2-latek z Polski zmarł w poniedziałek 24 lipca w szpitalu w Puli. Dzień wcześniej został potrącony przez samochód. Rodzina dziecka przebywała na wycieczce na Wyspach Briońskich, gdzie doszło do tragedii. Chłopiec wbiegł pod koła samochodu kierowanego przez pracownika Parku Narodowego.
Dowiedz się: Ratownik medyczny ostrzega. "To wtedy dochodzi do największej liczby wypadków"
Sprawdź: Karta ubezpieczenia zdrowotnego EKUZ - złóż wniosek, jeśli jedziesz na wakacje za granicę
Dziecko wyrwało się z rąk matki
Jak donoszą chorwackie media, chłopiec spacerował za rękę z ciężarną, 36-letnią matką, której w pewnym momencie wyrwał się z rąk. Wyskoczył na drogę i wpadł wprost pod samochód kierowany przed 51-letniego pracownika Parku Narodowego Archipelagu Brijuni. Samochód uderzył także próbującą złapać dziecko matkę. Kobieta została uderzona w ramię, ale jej syn doznał ciężkiego uderzenia w głowę.
Długi transport z wyspy do szpitala
Dziecko zostało przewiezione łodzią do Fożany, a stamtąd do szpitala w Puli. Do wypadku doszło w godzinach wieczornych, a następnego dnia rano chłopiec zmarł. Chorwacka policja ustala okoliczności tragedii.