O tym, że nie wszystkie rośliny doniczkowe są bezpieczne powinni wiedzieć nie tylko właściciele kotów, lecz także rodzice maluchów. Niemowlęta, podobnie jak małe kociaki, żywo interesują się roślinami rosnącymi w donicach. Nierzadko próbują, jak smakuje ziemia doniczkowa oraz kwiaty i liście. Historia chłopca z Danii pokazuje, że takie poznawanie otoczenia może być naprawdę groźne. Niewielki grzyb, który wyrósł w doniczce, okazał się trujący.
Spis treści
Opiekując się dzieckiem naprawdę trzeba mieć "oczy dookoła głowy", zwłaszcza jeśli chodzi o niemowlę. Dziecko może wdrapać się na mebel i niefortunnie upaść, zadławić małym przedmiotem czy zakrztusić przy jedzeniu. Zazwyczaj jednak kwiaty doniczkowe nie są przedmiotem szczególnej troski ze strony rodziców maluszków, chyba że chodzi o duże okazy, które mogą przewrócić się i przygnieść dziecko. Rodzice 10-miesięcznego chłopca z Danii przekonali się o tym, jak niebezpieczny może być niepozorny grzyb, który wyrósł w doniczce. Pokazali zdjęcie hospitalizowanego synka i przestrzegają innych rodziców.
Mały biały grzyb wyrósł w doniczce
Jak wspomina mama 10-miesięcznego chłopca, małego grzyba zauważyła kilka dni wcześniej. Podczas szykowania kolacji zwróciła uwagę na kwiatka doniczkowego. Obok rośliny z ziemi wyrastał niewielki biały grzyb. Zajęta kobieta pomyślała, że musi się go pozbyć, jednak była zbyt zajęta, więc odłożyła to na później. Wkrótce miało się okazać, jak wiele kosztowała ją ta zwłoka.
Kilka dni później ojciec chłopczyka zauważył, że dziecko coś przeżuwa. Z ust wyjął mu kilka małych kawałków grzyba, którego większą część malec trzymał w dłoni. Mężczyzna nie wiedział ile kawałków białego grzyba połknął mały Alfred, był jednak przekonany, że zjadł go, ponieważ w ogrodzie zawsze śmiało sięgał po to, co znalazł na trawie. Dziecko w tym wieku poznaje świat ustami, próbując różnych nowych rzeczy. Ojciec natychmiast zadzwonił po pomoc, spróbował też sprowokować u dziecka wymioty.
Podczas wymiotów rodzice zauważyli spienioną krew na ustach chłopca . Nie czekając dłużej postanowili pojechać do szpitala.
Czytaj też: 7-miesięczne dziecko trafiło na OIOM z objawami zatrucia. Powód: rodzice przesadzili z witaminami
Chłopiec trafił na OIOM
Ojciec chłopca zrobił zdjęcia grzyba, którego zjadło dziecko. Okazało się, że jest to Lepiota elaiophylla - dość rzadki gatunek trującego grzyba. Jak przekazał toksykolog sądowy dr Michael Robertson w rozmowie z "7Life", pierwszymi objawami zatrucia są lekkie zaburzenia żołądkowo jelitowe, biegunka, nudności i wymioty. Później mogą pojawić się problemy z nerkami, odwodnienie, niewydolność wątroby.
Na początku niemowlęciu podano węgiel aktywny, później dziecko trafiło na OIOM. Rodzice chłopca przeżywali prawdziwy dramat, który określili mianem "72 godzin piekła". To właśnie te 3 doby były kluczowe, aby dowiedzieć się, czy trucizna nie uszkodziła wątroby. U chłopca były już widoczne objawy niewydolności nerek.
Po zakończeniu leczenia chłopiec został wypisany do domu, gdzie doszedł do pełni sił. Jego zdrowiu i życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Rodzice zwracają teraz baczną uwagę na jego otoczenie i przestrzegają innych. Nawet w domu w bezpiecznym środowisku może czyhać niebezpieczeństwo.
Zobacz też: Mama grzmi: już nigdy nie założę tego dziecku. Groźne dla zdrowia i życia