"Z wielkim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Kamila. Był uczniem szkoły od 1 do 30 września 2022, a następnie od 1 marca 2023 roku. Nie znajdujemy słów, by wyrazić swój ból i smutek. Wyrazy współczucia i szczere kondolencje. Dyrekcja z całą społecznością ZSS nr 28" — napisano w oficjalnym komunikacie.
Szkoła żegna 8-letniego Kamilka i blokuje komentarze
Pod postem jednak zablokowano funkcję komentowania, co delikatnie mówiąc nie spodobało się wielu internautom. Między innymi na facebookowym profilu „Przyjaciele Kamilka z Częstochowy” dali upust swojemu rozgoryczeniu. Pod adresem szkoły i grona pedagogicznego padło wiele ostrych słów.
Internauci uważają, że dyrekcja, nauczyciele (w szczególności wychowawczyni chłopca) oraz psycholog szkolny, który rozmawiał z Kamilkiem po pobiciu przez ojczyma, nie zachowali należytej czujności. Nie mogli uwierzyć w to, że pedagodzy nie byli w stanie rozpoznać, że 8-latek jest maltretowany. Na szkolnych zdjęciach chłopczyka widać wyraźnie, że chłopiec jest wycofany, smutny, ma ślady urazów na twarzy i złamaną rękę.
„Trzy zdjęcia i na każdym widać pobicia. Do cho..ry jasnej ile razy dyrekcja mogła wierzyć w kłamstwa matki. I co...tylko papierek z oświadczeniem od matki brali by nie brać na siebie odpowiedzialności”.
„Jak szkoła mogła nie widzieć takiej zmiany… dziecko gasło w oczach”.
„Warto wspomnieć, że Kamil chodził do szkoły specjalnej - Zespół Szkół Specjalnych nr 28 w Częstochowie, gdzie dzieci zdawałoby się są pod specjalną opieką, gdzie psycholodzy są wyspecjalizowani. Tymczasem pani psycholog, która rozmawiała z Kamilem po tym jak ojczym złamał mu rękę i pobił, nic nie zauważyła...” – czytamy w komentarzach zamieszczonych w mediach społecznościowych.
Internautka pisze list do szkoły
Jedna z oburzonych zachowaniem szkoły internautek podzieliła się w komentarzu treścią listu, jaki wysłała do szkoły Kamilka. Jak podkreśla sama jest nauczycielką i nie rozumie takiego zachowania swoich kolegów po fachu.
„List do szkoły Kamilka, który dzisiaj wysłałam: "NIE wierzę, że nikt z Was pedagogów nie widział, że Kamil cierpi, że jest maltretowany. Sama jestem nauczycielką z zawodu i dlatego wasza bierność i ślepota jako nauczycieli Kamilka, którzy mieli z nim do czynienia na co dzień sprawia, że mi też "brak słów". I w to nie wierzę, bo wygodnie jest nic nie widzieć, nie kojarzyć faktów.
To nie wiecie, że w Polsce są dzieci maltretowane i że każdy kto pracuje z dziećmi powinien mieć oczy szeroko otwarte?!
Dzieci powinny być też od małego uczone, że wolno prosić o pomoc, powinna być w szkole osoba zaufania, do której mogą zwracać się dzieci. Jakie macie programy ochrony dzieci?
Swoją biernością zaprzepaściliście realną szansę uratowania tego dziecka. Zignorowaliście sygnały alarmowe. Dlatego macie Kamila na sumieniu i mam nadzieję, że wy również jako placówka wychowawcza poniesiecie za to surową karę, bo moralnie jesteście współwinni tego czynu.
Śmierć Kamilka nie może pójść w zapomnienie"- napisała.
Pracownicy szkoły wierzyli matce chłopca
Opublikowane zdjęcia, na które powoływali się w komentarzach internauci, niedługo po tym jak Kamilek trafił do szpitala postanowił skonfrontować z opinią dyrekcji szkoły „Super Express”. Dziennik zapytał o zranioną wargę i złamaną rękę w kontekście podejrzeń o przemoc domową, próbę weryfikacji prawdziwości słów matki, która twierdziła, że doszło do domowego wypadku oraz o obowiązujące procedury w takich przypadkach.
W piśmie nadesłanym do redakcji „Super Expressu” czytamy:
"Po zdarzeniu Kamil wziął udział w zajęciach z psychologiem. W dniu 17.03.2023 r. wychowawca klasy wykonał telefoniczną rozmowę z pracownikiem socjalnym informując ją, że uczeń ma rękę w gipsie i przekazał informacje o jego funkcjonowaniu po powrocie do szkoły. Gips z ręki został zdjęty u ucznia 21.03.2023 r. i w tym dniu Kamil był nieobecny w szkole. Szkoła opiera się na informacjach przekazanych przez rodzica bądź opiekuna, a w sytuacjach kiedy rodzina jest pod opieką innych instytucji kontaktuje się z w/w informując o zdarzeniu" - napisano.
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi osobne postępowanie dotyczące działań pomocy społecznej i szkoły, do której uczęszczał Kamilek. Śledczy sprawdzają, czy wszystkie procedury dotyczące ochrony dzieci zostały zachowane.