Na grupach dla mam prowadzonych przez serwis mjakmama24.pl od kilku dni pojawiały się ostrzegawcze posty. Rodzice informowali się wzajemnie o profilu o nazwie "najatrakcyjniejsze dzieci", na którym bez zgody rodziców pojawiały się zdjęcia dzieci pobrane z ich prywatnych kont.
Gdy informacja rozniosła się po sieci, wiele kobiet zaczęło to sprawdzać i odnalazło na profilu swoje udostępnione posty z wizerunkami maluchów, opatrzone dwuznacznymi komentarzami typu: "Która lepsza?". Dzięki akcji internautów, którzy zaczęli zgłaszać profil do administracji Facebooka, konto zostało już zablokowane.
Spis treści
Wykorzystywali zdjęcia dzieci
Strona "Najatrakcyjniejsze dzieci" została założona pod koniec lutego. Korzystała ze zdjęć, które były umieszczane w postach oznaczonych jako publiczne. Jak sprawdzili administratorzy naszej grupy dla mam, na której zgłaszano profil, wiele zdjęć udostępnionych zostało przez osoby starsze, prawdopodobnie dziadków dzieci, którzy najpewniej nie mieli świadomości, że ich posty docierają nie tylko do znajomych, ale do wszystkich osób korzystających z FB.
Właścicielem samego profilu był niejaki Tomasz Terka, który w jednym z postów przedstawiony był również jako mecenas odpowiadający za profil. Nazwisko to można znaleźć w internecie, ale nie na liście prawników, lecz na YouTubie, gdzie mężczyzna o tym nazwisku udostępniał różnego rodzaju filmy. Jego profil z niewiadomego powodu stał się celem hejterów, a jego nazwisko wykorzystywano w tworzonych przez wiele osób fakenewsach. Prawdopodobnie również przy stworzeniu strony "Atrakcyjne dzieci".
Czytaj również: Wrzucasz zdjęcia dziecka do internetu? Ta afera pedofilska wstrząsnęła mamami na całym świecie
Cyberprzemoc może dotknąć też twoje dziecko!
Kradli zdjęcia zmarłych dzieci
Już kilka dni po założeniu strony pod postami ze zdjęciami dzieci pojawiły się komentarze z żądaniami ich usunięcia pisane przez rodziców, którzy odnaleźli na profilu wizerunki swoich dzieci. W odpowiedzi administrator pisał, że zdjęć nie da się usunąć, lub że zrobi to, jeśli otrzyma od rodziców skan aktu urodzenia dziecka.
Pokrzywdzeni rodzice zaczęli natychmiast zmieniać status zdjęć z publicznego na prywatny, dzięki czemu wiele postów przestało być widocznych - zamiast zdjęć pokazywała się systemowa informacja - "post został usunięty". To chyba tylko rozwścieczyło właściciela profilu, który jeszcze wczoraj zmienił taktykę i zaczął udostępniać zdjęcia nieżyjących już dzieci, pobrane ze stron zbiórek na leczenie, co trudno nawet skomentować.
Policja rozkłada ręce
O profilu szybko została poinformowana policja, niestety, jak napisała pewna mama na jednej z grup dla rodziców: "policja rozkłada ręce, nie są to nagie lub półnagie zdjęcia i są one publiczne, do tego serwery nie są w Polsce". Na szczęście dzięki oddolnej akcji internautek, zaczęto zgłaszać profil również do administratorów FB. Sprawą zainteresował się również portal Wirtualne Media, który skontaktował się z właścicielem profilu.
Jak podają redaktorzy serwisu wirtualnemedia.pl, na pytanie, kto stoi za kontrowersyjnym profilem, odpowiedzieli, że są "grupą influencerów, która założyła profil, by wspierać młode talenty, i od najmłodszych lat budować im zasięgi w social mediach". Ich zdaniem nie ma nic złego "w ocenie małoletnich pod kątem atrakcyjności fizycznej".
Wczoraj Facebook zablokował profil.