„To przedszkole jest jak sekta”. Rodzice oskarżają placówkę

2024-11-20 15:40

„Mamy dla pani bardzo złą wiadomość, podejrzewamy u Kasi autyzm” - usłyszała mama od nauczycielek przedszkola. Jak się okazało - nie ona jedna. Pracownice przedszkola miały nakłaniać rodziców do badań diagnostycznych u konkretnego psychiatry.

Przedszkole domagało się diagnoz

i

Autor: Getty Images Rodzice postanowili nagłośnić sprawę

Tę bulwersującą sprawę opisała krakowska Gazeta Wyborcza. Na diagnostykę udało się namówić rodziców niejednego dziecka. Jeśli wybrali inną placówkę diagnostyczną, niedługo potem zmieniali przedszkole.

„To przedszkole jest jak sekta”

Mama Kasi ma o przedszkolu swojej córki jak najgorsze zdanie.

To przedszkole jest jak sekta

- mówi kobieta.

Zapisując dziecko do przedszkola, rodzice musieli w pełni popierać wszystkie stosowane tam metody. I zgadzać się na wszystko. Mama innego dziecka, które uczęszczało do tego przedszkola, podziela zdanie mamy Kasi:

Jestem na detoksie po przygodzie z tym miejsce. Czułam, że zabierana jest mi decyzyjność w kwestii własnego dziecka. Wmawiano mi, że jestem niewydolna wychowawczo. Trochę trwało zanim się otrząsnęłam i powiedziałam: stop.

Dofinansowanie za orzeczenie?

Wielu rodziców (zwłaszcza dzieci, które chodzą do prywatnych przedszkoli) również jest zdania, że pracownicy wykazują się czasem wręcz nadmierną troską o dzieci. I że jest to troska pozorna. Chodzi bowiem jedynie o to, by wysłać przedszkolaka do wskazanej placówki diagnostycznej i w przypadku uzyskania orzeczenia o niepełnosprawności - zyskać dofinansowanie.

Panie były bardzo zdziwione gdy okazało się, że u mojego syna nie stwierdzono spektrum autyzmu. Wychowawczyni i dyrekcja były wręcz pewne, że Staś boryka się z ogromnymi problemami na tym tle. Byłam przerażona, ponieważ opisy tego, jak dziecko zachowuje się w przedszkolu miały się nijak do tego, jaki był w domu

- mówi pani Aleksandra (nazwisko znane redakcji).

Gdzie kończy się troska...

W przypadku opisywanego w GW przedszkola, rodzice mieli zadanie bardzo ściśle współpracować z nauczycielami. Wychowawczynie kazały m.in. nagrywać zachowanie dzieci i powiadamiać, czy maluchy śpią same, czy nie.Rodzice zgadzali się na to, lecz w pewnym momencie część z nich uznała, że metody pracy przedszkola są niedopuszczalne. Zarówno jeśli chodzi o namawianie do zdobycia diagnozy o niepełnosprawności, jak i brak szacunku do metod wychowawczych stosowanych przez rodziców.