Według krakowskiej prokuratury, w sprawę łącznie zamieszanych jest 6 osób. Pracownicy Urzędu Miasta Krakowa mieli nie tylko przyznawać dotacje dla przedszkola na nieistniejących podopiecznych, ale też powstrzymywać kontrole placówki, by sprawa nie wyszła na jaw. W zamian przyjmowano duże łapówki. Niewspółmierne jednak z korzyściami, jakie uzyskało przedszkole „Pod Magnolią”. Ma to być aż 5 mln złotych.
Przeczytaj też: W tych miastach jest najdrożej. Publiczne żłobki nigdy nie kosztowały aż tyle
Spis treści
Jakich oszustw dopuściło się przedszkole?
Jak donoszą dziennikarze Wirtualnej Polski, oprócz wiceprezydent Katarzyny Ś., zarzuty otrzymali także były kierownik krakowskiego referatu szkół i placówek niesamorządowych wydziału edukacji. Prokuratura wnioskowała o areszt, jednak póki co sąd odrzucił jej wniosek.
Z zebranego przez prokuraturę materiału dowodowego wynika, że główną metodą wyłudzeń, był sposób na tzw. fikcyjne dziecko. Przedszkola wykazywały znacznie zawyżoną liczbę dzieci podając nieistniejące dane. Wykorzystano w ten sposób dużą liczbę cudzoziemców, którzy nie posiadali numeru PESEL. Ponadto dochodziło do wpisania danych tego samego dziecka w dwóch różnych placówkach.
Podobnych placówek mogło być więcej
W przedszkolu „Pod Magnolią” proceder miał trwać od 2014 do 2020 roku. Wszystko jednak wskazuje na to, że ta placówka nie była jedyną, w której wykorzystywana była metoda „fikcyjnego dziecka”.
Właściciele sieci placówek „Pod Magnolią” – Justyna i Rafał P. usłyszeli zarzuty fałszowania danych i czerpania z tego korzyści majątkowych. Przed sądem tłumaczyć się będzie też ich 42-letnia pracownica, która usłyszała zarzut poplecznictwa.
Źródło:
wp.pl