O tych niezwykłych narodzinach poinformował w swoich mediach społecznościowych szpital, w którym dzieci przyszły na świat. Na profilu zamieszczono link do całej historii i zdjęcia dumnych rodziców oraz całego zespołu medycznego zajmującego się dziećmi i dzielną mamą.
Taki poród zdarza się raz na 60 milionów przypadków
Haylee i Shawn Landerowie trzy lata po ślubie postanowili założyć rodzinę. Zadanie to jednak okazało się w ich przypadku bardzo trudne. Zanim zostali rodzicami, przeszli przez piekło poronienia, poddali się zabiegom inseminacji, po czym zdecydowali się na zapłodnienie in vitro.
To właśnie dzięki zapłodnieniu pozaustrojowemu pojawiły się upragnione kreski na teście ciążowym, a później okazało się, że z dwóch zapłodnionych komórek jajowych przyjdzie na świat nie dwoje, a pięcioro dzieci. Z jednej komórki jajowej urodził się chłopczyk, a z drugiej (która podzieliła się na cztery zarodki) przyszły na świat cztery identyczne dziewczynki. Takiego obrotu spraw nie spodziewali się ani rodzice, ani lekarze.
- Ciąża Haylee była bardzo rzadka – powiedziała dr Rachael Morris, profesor medycyny płodowej, która zapewniała opiekę prenatalną i odbierała poród.
Jak uściśliła w dalszej części swojej wypowiedzi sama ciąża z pięcioraczkami zdarza się około raz na 60 milionów porodów. Zaś o przypadkach identycznych czworaczków literatura medyczna mówi, że zdarzają się raz na 10-15 milionów ciąż. Co ciekawe lekarka znalazła tylko jedno doniesienie o pięcioraczkach w kombinacji takiej jak ciąża Haylee.
Poród wyjątkowych pięcioraczków
Dzieci urodziły się 16 lutego w 28. tygodniu ciąży przez cesarskie cięcie. Od razu trafiły pod fachową opiekę oddziału intensywnej terapii noworodka. Zdaniem lekarzy mają się dobrze jak na swój wiek ciążowy. Ich rodzice dali im piękne podwójne imiona: Adalyn Elizabeth, Everleigh Rose, Malley Kate, Magnolia Mae oraz Jake Easton.
Ich mama już kilka tygodni przed porodem została przyjęta do szpitala, by być pod stałą opieką specjalistów. Dla Haylee i jej dzieci personel medyczny postawiony był w stałej gotowości.
- Blokowanie sali porodowej do użytku przez kogokolwiek innego niż konkretna pacjentka jest rzadkością, ale aby być gotowym na narodziny pięcioraczków, musieliśmy to zrobić – powiedziała dr Rachael Morris.
Zespół opiekuńczy składał się z około 30 specjalistów.
- Było przygotowanych pięć inkubatorów i dwa pokoje dla niemowląt, a każdego dnia gotowych było kilku neonatologów, pielęgniarek neonatologicznych, stypendystów, pielęgniarek i terapeutów oddechowych. Od tygodni byliśmy gotowi na ten poród - dodała.
Szczęśliwa i niesamowicie dzielna mama nie może się już doczekać, gdy z całą rodziną wrócą do domu. - Rozkwitają i nie możemy się doczekać dnia, kiedy będą mogły wrócić do domu. Są największym błogosławieństwem w całym moim życiu – powiedziała Haylee Lander.