„Do dramatycznej sytuacji doszło w Krościenku. Do gabinetu Opieki Całodobowej Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej w niedzielę 16 lipca zgłosili się rodzice z 3-letnim dzieckiem, które podczas spaceru zjadło wilcze jagody. Pełniąca dyżur lekarz Paulina Mrówka natychmiast zajęła się małym pacjentem. Była to walka z czasem" – czytamy na profilu facebookowym Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu.
" [Lekarka] Skontaktowała się z lekarzem dyżurnym Oddziału Pediatrii Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu – Katarzyną Żurek. Tylko dzięki szybkiemu działaniu lekarzy i współpracy udało się uratować życie dziecka” - dodano.
Szybka reakcja rodziców i lekarek uratował życie chłopcu
Jeszcze w Krościenku chłopiec został poddany płukaniu żołądka, czego standardowo nie wykonuje się w ramach podstawowej opieki zdrowotnej. Następnie po małego pacjenta przyleciał helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego (LPR), który przetransportował dziecko do specjalistycznego ośrodka zajmującego się tego typu przypadkami – do szpitala w Krakowie-Prokocimiu.
– Podczas kontaktu telefonicznego z doktor Pauliną Mrówką, ustaliłyśmy schemat postępowania z małym pacjentem, a w związku z presją czasu zaoferowałam swoją pomoc w postaci konsultacji telefonicznej z Oddziałem Toksykologii w Szpitalu św. Ludwika Rydygiera w Krakowie i Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. Poinformowałam, że dziecko będzie przekazane Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu – relacjonuje lekarz Katarzyna Żurek ze szpitala w Nowym Targu.
Jak podkreśla, całe szczęście, że rodzice od razu zgłosili się do opieki całodobowej w Krościenku. To była bowiem walka z czasem.
– Jesteśmy przeogromnie dumni, że w ramach podstawowej opieki medycznej uratowaliśmy życie chłopca – mówi z kolei doktor Mrówka.
Wilcza jagoda - trzy sztuki to już dawka śmiertelna
Historia ta powinna być przestrogą dla wszystkich rodziców małych dzieci, którzy powinni uczulić swoje pociechy, by nie jadły żadnych owoców w lesie bez zgody rodzica. Chwila nieuwagi może bowiem skończyć się tragicznie.
– W przypadku spożycia przez tak małe dziecko jednej jagody pokrzyku wilczełyko uważa się, że jest to zatrucie, wymagające hospitalizacji, a w przypadku 3 sztuk jest to dawka śmiertelna – wyjaśnia lekarka Katarzyna Żurek.
Jednocześnie uprzedza, że również przydomowe rośliny bywają trujące i na nie też należy dzieci uczulać.
Pokrzyk wilczełyko (wilcza jagoda) jest niewysokim krzewem. Jego owoce mają barwę ciemnofioletową, które można pomylić z owocami czarnej jagody. Najbardziej trujące z całej rośliny są właśnie owoce oraz korzenie.
Jakie są objawy po zjedzeniu wilczych jagód? – Najczęściej to światłowstręt z powodu rozszerzenia źrenic, pobudzenie, zaczerwieniona skóra, nudności, wymioty, przyspieszone tętno, zaburzenia wzroku, słuchu – podsumowuje doktor Żurek ze szpitala w Nowym Targu.
Dziecko połknęło podejrzany listek albo jagódkę? To koniecznie musisz zrobić
Źródło: Podhalański Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II w Nowym Targu