14-letnia Natalia wyszła z domu we wtorek 28 listopada rano. Miała pójść do szkoły, jednak po drodze zasłabła. Dziewczyna przez kilka godzin siedziała przy banerze reklamowym w pobliżu jednego ze sklepów. Niestety, w tym czasie nikt nie udzielił jej pomocy. Dopiero po kilku godzinach jej losem zainteresował się jeden z przechodzących tamtędy mężczyzn.
Spis treści
Nastolatka zasłabła w drodze do szkoły
Do tej wstrząsającej historii doszło w Andrychowie w powiecie wadowickim (woj. małopolskie). Dziewczyna miała jechać do pobliskich Kęt, jednak zasłabła i osunęła się na ziemię. Zdążyła zadzwonić do swojego ojca. Poinformowała go o tym, że nie wie gdzie jest i źle się czuje.
Tata dziewczynki zaalarmował służby, które jeszcze przed południem wydały specjalny komunikat. Ten jednak szybko został wycofany, bo dziewczynką zainteresował się przechodzień, który przeniósł dziecko w ciepłe miejsce.
14-latka została przeniesiona do pobliskiego sklepu. Dziewczynka była nieprzytomna, podjęto się reanimacji i wezwano karetkę pogotowia i policję. Dziecko zostało przetransportowane do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Tam niestety zmarło kolejnego dnia.
Zobacz też: Chcieli zatrzymać samochód do kontroli. Zamiast tego pomogli choremu dwulatkowi
Przez kilka godzin nikt nie zareagował
Szokować może fakt, że obok siedzącej na chłodzie nastolatki przechodzić miały dziesiątki osób. Niczyjej troski nie wzbudził widok dziewczyny siedzącej na ziemi, przy banerze. Musiało upłynąć kilka godzin, by dostrzegł ją mężczyzna, który następnie zaniósł dziecko do budynku. Niestety dziewczynka była już tak wyziębiona, że nie udało się jej pomóc.
Mieszkańcy niewielkiej miejscowości są poruszeni tym, co się stało. Przed marketem, na miejsce, w którym znaleziono dziewczynkę, przynoszą znicze.
Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Wadowicach.
Źródło: Wirtualna Polska
Czytaj też: Atak nożownika w szkole na Mazowszu. Uczniowie poważnie ranni