Wiemy jak wyglądał atak na przedszkolaków. „Krzyczał „ave Putin” i że wszystkich pozabija”

2023-10-19 12:08

Do przerażających wydarzeń doszło wczoraj, w okolicach godziny 10:00, w Poznaniu. Grupa przedszkolaków idąca na wycieczkę została zaatakowana przez 71-letniego mężczyznę. Godził on nożem jednego z 5-latków. Mały Maurycy zmarł wczoraj na stole operacyjnym. Dziś wiadomo już znacznie więcej o tym, jak przebiegał atak.

Znamy szczegóły ataku nożownika na przedszkolaków.

i

Autor: CEZARY MALECKI / SUPER EXPRESS Znamy szczegóły ataku nożownika na przedszkolaków.

5-letniego Maurycego M. nie udało się uratować. Chłopiec został godzony w serce i mimo prób ratowania mu życia, zmarł na stole operacyjnym. Tragedia wydarzyła się podczas wycieczki przedszkolnej. Dwie grupy dzieci zmierzały w kierunku pobliskiego urzędu pocztowego, by nadać tam listy z okazji niedawnego Światowego Dnia Poczty. 

Dramat wydarzył się w Poznaniu w dzielnicy Łazarz na skrzyżowaniu ulic Łukaszewicza i Karwowskiego. Dziś wiadomo już kim był napastnik i jak przebiegały tragiczne wydarzenia. 

Tak wygląda miejsce śmierci 5-letniego Maurycego. Mieszkańcy przynoszą misie i znicze

Wyszedł z domu z dwoma nożami

Napastnikiem, który zabił chłopczyka okazał się 71-letni Zbysław C., mieszkający w okolicy. Tego dnia mężczyzna wyszedł z domu z dwoma nożami w kieszeni. W pewnym momencie, tuż przed wejściem do swojej kamienicy zaatakował grupkę dzieci i dźgnął 5-letniego Maurycego w klatkę piersiową. 

Naoczni świadkowie zdarzenia relacjonują przerażające zachowanie starszego mężczyzny.

- Krzyczał „ave Putin” i że wszystkich pozabija - relacjonował jeden ze świadków. Zbysław C. doskoczył do grupy dzieci i celnie dźgnął jedno z nich. Na ulicy zrobiło się głośno od krzyku i płaczu dzieci. 

Wtedy całe zamieszanie usłyszał przejeżdżający śmieciarką mężczyzna, który natychmiast interweniował. Dobiegł do zbiegającego nożownika, kopnął go w łydkę i uderzył w żebro, a ten wypuścił nóż. Cała akcja trwała sekundy.

-  Miałem otwarte okno i usłyszałem płacz dzieci i krzyk. Zapytałem, co się stało i usłyszałem, że mężczyzna dźgnął nożem dziecko i ucieka - opowiadał pan Grzegorz Konopczyński w rozmowie z Super Expressem. 

Do złapanego Zbysława C. podbiegła wówczas policjantka po służbie, która przechodziła w okolicach. 

- Ta policjantka na nim wtedy przysiadła, jak on się przewrócił - relacjonuje Konopczyński.

Wiadomo kim był 71-latek

Z ustaleń policji wynika, ze Zbysław C. nie był nigdy wcześniej notowany. Według śledztwa nie miał on żadnych powiązań z zabitym chłopcem, a nawet nie znał go z sąsiedztwa. Mieszkańcy osiedla w rozmowie z mediami twierdzą jednak, że już od kilku dni 71-latek zachowywał się dziwnie. Miał nawet krzyczeć z okna swojego mieszkania, że wysadzi tę kamienicę. 

- Przed atakiem rozmawiał z jedną z ekspedientek jak była na papierosie. Zapytał się jej, czy wie, że papierosy zabijają. Powiedziała: "I co z tego?", a on jej na to: "To jak papieros cię nie zabije, to ja cię zabiję" - opowiada w rozmowie z TVN24 pani Renata, jedna z okolicznych mieszkanek. 

Na razie nie wiadomo, dlaczego mężczyzna zaatakował dzieci. Wczoraj trafił do jednego z poznańskich szpitali, gdzie przebywa pod nadzorem funkcjonariuszy policji. 

- Niestety nie możemy wykonać czynności z udziałem zatrzymanego w tej sprawie mężczyzny. Czekamy na oświadczenie szpitala, że z 71-latkiem można wykonać czynności procesowe. Wiemy, że pan się leczył neurologicznie, cierpi na schorzenia neurologiczne, które spowodowały jakieś zmiany organiczne w mózgu – powiedział prok. Łukasz  Wawrzyniak.

Rodzinie i bliskim 5-letniego Maurycego składamy wyrazy współczucia.