O tym okrutnym procederze opowiedziała Marzena Figiel-Strzała w swoim ostatnim reportażu z cyklu "Dzieci świata". W studio „Dzień dobry TVN” odkryła kulisy powstawiania swojego materiału i opowiedziała kilka wstrząsających szczegółów związanych z tym okrutnym przesądem.
Na Madagaskarze nikt nie cieszy się z narodzin bliźniąt
Jak opowiada Marzena Figiel-Strzała, na Madagaskarze niezwykle ważne miejsce w kulturze zajmują tzw. fady (przesądy), których pod żadnym pozorem nie można złamać. Jednym z najbardziej szokujących jest ten z okolic miejscowości Mananjary na Madagaskarze. Tu wierzy się, że narodziny bliźniąt ściągają na rodzinę nieszczęście i gniew przodków.
Według lokalnych wierzeń Wielki Wódz i jego rodzina zostali straceni podczas napadu armii francuskiej na wioskę. Udałoby się im jednak przeżyć, gdyby nie wrócili się do wioski po jedno ze swoich bliźniąt, o którym w popłochu zapomnieli. Gdy wrócili na miejsce, zostali zabici. Od tego momentu wodzowie z okolicznych wiosek uważają, że bliźnięta przynoszą pecha.
Bliźnięta porzucane są w buszu na pastwę losu
Zdecydowana większość rodziców porzuca bliźnięta w obawie przed klątwą i złością starszyzny. Dzieci zaraz po narodzinach zostawiane są w buszu, w rowach, a niektóre trafiają na śmietnik. Gdy na czas znajdą je ludzie dobrej woli, trafiają do specjalnych ośrodków dla bliźniąt. W jednym z takich sierocińców, który pokazano w reportażu przebywa ponad 120 par bliźniąt. Liczby te pokazują skalę problemu. Dzieci w ośrodku są zadbane, dostają regularne posiłki, czyste ubrania i mają zapewnioną edukację, pozostają jednak sierotami.
Okrutna szansa na uniknięcie odrzucenia społeczności
Marzena Figiel-Strzała w rozmowie w „Dzień Dobry TVN” wspomina także o tym, że w niektórych wioskach bliźniakom daje się szansę na życie w społeczności pod warunkiem przeżycia tzw. „próby kopyt”. Polega ona na tym, że kładzie się nowo narodzone bliźnięta na środku wioski i przędza się przez nie bydło. Jeśli któreś dziecko cudem przeżyje, ma prawo pozostać w tej wiosce. Wierzy się wówczas, że tak zadecydowali przodkowie.
Podobnym „zwyczajem łaski” praktykowanym na Madagaskarze jest pozostawienie nowo narodzonych bliźniąt na plaży na granicy pisaku i wody na całą noc. Rano przychodzi się sprawdzić, co się z nimi stało. Jeśli zostały na lądzie, mogą zostać w społeczności. Jeśli ocean ich zabrał, uznaje się, że tak właśnie miało być.
Wyklęte rodziny
Rodzice, którzy nie chcą porzucić swoich dzieci i podejmują się ich wychowania wbrew przyjętej tradycji, są w trudnej sytuacji. Całe ich rodziny są wykluczane ze społeczności i traktowane z pogardą. - Kiedy urodziłam bliźniaczki w szpitalu, lekarz powiedział, że natychmiast mam je zabić, wyrzucić albo oddać, żeby uszanować tradycję. Nie mogłam tego zrobić. Teraz moje córki nazywane są psami – mówi w reportażu jedna z matek.
Wiele rodzin po narodzinach bliźniąt zostaje wygnanych z wioski i musi sobie znaleźć zupełnie nowe miejsce do życia. A rozpoczęcie wszystkiego od nowa w momencie, gdy się ma na wychowaniu kilkoro małych dzieci, a rąk do pracy jest niewiele, jest bardzo trudne. Rodzicom bliźniąt dodatkowo nie jest łatwo znaleźć pracę, bo każdy traktuje ich jak trędowatych.
Jedyną szansą na poprawę losu bliźniąt na tych terenach jest to, że starszyzna zmieni te okrutne zasady. Nie są to próżne nadzieje, bo, jak przyznaje autorka reportażu, takie rzeczy zaczynają się już powoli dziać. Aby to udowodnić, podzieliła się dobrą wiadomością, jaką dostała po nakręceniu swojego materiału od lekarki, która na co dzień zajmuje się ratowaniem bliźniąt na Madagaskarze.
- Powiedziała mi: „Przynieśliście nam szczęście”, bo w jednej wiosce jednemu wodzowi urodziły się bliźnięta i zniósł przesąd w tym miejscu – wyznała Marzena Figiel Strzała.
Przeczytaj także: Lekarze zalecali jej aborcję. Zaryzykowała i urodziła zdrowe dziecko. Jak dziś wygląda jej córeczka?