Pierwsza Komunia Święta nie była kiedyś okazją do zapożyczania się na prezent. Owszem, jako ważna uroczystość religijna i rodzinna zawsze wiązała się z przyjęciem i podarunkami, ale nie przypominały one dzisiejszych prezentów komunijnych. Najczęściej miały one charakter religijny, a jeśli nie - to były sprzęty nie tyle drogie, ile trudno dostępne na PRL-owskim rynku. Jakie prezenty na komunię dostawały dzieci 30-40 lat temu?
Spis treści
- Zegarki ze światełkiem
- Rower - marzenie każdego dzieciaka
- Magnetofon i walkman - nowinki techniczne na komunię
- Prezenty z Pewexu
- Medalik i obrazek z Ostatnią Wieczerzą
Zegarki ze światełkiem
Wśród biżuterii powodzeniem cieszyły się zegarki. Od zawsze ich posiadanie oznaczało wejście w dorosły wiek. Poza tym zawsze były to akcesoria drogie, delikatne, łatwo psujące się, więc mało który dzieciak był szczęśliwym właścicielem zegarka. No, chyba że miał właśnie komunię i dostał go w prezencie od chrzestnych czy od dziadków.
W czasach PRL-u normalne zegarki ze wskazówkami nikogo już nie zachwycały - na fali były zegarki elektroniczne, zwłaszcza te z budzikiem, kalendarzem i światełkiem, które po naciśnięciu guzika podświetlału ekran. Szczytem szczęścia był zegarek z kalkulatorem lub sygnałem odzywającym się o pełnej godzinie.
Powodzeniem cieszyły się też komplety przywożone z zachodu. W komplecie obok zegarka znajdował się długopis oraz kalkulator, którego, żeby było jasne, w szkole nie wolno było używać.
Czytaj również: Nie wiesz, czego życzyć z okazji komunii? Oto gotowe życzenia komunijne
5 książek idealnych na prezent dla dziecka - jaka książka na urodziny, komunię, Dzień Dziecka?
Rower - marzenie każdego dzieciaka
Sprzęt sportowy był zawsze doskonałym prezentem z okazji komunii. Rower czy wrotki dawały swobodę i pozwalały na zaistnienie w grupie rówieśników. Ale sprzęt ten był nie tylko drogi, ale i trudno dostępny. Nie wystarczyło iść do sklepu sportowego i zapłacić za lśniącego składaka.
Zazwyczaj na rowery "polowało" się, dlatego poszukiwania rowerów czasem rozpoczynało się wiele miesięcy przed komunią świętą. Nic dziwnego, że czasem pierwszym rowerem w życiu dziecka był właśnie ten, otrzymany z okazji komunii. I zawsze był to najlepszy prezent w życiu.
Magnetofon i walkman - nowinki techniczne na komunię
Choć 40 lat temu nie było komputerów, zawsze istniały sprzęty, o których marzyło każde dziecko. Najczęściej był to magnetofon albo gra elektroniczna, którą podłączało się do telewizora - nie była skomplikowana, ale pozwalała na rozgrywanie turniejów z rodzeństwem np. w ping ponga (na ekranie poruszał się okrągły punkt, który odbijało się poruszanymi przez joystick "paletkami").
W latach 80. na rynku pojawiły się walkmany, czyli przenośne magnetofony na kasety ze słuchawkami. Walkmany zasilane na baterie paluszki szybko stały się prezentem komunijnym numer jednej. Były nie tylko modne, ale i naprawdę wygodne.
Czytaj również: Ten napój był hitem PRL-u, dziś Polacy chcą tak nazywać córki. Urzędnicy mówią "nie"
Ptyś, gumy kulki, ciepłe lody. Jak dobrze pamiętasz smaki dzieciństwa? [QUIZ]
Prezenty z Pewexu
Nie każdy mógł sobie pozwolić na zakupy w Pewexie, czyli sklepie walutowym, w którym za bony lub dolary można było kupić zagraniczne produkty z eksportu. Ale komunia była dobrą okazją, aby się wykosztować i sprezentować ośmiolatkowi pudełko klocków Lego, lalkę Barbie albo prawdziwe jeansy Wranglery. Taki prezent robił furorę na podwórku, a posiadacz walutowej zabawki budził zazdrość i podziw.
Medalik i obrazek z Ostatnią Wieczerzą
Obrazek z napisem "Pamiątka Pierwszej Komunii Świętej" był obowiązkowym elementem uroczystości, Dostawało się go w kościele w prezencie od parafii, co oznaczało, że wszyscy tegoroczni drugoklasiści otrzymywali identyczny obrazek z Ostatnią Wieczerzą lub Jezusem trzymającym w dłoni Hostię.
Podobne obrazki, ale już bez napisu, czeto były prezentem od rodziny - najczęściej były to gipsowe odlewy Maryi lub Chrystusa, umieszczone na drewnianej płytce z otworem do zawieszenia na gwoździku.
Jeśli piastowało się godność chrzestnego małego "komunisty", warto było się szarpnąć na droższy prezent, np. srebrny medalik, który można było kupić w każdym sklepie jubilerskim.