Olga Frycz w swoich mediach społecznościowych z ogromną szczerością opowiada o macierzyństwie. Nie raz już bawiła swoimi wypowiedziami, jak ostatnio gdy pisała o odprowadzaniu córki do przedszkola, podsumowując krótko i z humorem - "nic jej kurna nie pasuje". Wielokrotnie jednak pokazywała też smutniejszą twarz macierzyństwa.
"Musiałam włączyć im bajkę, zamknąć się w pokoju i skulona usiadłam pod ścianą, w rogu, cichuteńko i w myślach odliczyłam od 100 do 0" - opowiadała jakiś czas temu o kryzysowych chwilach.
Macierzyństwo to jednak wzloty i upadki, szczególnie w okresie buntu dwulatka. W jednym z ostatnich wpisów aktorka pochwaliła się stoickim spokojem wobec nastrojów swojej młodszej córki. Pękamy ze śmiechu.
Spis treści
"Bunt dwulatka nie robi już na mnie wrażenia"
Podobno do wszystkiego można się przyzwyczaić. Podczas gdy większość rodziców z utęsknieniem wyczekuje końca okresu dziecięcych histerii, Olga Frycz przekonuje, że przywykła. Być może dlatego, że ma dwie, małe córki, więc gdy jedna wyrosła z buntów, druga je rozpoczęła, a aktorka stała się prawdziwą weteranką.
"Ostatnio o drugiej w nocy obudziła się z pretensją, że nie ma kucyka. Zażyczyła sobie jednego z grubą gumką. Po minucie zmieniła zdanie, że jednak chce dwa kucyki ale z małymi gumeczkami. NIE MA PROBLEMU. (...) Poprosiła o mandarynkę. No to obrałam jej tą mandarynkę i to był kolejny błąd. Ona chciała nie obraną. A kolacje zjadła w wannie. Bo tak chciała. NIE MA PROBLEMU, NIE MA PROBLEMU, NIE MA PROBLEMU. Przecież ja się nie będę z dwulatką kłócić" - opisała w punkt sytuacje, które zna chyba każdy rodzic.
Takiego stoickiego spokoju życzymy wszystkim rodzicom. Przyda się.
Życie prywatne Olgi Frycz
37-letnie Olga Frycz, jest córką znanego aktora Jana Frycza. Jest znana z serii "Nad rozlewiskiem" i z serialu "M jak miłość". Prywatnie jest mamą dwóch córek - 5-letniej Heleny i 2-letniej Zofii. Córki Frycz mają dwóch ojców. Tatą Heleny jest trener tajskiego boksu Grzegorz Sobieszko, a Zofii - podróżnik, Łukasz Nowak.
Zobacz też: Córki dają popalić Oldze Frycz. „Skulona usiadłam pod ścianą i w myślach odliczyłam od 100 do 0”