Dilshad Sultana była w 36. tygodniu ciąży, gdy poczuła silny ból brzucha. Co gorsza, kobieta zaobserwowała też zmniejszenie liczby i siły ruchów dziecka. Była wówczas niespełna 3 tygodnie przed planowanym cesarskim cięciem.
Dla Dilshad była to już druga ciąża, postanowiła niezwłocznie zadzwonić do szpitala. Tam jednak poradzono jej, by na spokojnie wzięła ciepłą kąpiel, a do szpitala ruszyła dopiero, gdy jej skurcze będą regularne, co mniej więcej 3 minuty.
Zobacz: Jej dziecko urodziło się z blizną na buzi. Wszystko przez częsty błąd lekarski
Ciężarna pojawiłą się w szpitalu Birmingham Women's and Children's NHS kilka godzin po tej rozmowie. Tu miał miejsce kolejny błąd medyczny. Dilshad zgłaszała lekarzom, że nie wyczuwa ruchów dziecka. Ci jednak zbagatelizowali problem rodzącej ponownie.
- Personel przekonywał, że ruchy są monitorowane - opowiada mama dwójki dzieci w rozmowie z brytyjskimi mediami.
Chłopiec urodził się dopiero następnego dnia rano. Tuż po porodzie lekarze musieli przeprowadzić reanimację dziecka, a zaraz potem zabrano małego Shanto na oddział intensywnej terapii noworodkowej.
Okazało się, że stan chłopca był objawem porażenia mózgowego spowodowanego niedotlenieniem okołoporodowym. Dramatyczny poród miał miejsce w 2019 roku.
Teraz brytyjskie media obiegła wieść o zawiązaniu ugody w sprawie błędów lekarskich, o jakie pozwała szpital Dilshad. Testy wykazały bowiem, że to właśnie opóźnianie narodzin chłopca spowodowało uszkodzenia w jego mózgu.
Rodzinie zostanie wypłacone odszkodowanie. Oprócz tego szpital ma finansować leczenie chłopca do końca życia. Dziecku nic jednak nie odda zdrowia.
- Mam nadzieję, że opowiadając naszą historię mogę pomóc innym rodzinom uniknąć tego, przez co my przechodzimy - mówiła mama chłopczyka w rozmowie ze stacją BBC News.
Sprawdź: Odesłali ją i przepisali paracetamol. Przez błąd lekarski amputowano dziewczynce ręce i nogi