Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny to jedyny w województwie mazowieckim ośrodek, przyjmujący noworodki i niemowlęta w nagłych sytuacjach kryzysowych, w których rodzice nie mogą pełnić nad nimi opieki. Niestety, placówce grozi zamknięcie, a los 25 niemowląt stoi pod znakiem zapytania. Prezes fundacji Wojciech Pytel zapowiedział, że jeśli trzeba będzie, to będzie błagał na kolanach o pomoc.
Co to jest IOP?
Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny przy Fundacji Rodzin Adopcyjnych to placówka, która istnieje od 2000 roku. W tym czasie przyjęła ponad 1500 niemowląt, które zostały odrzucone przez rodziców.
Jak czytamy na stronie ośrodka, są to przede wszystkim noworodki i niemowlęta w wieku od urodzenia do ukończenia pierwszego roku życia, które po urodzeniu zostały pozostawione w szpitalu lub w oknach życia. Do placówki trafiają również maluchy z województwa mazowieckiego odebrane rodzicom na skutek interwencji sądu lub policji.
Celem IOP jest jak najszybsze umożliwienie dzieciom powrotu do rodziców lub przygotowanie ich do procesu adopcyjnego bądź pieczy zastępczej.
Ludzkie dramaty
Do ośrodka trafiają dzieci z chorobami genetycznymi i różnymi schorzeniami. Czasem rodzice nie potrafią poradzić sobie z chorobą dzieci, innym razem mierzą się z bezdomnością lub biedą. Jak pisze Onet, w placówce mieszkają m.in.: Maciuś i Staś. Maciuś cierpi na tak poważną alergię pokarmową, że z buzi leci mu krew. Chłopiec nie ma rodziców, a nikt inny nie jest w stanie zapewnić mu całodobowej opieki. Staś ma chorobę genetyczną, która jeszcze nie dała żadnych objawów. Na razie rozwija się dobrze, ale jego rodzice są bezdomni i nie mogą się nim zająć.
Ośrodkowi grozi zamknięcie
Koszty utrzymania Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego są bardzo wysokie — w 2023 roku wyniosły ponad 1,5 miliona złotych. Ośrodek nie zdołał zgromadzić tak dużej kwoty, dlatego została uruchomiona zbiórka. Jeśli placówka nie uzbiera potrzebnej kwoty, może zostać zamknięta.
"Część środków finansowania ośrodka pochodziła z samorządu województwa. Złożyliśmy już wniosek o zwiększenie dotacji od przyszłego roku, jednak nawet jeśli się uda, minie kilka miesięcy, zanim te zmiany wejdą w życie. Założyliśmy zrzutkę, by przetrwać do tego czasu" - powiedział Onetowi prezes fundacji Wojciech Pytel.
Zbiórkę można zobaczyć tutaj.