Trzęsienie ziemi, które nawiedziło południowo-wschodnią Turcję i północno-zachodnią Syrię miało miejsce 6 lutego. Epicentrum w skali Richtera 7,8 miało miejsce w tureckiej prowincji Kahramanmaras. To jednak nie był koniec. Nie minęło nawet 12 godzin, gdy kilkadziesiąt kilometrów na północ doszło do kolejnego trzęsienia w skali 7,7. W obu przypadkach doszło do ponad stu wstrząsów wtórnych.
Wciąż docierają do nas nowe historie o odnalezieniu ocalałych pod gruzami.
Portal bbc.com opisał historie 33-letniej Necli Camuz, która wraz ze swoim 10-dniowym synkiem została uratowana po 90 godzinach.
Zobacz także: 7-latka przez niemal dobę leżała pod gruzami. Własnym ciałem osłaniała braciszka
Tragiczny poranek
Necla Camuz urodziła drugiego synka 27 stycznia. Wraz z mężem nadali mu imię Yagiz, co oznacza „odważny”. Po 10 dniach od porodu o godzinie 04:17 nad ranem czasu lokalnego kobieta przebywała w mieszkaniu na drugim piętrze i karmiła dziecko piersią.
Rodzina czuła się bezpiecznie w pięciopiętrowym, nowoczesnym budynku. Nic nie wskazywało na to, że za chwilę zostaną pogrzebani żywcem.
Kiedy zaczęły się pierwsze wstrząsy, kobieta chciała iść do swojego męża i starszego syna. Niestety przewrócona szafa odcięła im drogę.
Gdy trzęsienie ziemi się nasiliło, ściana się przewróciła, pokój się trząsł, a budynek zmieniał położenie. Kiedy ustało, nie zdawałam sobie sprawy, że spadłam o jedno piętro w dół. Krzyczałam ich imiona, ale nie było odpowiedzi
— relacjonowała kobieta w wywiadzie dla portalu.
Uwięziona pod gruzami
Wraz ze swoim nowo narodzonym dzieckiem została uwięziona pod gruzami. Wokół panował mrok. Leżąc, wciąż trzymała dziecko przy piersi, a wielka szafa, która upadła wcześniej, tak naprawdę ocaliła im życie. Zapobiegła bowiem przygnieceniu przez betonową płytę.
Kobieta wraz z dzieckiem pozostała w tej samej pozycji przez cztery dni licząc tak naprawdę na cud.
W oddali wciąż słyszała głosy ludzi i próbowała wołać o pomoc, a także uderzać rękami o szafę, aby ktoś ich usłyszał. Nikt jednak nie przychodził, aby ich wyciągnąć. Powoli traciła nadzieję i była coraz bardziej przerażona.
Próbowała pić własne mleko
Będąc w tak tragicznej sytuacji, wciąż myślała o tym, aby ocalić swojego małego synka. Karmiła go piersią, gdy zaczynał płakać i był niespokojny. W miejscu, w którym się znalazła, nie było żadnej wody, ani jedzenia, więc sama próbowała pić własne mleko, aby przeżyć.
Przez cały czas pod gruzami słyszała pracujące wiertarki i kroki ludzi, ale były to odległe dźwięki. Czekała, aż znajdą się bliżej, aby nie tracić energii na niepotrzebny krzyk, którego i tak nie usłyszą.
Wciąż myślała o swoim mężu i starszym synku. Zastanawiała się, czy im się udało, czy ktokolwiek ich uratował.
Usłyszała szczekanie psów
Po ponad 90 godzinach Necla usłyszała szczekanie psów. Wydawało jej się, że to sen, ale po chwili rozległy się głosy ludzi, którzy dostali się do niej, aby ją uratować.
„Czy wszystko w porządku? Puknij raz na tak” – usłyszała kobieta.
Ratownicy kopali bardzo ostrożnie, aż w pewnym momencie zobaczyła światło latarki. Przekazała im swojego synka, ale nie była w stanie odpowiedzieć, ile ma dni, bo pod gruzami całkowicie straciła poczucie czasu.
Po uwolnieniu kobietę przeniesiono na noszach do karetki. Dopiero w szpitalu dowiedziała się, że jej mąż i trzyletni synek również przeżyli trzęsienie ziemi. Doznali jednak poważnych obrażeń nóg.
Necla i Yagiz nie odnieśli żadnych obrażeń fizycznych. Po 24 godzinach na obserwacji zostali wypuszczeni ze szpitala.
Stracili dom, ale mają siebie
Trzęsienie ziemi odebrało rodzinie dom, ale ważniejsze jest to, że wciąż mają siebie. Członkowie jej rodziny zamieszkali w prowizorycznym namiocie z drewna i brezentu.
Kobieta próbuje sobie to wszystko poukładać i pogodzić się z losem, który ją spotkał. Zdaje sobie jednak sprawę, że gdyby jej synek nie poradził sobie pod gruzami i nie był wystarczająco silny, ona również by nie przeżyła.
Zobacz także: Cud w Turcji. Uratowano 20-dniowego noworodka. Pod gruzami spędził 60 godzin