Zdjęcia wcześniaków ze szpitala w Gazie, ułożonych jeden obok drugiego obiegły świat. Na fotografii widać skrajne wcześniaki, niektóre ważące zaledwie 700 g, wyjęte z inkubatorów, ponieważ brakuje prądu. Jak podaje agencja Reutera, każda kolejna minuta to dla nich zagrożenie.
Problemem jest nie tylko utrzymanie odpowiedniej dla życia i zdrowia dzieci temperatury czy wilgotności, jaką zapewniał inkubator, lecz także nawet sterylizowanie mleka. Z tego powodu sporo maluszków cierpiało na rozwolnienie i wymioty. To grozi odwodnieniem, a środków zapobiegających infekcjom brakuje.
Spis treści
- Noworodki ze szpitala Al-Szifa w Gazie uratuje chyba tylko cud
- Ewakuacja wcześniaków nie jest możliwa
Noworodki ze szpitala Al-Szifa w Gazie uratuje chyba tylko cud
Zdjęcie skrajnych wcześniaków, które powinny przebywać pojedynczo w inkubatorach obiegło świat. Dzieci zostały wyjęte z inkubatorów i ułożone na zwykłym szpitalnym łóżku.
Niektóre są owinięte zieloną tkaniną, ułożone blisko siebie, by było im choć trochę cieplej. Niestety ta bliskość może okazać się dla nich zabójcza - tak samo jak położenie, w którym znaleźli się mali pacjenci.
W szpitalu brakuje środków zapobiegających infekcjom, więc maluchy, które mają niemal zerową odporność na wirusy, zarażają się od siebie. Z powodu przerw w dostawie prądu niemożliwa okazuje się właściwa sterylizacja mleka i butelek. Kilkoro maluchów cierpiało na zapalenie żołądka, które objawiało się wymiotami i biegunką. Dla tak maleńkich dzieci stanowi to śmiertelne zagrożenie.
Czytaj też: Fala zakażeń salmonellą u niemowląt. Niewiarygodne, co wywołało chorobę
Wcześniakami w szpitalu Al-Szifa w Gazie opiekuje się personel medyczny placówki, któremu przewodzi dr Mohamed Tabasza. Jak przekazał telefonicznie, nie wie, jak długo dzieci wytrzymają w takich warunkach. W placówce brakuje wody, prądu, lekarstw, sprzętu, tlenu a także żywności.
"Nigdy nie przypuszczałem, że położę 39 dzieci obok siebie na łóżku, każde z inną chorobą, przy takim poważnym niedoborze personelu medycznego, mleka" - powiedział dr Mohamed Tabasza agencji Reutera.
Czytaj też: Od którego momentu ratuje się wcześniaka?
Ewakuacja wcześniaków nie jest możliwa
Rzecznik zdrowia Strefy Gazy oświadczył we wtorek 14 listopada, że nie widzi przeciwwskazań, by przetransportować dzieci do innej placówki medycznej. Jednak w obecnej sytuacji nie jest to w żaden sposób możliwe.
W ciągu kilku dni w tym największym szpitalu w Gazie z powodu braku prądu zmarło 32 pacjentów w tym 3 noworodki. Później poinformowano, że liczba wcześniaków które zmarły wzrosła do pięciu.
Jak dodaje inny lekarz pracujący w placówce, o ile nie nastąpi ingerencja z zewnątrz, stan dzieci nie ma prawa się poprawić. "Będą powoli zabijane" - dosadnie stwierdził dr Ahmed El Mochallalati.
Dzieci są kładzione obok termosów z ciepłą wodą, otoczone paczkami pieluch, plastikowymi torbami i kartonami. Na jednym łóżku ułożono ich ośmioro.
WHO sytuację szpitali w Gazie opisuje jako katastrofalną.
Czytaj też: „Bałam się, że mój dotyk zabije dziecko”. Dominika Clarke o długiej drodze pięcioraczków [WYWIAD]