Katie White miała 24 lata, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. Miało to być jej pierwsze dziecko i do 20. tygodnia ciąży wydawało się, że wszystko jest w porządku.
Kiedy jednak udała się na standardowe badanie USG, lekarz dość długo przyglądał się ekranowi monitora. Kobieta od razu wyczuła, że coś jest nie tak.
Chwilę później specjalista poinformował Katie, że dziecko ma wodogłowie i najlepiej będzie, jeżeli usunie ciążę. Istniało duże prawdopodobieństwo, że nie będzie ono w stanie chodzić, mówić, ani jeść.
Przyszła mama była zrozpaczona, ale mimo wszystko, postanowiła urodzić dziecko.
Zobacz także: Wady wrodzone płodu - przyczyny najczęstszych wad rozwojowych
Nigdy nie będzie w stanie chodzić, mówić i jeść
Specjalista wykonujący badanie USG poinformował Katie, że jeżeli urodzi dziecko, to prawdopodobnie nigdy nie będzie ono w stanie chodzić, mówić, ani jeść. Przedstawił kobiecie najgorszy scenariusz i zasugerował, że najlepszym rozwiązaniem będzie przerwanie ciąży.
W wywiadzie dla Wales Online kobieta zdradziła, że postanowiła wszystko dokładnie przemyśleć. Nie zamierzała podejmować tak poważnej i trudnej decyzji po wizycie u jednego lekarza.
– Dziękuję moim szczęśliwym gwiazdom, że to zrobiłam. Mojej córki nie byłoby dzisiaj, gdybym posłuchał tej rady – wyznała Katie.
Kolejne dwie wizyty potwierdziły pierwszą diagnozę. Wszyscy byli zdania, że ciążę najlepiej jest przerwać. Dopiero ciocia Katie, Michelle, znalazła specjalistę, który podjął się trudnego wyzwania, dra. Michaela Paula. Kilka dni później umówiła do niego bratanicę.
Nadzieja umiera ostatnia
Doktor Paul jako jedyny dał Katie nadzieję i stwierdził, że nie powinna tak po prostu zrezygnować ze swojej córeczki.
– Od tego czasu co drugi tydzień musiałam chodzić do szpitala, aby upewnić się, że ze mną i z dzieckiem wszystko jest w porządku – mówi Katie.
Kobieta wyznaje, że nawet w 30. tygodniu ciąży otrzymywała rady, aby przerwać ciążę. Czuła się z tym strasznie, bo udzielały ich całkowicie obce jej osoby, podczas badań USG.
Doktor Paul był jedyną osobą, która powiedziała jej, że wszystko będzie dobrze. Termin porodu wyznaczył na 37. tydzień ciąży.
Narodziny małego cudu
Przed wyznaczonym terminem kobieta zaczęła krwawić. Udała się do szpitala, gdzie wykonano cięcie cesarskie. Mała Kensley urodziła się 23 maja o 6:59 i ważyła 2920g. Katie przez chwilę mogła potrzymać ją w ramionach, nazywając ją swoim małym cudem.
Dziewczynka trafiła na oddział intensywnej terapii. Przed nią było jeszcze wiele operacji odprowadzających płyn mózgowo-rdzeniowy z mózgu. Jej mama przez cały czas była dobrej myśli i wierzyła, że wszystko będzie dobrze.
Kiedy Kensley skończyła dwa tygodnie, przeszła pierwszą operację odsączenia części płynu z mózgu. Rezonans magnetyczny ujawnił, że niezbędne jest założenie specjalnej zastawki, która umożliwi odprowadzanie nagromadzonego płynu z czaszki.
Cztery miesiące po dopasowaniu zastawki i kolejnym rezonansie okazało się, że mózg dziewczynki spełnia wszelkie normy.
Dziś Kensley ma 14 miesięcy, jest okazem zdrowia i dobrze się rozwija. Wciąż zaskakuje swoją mamę nowymi rzeczami, których się uczy. Ostatnio zaczęła powtarzać odgłosy zwierząt.
Katie jest szczęśliwa i cieszy się, że nie podjęła decyzji, do której namawiało ją tak wielu specjalistów.
Zobacz także: Poronienie, wady wrodzone, przedwczesny poród. Sprawdź, kiedy ich ryzyko spada