WHO od lat apeluje do lekarzy i pacjentek, aby zmniejszyć liczbę porodów przez cesarskie cięcia. Eksperci przypominają, że cesarka to tak naprawdę poważny zabieg chirurgiczny, który niesie ryzyko powikłań zarówno dla kobiety, jak i jej dziecka. Wbrew pozorom poród operacyjny jest bardziej niebezpieczny niż poród siłami natury, a jednak każdego roku decydują się na niego miliony kobiet.
Spis treści
Ile jest cięć cesarskich w Polsce?
Statystyki pokazują, że porodów przez cesarskie cięcia jest coraz więcej. Tendencja ta pojawiła się w latach 90-tych i od tego czasu wykresy szybują w górę: w Stanach Zjednoczonych w 2021 r. 32,1% żywych urodzeń stanowiły porody cesarskie. Gorzej jest w Europie, gdzie cesarskie cięcie w niektórych krajach stanowi połowę wszystkich porodów (w 2017 roku na Cyprze zabiegowo rodziło aż 54 proc. kobiet) i w Ameryce Łacińskiej, gdzie odsetek ten wynosi 42 proc. oraz Europie Wschodniej (w Rumunii to 44 proc., w Bułgarii - 43)
- Odsetek cięć cesarskich w Polsce osiągnął 40 proc. - mówił w rozmowie z Pulsem Medycyny prof. dr hab. n. med. Piotr Sieroszewski, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, prelegent na 28. Europejskiego Kongresu Ginekologów i Położników, który odbył się w maju w Krakowie. - Tymczasem z danych WHO wynika, że aby operacja ta była traktowana jako postępowanie ratujące zdrowie i życie matki oraz dziecka, to liczba tego typu porodów nie powinna przekraczać 15 proc.
Czytaj również: Fakty i mity o cesarskim cięciu - poznaj prawdę, a nie opinie!
Niepokojące objawy po cesarskim cięciu - na co zwrócić uwagę i kiedy jechać do lekarza?
Dlaczego liczba cesarek rośnie?
Dlatego, że według pacjentek, to mniej bolesny i wygodniejszy sposób wydania dziecka na świat. Cesarka trwa krócej, jest rutynowym zabiegiem, więc wydaje się być przewidywalna, i gwarantuje bezbolesny poród (przynajmniej w teorii, bo każda kobieta po cc wie, że bólu nie ma tylko wtedy, gdy jest znieczulenie, ale gdy leki przestają działać, nie jest już tak kolorowo).
Dlatego wiele kobiet szuka powodów medycznych, aby dostać skierowanie na cesarkę lub po prostu za nią płaci - w Polsce i na świecie istnieje możliwość "wykupienia" takiej opcji w prywatnych placówkach położniczych.
Zdaniem prof. Piotra Sieroszewskiego, za dużą liczbę cesarek na życzenie odpowiada też polski system zdrowia. Kobiety boją się bólu, a wiedzą, że nie zawsze mogą liczyć na dostęp do znieczulenia - w wielu placówkach brakuje anestezjologów wykonujących takie zabiegi. Kolejną rzeczą jest brak informacji na temat zagrożeń, jakie niesie ze sobą carskie cięcie. Zdaniem eksperta, kobiety nie zdają sobie sprawy, jak poważną operacja brzuszną jest cesarka i jakie powikłania po niej mogą dotknąć zarówno mamę, jak i jej dziecko. Nie rozumieją, że to wcale nie jest "lepszy" sposób urodzenia dziecka, że dużo bezpieczniejszy jest poród naturalny.
- Skoro staramy się być eko we wszystkich dziedzinach życia, to w położnictwie też słuchajmy głosu natury - mówił w rozmowie z Pulsem Medycyny prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników.
Cesarka - ratowanie życia
Według nowych badań Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) liczba cesarskich cięć wciąż rośnie i będzie nadal rosła w nadchodzącej dekadzie. Eksperci przewidują, że do 2030 r. prawie jedna trzecia wszystkich porodów będzie operacyjna.
Tymczasem cesarskie cięcie to nie zabawa i - jak podkreśla WHO - powinno być stosowane wyłącznie jako zabieg ratującą życie, ponieważ jako normalna operacja brzuszna, może narazić kobiety i dzieci na niepotrzebne ryzyko krótko- i długoterminowych problemów zdrowotnych.
Cięcie cesarskie powinno być wykonywane wyłącznie w sytuacjach, gdy przedłużający się poród stwarza ryzyko dla zdrowia dziecka lub matki, gdy płód jest nieprawidłowo ułożony i poród naturalny mógłby stanowić zagrożenia dla ich życia itp.
W innych przypadkach, gdy operacja nie ma uzasadnienia medycznego, może wiązać się z ryzykiem ciężkiego krwawienia lub infekcji. Nie można zapominać, że powrót do formy po porodzie siłami natury jest krótszy niż po cc, a rozpoczęcie laktacji - łatwiejsze.