Rodzice wcześniaków muszą wyjątkowo dbać o zdrowie swoich dzieci. Epidemia koronawirusa postawiła ich w zupełnie nowej sytuacji. Nic dziwnego, dzieci te są wyjątkowo narażone na infekcje. Jak opiekować się wcześniakiem w czasie epidemii?
Inkubatory pod szczególnym nadzorem
Dzieci urodzone przedwcześnie mają obniżoną odporność i są narażone na wiele chorób. Dlatego kontakt wcześniaka z osobami z zewnątrz zawsze powinien być ograniczony do minimum. Tym bardziej w obecnej sytuacji, gdy na świecie oprócz „zwykłych” wirusów i bakterii, szaleje koronawirus.
Wiele szpitali z oddziałami dla wcześniaków wstrzymało odwiedziny u dzieci. To dla rodziców wielka trauma – mimo dobrej opieki lekarskiej, każda matka chce być przy swoim dziecku i opiekować się nim, zwłaszcza gdy jest ono wcześniakiem.
Wiadomo też, że kangurowanie dzieci i karmienie ich mlekiem kobiecym jest niezwykle ważne dla wspomagania ich rozwoju oraz dla zapobiegania wielu zaburzeniom.
Dyrekcje palcówek są jednak nieubłagane. Szpital Kliniczny Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu każdego dnia przysyła rodzicom raport o stanie zdrowia malca.
To przykre, ale konieczne, ponieważ ewentualna ewakuacja dzieci w inkubatorach, na wypadek przyniesienie koronawirusa na oddział, mogłaby być tragiczna w skutkach.
Podobne zasady wprowadziło Kliniczne Centrum Ginekologii Położnictwa i Neonatologii w Opolu. Rodzice nie mogą wejść na oddział, a karmienie mlekiem matki jest możliwe tylko w sytuacji kobiet, które same przebywają jeszcze w szpitalu po porodzie. Wszystkie inne wcześniaki mają być karmione pokarmem pochodzącym z banku mleka kobiecego lub sztucznie.
Czytaj: Czy szczepić dziecko, kiedy panuje epidemia koronawirusa?
Czy rodzice mogą przebywać z dzieckiem w szpitalu w czasie epidemii?
Immunizację trzeba kontynuować
Przed koronawirusem trzeba chronić nie tylko wcześniaki, które przychodzą na świat teraz, ale i te, które urodziły się jeszcze przed epidemią.
Koalicja dla wcześniaka – fundacja zajmująca się wspieraniem rodzin dzieci przedwcześnie urodzonych, wydała komunikat, w którym zaleca, aby rodzice dzieci urodzonych prze terminem, które są poddawane obowiązkowej immunizacji, nie przerywali jej.
Immunizacja to podawanie gotowych przeciwciał, które niszczą wirusa RS – najpopularniejszego i najróżniejszego dla wcześniaków patogenu, który jest najczęstszą przyczyną ostrych zakażeń układu oddechowego dzieci urodzonych przedwcześnie.
Taka immunizacja podawana jest wcześniakom sezonowo - do końca kwietnia, kiedy istnieje zwiększone ryzyko zachorowania.
- Właśnie teraz wirus RS mocno rozprzestrzenia się. Wirus RS może powodować bardzo silne zapalenia oskrzeli, zapalenia płuc, wielotygodniowe pobyty w szpitalach, a dzisiaj, w dobie koronawirusa, nikt tego sobie nie życzy.
Mamy potwierdzone informacje, że ośrodki immunizacyjne dokonują starań, żeby było mało osób oczekujących na immunizację wcześniaków - podkreśla Elżbieta Brzozowska prezes fundacji Koalicja dla wcześniaka.
Tego samego zdania, odnośnie immunizacji, jest prof. dr hab. n. med. Ryszard Lauterbach, prezes Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego. który w wywiadzie powiedział:
- Rodzice nie powinni rezygnować z kolejnej dawki leku. Oczywiście jej podanie musi się wiązać z zachowaniem wszelkich środków ostrożności dotyczących koronawirusa – najlepiej przyjechać do poradni samochodem, a nie pociągiem czy autobusem, na konkretną, ustaloną godzinę, aby nie czekać niepotrzebnie w poczekalni wśród innych rodziców z dziećmi.
Oczywiście dziecko i rodzice muszą być bezwzględnie zdrowi, nie mogą mieć żadnych objawów infekcji, nawet najmniejszego kataru. Na szczęście poradnie prowadzące profilaktykę zakażeń wirusem RS organizują pracę tak, aby przestrzegać tych wszystkich zaleceń.
Wirus RS może być niezwykle groźny dla najmniejszych wcześniaków, dlatego należy zrobić wszystko, aby je przed nim uchronić - dodaje ekspert.
Zostań w domu, zrezygnuj z odwiedzin
Fundacja apeluje również o ograniczenie wizyt osób z zewnątrz w domach, w których przebywają wcześniaki. W tym celu przygotowała specjalne plansze i plakaty, które mają pomóc ludziom w zrozumieniu, jak groźne jest dla dziecka urodzonego przedwcześnie przyniesienie z zewnątrz drobnoustrojów chorobotwórczych.
"Przypominamy o myciu i dezynfekcji rąk. Pamiętajmy o myciu twarzy, zmienianiu ubrania po powrocie do domu, o praniu ubrania. Dbajmy o wspólne przestrzenie: przewijak dziecka, krzesełka do karmienia, zabawki dziecka. Im więcej takich czynności zrobimy, tym nasze dziecko będzie bezpieczniejsze.
Jeśli ktoś chce nas odwiedzić, powiedzmy takiej osobie, że to nie jest dobry czas na takie odwiedziny, bo to może być niebezpieczne dla naszego dziecka-wcześniaka" – czytamy na portalu społecznościowym fundacji Koalicja dla wcześniaka.
Profesor Ryszard Lauterbach podkreśla również, że niezbędnym elementem profilaktyki w przypadki wcześniaków są szczepienia noworodkowe wykonywane jeszcze w szpitalu (Główny Inspektor Sanitarny wydał zalecenie, aby wstrzymać szczepienia obowiązkowe, celu ograniczenie skupisk dzieci i rodziców w przychodniach).
- W przypadku szczepień wykonywanych w chwili, gdy zmagamy się z koronawirusem najważniejszym czynnikiem ryzyka jest narażenie dziecka na kontakt z osoba chorą, rozsiewającą ten patogen droga kropelkową w drodze do poradni czy w samej poradni, gdzie przeprowadza się szczepienia.
Toteż my neonatolodzy, wykorzystujemy do przeprowadzenia szczepień u noworodków urodzonych przedwcześnie okres ich hospitalizacji w oddziale – mówi prezes Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego.
- W Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie szczepimy małych pacjentów według kalendarza szczepień łącznie ze szczepionką przeciw rotawirusowi. Ale oczywiście należy pamiętać, że nasi pacjenci, to dzieci urodzone przedwcześnie, które przebywają często w oddziałach przez kilka miesięcy.
Wypisując je do domu, mamy poczucie, że przynajmniej rozpoczęliśmy proces szczepień i w ten sposób chociaż trochę przygotowaliśmy je na kontakt z chorobami zakaźnymi - podkreśla prof. Lauterbach.