Wycieczka po kombajn, lody Tornado i Harry Potter. Tak wyglądał Dzień Dziecka w latach 90.

2024-06-01 5:58

Życzenia na Dzień Dziecka należą się nie tylko maluchom! Choć jako nastolatkowie uparcie twierdziliśmy, że tego święta już nie obchodzimy, to jako "stateczni" dorośli zmieniamy zdanie. W końcu nie ma lepszego momentu na pielęgnowanie wewnętrznego dziecka. Dziś także my, redakcja M jak Mama, dzielimy się z Wami kadrami ze swoich najsłodszych lat.

Wycieczka po kombajn, lody Tornado i Harry Potter. Tak wyglądał Dzień Dziecka w latach 90.

i

Autor: archiwum prywatne Wycieczka po kombajn, lody Tornado i Harry Potter. Tak wyglądał Dzień Dziecka w latach 90.

Prezenty i życzenia na Dzień Dziecka odbierają dziś głównie maluchy. Ale przecież każdy z nas jest dzieckiem i głęboko w sercu skrywa tęsknotę za tym beztroskim czasem. A jakie cenne wspomnienie przechowują redaktorki M jak Mama? Poznajcie nas w wersji o 20, a nawet 30 lat młodszej. Zapraszamy do podróży w czasie.

Bunt dwulatka - Plac Zabaw odc. 6
Natalia Kosznik

i

Autor: archiwum prywatne Natalia Kosznik

Natalia Kosznik, redaktor naczelna portalu MjakMama.pl: Dzień Dziecka lat 90., czyli czasów mojego dzieciństwa, kojarzy mi się – nie wiem czemu – z programem „Domowe Przedszkole” i piosenką Majki Jeżowskiej „Wszystkie dzieci nasze są”. Przypominają mi się też wypady do ZOO i uciekające mi zawsze baloniki z helem, które jak tłumaczyła mi mama, wesoło potem bawią się na chmurkach.

Pamiętam też prezenty. Tymi, które wspominam do dziś, są temperówka w kształcie Grammi z Gumisiów i chyba pierwsza zabawka antystresowa jaką wymyślono. To były balony gumowe, napełnione mąką ziemniaczaną z doklejonymi oczkami i włosami z włóczki. Tak usilnie się odstresowywałam w trakcie oglądania „Wieczorynki”, że cała ta mąka obsypała mnie i dywan dookoła.

Dziś, gdy sama jestem mamą, staram się, by Dzień Dziecka był atrakcją dla córki, ale też pretekstem do odnalezienia swojego wewnętrznego dziecka. Odwiedzamy parki linowe, parki trampolin, aquaparki. Wtedy nie jesteśmy "rodziną 2+1", tylko raczej trójką dzieciaków. Więc moje życzenia na Dzień Dziecka składam wszystkim, zarówno małym jak i dużym, bo wierzę, że pielęgnowanie wewnętrznego dziecka, to najlepszy prezent, jaki możemy dać swoim „bOMbelom”.

Beata Jasina

i

Autor: archiwum prywatne Beata Jasina

Beata Jasina-Wojtalak, redaktorka MjakMama.pl: Jeden Dzień Dziecka utkwił mi jakoś szczególnie w pamięci. Mnie i siostrę ze szkoły odebrał wtedy tata i zapowiedział, że "jedziemy na wycieczkę", ale nie powiedział dokąd i po co. Po jakichś 2 godzinach dotarliśmy do celu, którym okazało się... zarośnięte chwastami podwórko, przypominające plac dawnego PGR-u. Z perspektywy czasu myślę, że mój tata miał dość osobliwe pomysły na wycieczki, bo pojechaliśmy tam razem tylko po to, żeby kupić kombajn zbożowy :D

Spędziliśmy tam czas do późnego wieczora, do domu dotarliśmy jakoś przed północą. Niestety przywiózł nas kolega taty, bo nie zgodził się, żebyśmy podróżowały kombajnem. Oczywiście mama nie była w ten cały plan wtajemniczona, a ponieważ telefonów komórkowych nie mieliśmy, mogła tylko przypuszczać, że skoro nie wróciłyśmy po lekcjach, to pewnie pojechałyśmy gdzieś z tatą.

Nie wiem czemu, ale miło wspominam ten dzień, chociaż nikt nie organizował mi specjalnych atrakcji i nie dbał o to, czy na miejscu przypadkiem mi się nie nudzi. Chyba w czasach, kiedy sami byliśmy dziećmi, rodzice nie musieli stawać na rzęsach, żeby zrobić nam frajdę.

Ewelina Celejewska

i

Autor: archiwum prywatne Ewelina Celejewska

Ewelina Celejewska, Business Unit Director segmentu Zdrowie, Parenting & Kuchnia: Dzień Dziecka kojarzy mi się z takim nieoficjalnym rozpoczęciem wakacji. Nauczyciele w szkole mniej wymagali, a rodzice pozwalali do późna bawić się na dworze. I właśnie to wspomnienie z dzieciństwa najmocniej zapamiętałam – aktywność fizyczną na świeżym powietrzu od rana do wieczora (i nasze matki, które wychodziły na ulicę, by zawołać nas na obiad).

Wraz z moimi przyjaciółkami uwielbiałyśmy jeździć na rolkach, a że dobry asfalt był kawałek od nas, dojeżdżałyśmy tam... w rolkach na rowerach (to chyba nie było zbyt mądre ;) ).

Dziś, gdy sama jestem mamą 11-latka, a czasy są digitalowe, staram się jak najwięcej czasu spędzać z synem właśnie poza domem, na świeżym powietrzu i zachęcam go do takich aktywności z kolegami.

Natalia Nocuń-Komorowska

i

Autor: archiwum prywatne Natalia Nocuń-Komorowska

Natalia Nocuń-Komorowska, redaktorka MjakMama.pl: Lata 90. mają specjalne miejsce w moim sercu. Gdy próbuje sobie przypomnieć czasy dzieciństwa, wciąż wracam do szkoły podstawowej, jakby nie istniało nic wcześniej i później. Wygibasy na trzepaku, zbieranie karteczek, wpisywanie się do "Złotych myśli", oglądanie bajek na Polonii 1, wymieniane co weekend na bazarku kartridże (ach te gry 1000 w 1), pierwszy pecet i magiczne hasło "Można teraz bezpieczne wyłączyć komputer"…

Gdy myślę "dzieciństwo", to tego typu obrazki pojawiają się w mojej głowie.

Może te czasy są mi bliskie nie tylko ze względu na beztroskę, która mi wtedy towarzyszyła, ale i dlatego, że wciąż są obecne w moim życiu? Lata 90. znów są na fali, a moja córka chętnie zajrzałaby do mojej szafy z tamtych lat (ciekawe, czy spodobałoby się jej też mierzenie spodni na kartonie).

Kinga Goldstein

i

Autor: archiwum prywatne Kinga Goldstein

Kinga Goldstein, redaktorka MjakMama.pl: Jednym z moich najlepszych wspomnień z dzieciństwa jest to, kiedy mama zabrała mnie na premierę filmu "Harry Potter i Kamień Filozoficzny". Zostało wtedy wyłącznie jedno miejsce w kinie, więc cały film musiałam przesiedzieć na jej kolanach.

Obie wtedy zakochałyśmy się w magicznym świecie, więc kupiłyśmy wszystkie książki, które do tej pory wyszły, żeby mama mogła mi je przeczytać do snu. Wspólnie przeczytałyśmy wszystkie częćci serii, pomimo faktu, że kiedy wychodziła ostatnia, świetnie potrafiłam czytać już sama. Cała seria do dziś ma specjalne miejsce w moim sercu i zawsze, kiedy po nią sięgam, przypomina mi się ten wyjątkowy czas z moją mamą.

PS. Śmieszny fakcik, pierwsza książka (wydanie brytyjskie) została wydana dokładnie na jeden dzień przed moimi narodzinami.

Katarzyna Florencka

i

Autor: archiwum prywatne Katarzyna Florencka

Katarzyna Florencka, wydawczyni MjakMama.pl: Dzień Dziecka? Szczerze: nie pamiętam żadnego. Na pewno były słodycze, idę o zakład, że jakieś zabawki (ale jak dużo? Któż to wie). Wymarzonego firmowego domku dla Barbie nigdy nie dostałam, tyle tylko kojarzę. Kosztował ze 150 zł, czyli małą fortunę jak na lata 90., więc z perspektywy czasu rana się zabliźniła i nawet już nie winię rodziców ;)

Ale najulubieńsze wspomnienie z dzieciństwa jest jednym z pierwszych – o ile nie absolutnie najwcześniejszym. Zima, śnieg dookoła, ja w boskim białym kombinezoniku z kolorowymi zdobieniami (mogłam nie mieć wtedy 3 lat, ale w wieku 35 wciąż bym chętnie ponosiła), a na drugim końcu chodnika – MAMA.

Zimy bywały wtedy mroźne, więc pewnie temperatura dawała czadu, ale nie jestem w stanie nic na ten temat powiedzieć. W pamięci został tylko i wyłącznie ten dziki wybuch czystej radości, możliwej do odczuwania chyba tylko wtedy, gdy swoich myśli jeszcze nie jesteś w stanie do końca formułować i wyrażać. W moim dzieciństwie była mama i więcej nie potrzebowałam.

Katarzyna Grzelak

i

Autor: archiwum prywatne Katarzyna Grzelak

Katarzyna Grzelak, wydawczyni MjakMama.pl: Gdybym miała wierzyć swojej pamięci, to musiałabym uznać, że w czasach mojego dzieciństwa nie było zim. Całe dnie spędzaliśmy na podwórku, kopiąc tunele w gigantycznej piaskownicy, budując zamki z kamieni, albo bawiąc się w chowanego z dzieciakami z sąsiedztwa. A potem siadaliśmy na schodkach i zajadaliśmy lody - Tornado albo Śnieżkę.

Zawsze marzyłam, żeby w Dzień Dziecka dostać w prezencie książkę. Najlepiej w twardej okładce i taką, która jeszcze pachniałaby farbą drukarską. Niestety, pech chciał, że najbliższa księgarnia była w mieście oddalonym o prawie 50 km od mojej miejscowości. Musiałam więc zadowolić się lodami.

Ale to nic, bo na studiach sama kupiłam sobie książkę z okazji Dnia Dziecka i ustanowiłam nową, prywatną tradycję. A teraz, kiedy jestem nie tylko dzieckiem, ale i mamą, rozpieszczam siebie podwójnie. A wszystko pod pretekstem świętowania Dnia Dziecka z moimi słodziakami. Najchętniej w lodziarni blisko księgarni.