Ten ksiądz popiera wystawne komunie. „Jestem za tym, żeby robić to hucznie”

2024-05-21 13:46

Gdy przychodzi sezon komunijny, internet rozgrzewają się dyskusje na temat współczesnych przyjęć komunijnych, które nierzadko przypominają małe wesela. Ksiądz Wojciech Węgrzyniak z kościoła św. Anny w Krakowie nie martwi się tym jednak - a wręcz mu się to podoba!

Ten ksiądz popiera wystawne komunie. „Jestem za tym, żeby robić to hucznie”

i

Autor: Getty images Ten ksiądz popiera wystawne komunie. „Jestem za tym, żeby robić to hucznie”

Wiele osób tęskni za czasami, gdy pierwsza komunia święta była uroczystością o wiele skromniejszą niż dziś. Kiedyś po części oficjalnej w kościele, był tylko uroczysty obiad dla bliskiej rodziny i pamiątkowe prezenty, które mocno nie nadwyrężały kieszeni gości. Niestety takie obrazki dziś należą do mniejszości, a standardem stały się wystawne przyjęcia w restauracjach i naprawdę kosztowne prezenty. I choć większość duchownych apeluje o skromność w tym zakresie i większe skupienie się na warstwie duchowej komunii, są od tego wyjątki. Należy do nich ksiądz Wojciech Węgrzyniak z kościoła św. Anny w Krakowie, który podzielił się niedawno na Facebooku swoimi dość odważnymi spostrzeżeniami na ten temat.

Prezenty komunijne - Plac Zabaw odc. 9

"To sprawa, wokół której warto narobić zgiełku"

Krakowski duchowny uważa, że komunia jest doskonałą okazją do hucznego świętowania. "Co roku lamentowanie, że robimy z tego wesela. Przesada zawsze nie jest dobra, ale osobiście jestem raczej za tym, żeby to robić w miarę możliwości hucznie. To nie chodzi o to, że najważniejszy jest prezent, ubranie czy impreza. Chodzi o to, że duże zamieszanie robi wrażenie, że sprawa jest duża. A Komunia św. to naprawdę sprawa, wokół której warto narobić zgiełku" – napisał.

Podkreślił, że właśnie dzięki tej uroczystej oprawie, dziecko zapamięta dobrze pierwszą komunię.

„Gdyby nie ta cała otoczka pytań, prób, egzaminów, prezentów i gości, to wiele dzieci w ogóle by nie pamiętało I Komunii św., albo by podchodziło do niej jak do Bierzmowania: Niby mówią w kościele że to ważne, ale nie dociera. Bo żeby dotarło musi być czasem bardzo cieleśnie. Tacy jesteśmy. Potrzebujemy znaków. Dlatego też tyle serca wkładamy w wesela” – tłumaczy w swoim wpisie.

„Każdy ma prawo do swojego przeżywania”

Ksiądz Wojciech Węgrzyniak podkreśla także, że człowiek z natury ma potrzebę do świętowania różnych wydarzeń. Jeśli nie będzie hucznie obchodził duchowych wydarzeń, ten przepych przejdzie na sferę świecką.

„Oczywiście każdy ma prawo do swojego przeżywania, ale generalnie rzecz biorąc, jeśli sprawy duchowe będziemy przeżywać bez większych znaków i "fajerwerków", to fajerwerki zostawimy na okazje czysto ludzkie. Jak będziemy budować skromne kościoły, to zbudujemy wielkie apartamentowce. Jak będziemy żałować na wystrój świątyń, to będziemy rozkładać czerwony dywany dla polityków i celebrytów. Im bardziej bez zaangażowania będziemy celebrować liturgię, tym więcej energii włożymy w koncerty i stadiony. Tacy jesteśmy. Więc raczej bym nie walczył z organizacją Komunii, tylko tłumaczył, jak wielki musi być Bóg, skoro tak wiele dla Niego robimy” – zakończył.

Pod postem duchownego od razu pojawiły się liczne głosy sprzeciwu. Jeden z rodziców napisał od serca: „Dzieci pamiętałyby, że I Komunia św. jest czymś ważnym, gdyby obserwowały przez całe dotychczasowe życie swoich rodziców, pobożnie przystępujących do Komunii; i gdyby słyszały od nich, że dostąpią wkrótce wielkiej łaski przyjęcia ciała samego Boga - wraz z wyjaśnieniem, jakie jest tego znaczenie. Ewangelizacja poprzez huczność, jak pokazują nawet statystyki laicyzacji, bynajmniej się nie sprawdza. A huczne wesele też nie powoduje, że jest mniej rozwodów. To inny porządek: tu liczy się to, w co dziecko uwierzy; a uwierzy, co podadzą mu rodzice”.