"Zawsze wiedziałam dlaczego moje dzieci płaczą, to się nazywa instynkt macierzyński"

2024-01-12 13:36

Zapowiedź nowej aplikacji, która ma podpowiedzieć rodzicom dlaczego niemowlę płacze, nie spotkała się ze szczególnie ciepłym przyjęciem ze strony mam. Przekonują, że nie potrzeba żadnych urządzeń, by rozumieć własne dziecko, ale instynktu macierzyńskiego.

Zawsze wiedziałam dlaczego moje dzieci płaczą, to się nazywa instynkt macierzyński

i

Autor: Getty images/Facebook @M jak Mama "Zawsze wiedziałam dlaczego moje dzieci płaczą, to się nazywa instynkt macierzyński"

Wczoraj pisałyśmy o nowej aplikacji, która ma pomóc rodzicom w rozszyfrowaniu powodu płaczu ich dziecka. Twórcy aplikacji przekonują, że ma ona skuteczność 95%, a by móc z niej korzystać, trzeba opłacać comiesięczny abonament w wysokości 10 dolarów. Działanie swoistego "tłumacza płaczu" jest oparte na sztucznej inteligencji i używa uczenia maszynowego.

Z jednej strony wydaje się, że to wspaniała wiadomość, zwłaszcza dla tych początkujących rodziców, którzy naprawdę siwieją, słysząc płacz noworodka, który nie wydaje się ani głodny, ani śpiący. Ale zdaniem sporej liczby mam to jedynie dowód na to, że jako cywilizacja zaczynamy "cofać się w rozwoju"...

Czytaj też: To nie kolka, a jednak niemowlak płacze i nie można go uspokoić. Czym jest napad purpurowego płaczu?

Spis treści

  1. "Tłumacz płaczu? Nie, dziękuję"
  2. "U kobiet zanika instynkt macierzyński"
Co męczy niemowlaka?

"Tłumacz płaczu? Nie, dziękuję"

Doniesienia na temat nowej aplikacji dostarczającej danych na temat przyczyny płaczu dziecka nie spotkały się ze zbyt przychylnym przyjęciem. Mamy komentujące nasz post na profilu facebookowym @M jak Mama nie zostawiają na niej suchej nitki.

Większość kobiet jest przekonana, że tym, za co twórcy każą sobie płacić, jest po prostu instynkt macierzyński. Nie widzą więc sensu polegania na urządzeniu, które nie ma prawa zastąpić mamy. W końcu trudno oczekiwać, żeby sztuczna inteligencja mogła zastąpić matczyną intuicję.

Internautki przekonują, że skoro one dały radę wychować po kilkoro dzieci bez tego typu udogodnień, to pomysł płacenia za aplikację jest zwyczajnie głupi.

"Mam trójkę dzieci, nie miałam żadnego tłumacza i zawsze wiedziałam dlaczego moje dzieci płaczą, to się nazywa instynkt macierzyński. Żadna aplikacja nie zastąpi matki..."

"Po co to komu? Matka dobrze wie, dlaczego dziecko płacze. To się wie i czuje, nic więcej nie potrzeba"

"A wystarczy wprowadzić zakaz używania przez matki elektroniki jakiejkolwiek i każda będzie wiedziała czemu dziecko płacze"

"Wyobraziłam to sobie. Córka: "la", aplikacja: "jestem głodna"

Jak widać w komentarzach sporo mam twierdzi, że matki podobnych aplikacji nie potrzebują, choć dobrze wiemy też, że w dzisiejszych czasach mamy często i chętnie korzystają z grup społecznościowych, na których poszukują odpowiedzi na nurtujące je pytania. Także o powód płaczu dziecka, który chyba jednak nie zawsze w 100% są w stanie rozszyfrować.

Jedna z komentujących idzie nawet o krok dalej, proponując wprowadzenie "zakazu". Tu postawimy kropkę, bo od dawania kobietom bana na cokolwiek jesteśmy dalekie.

Czytaj też: Dziecko płacze, a ty razem z nim. Oto 5 sposobów, które pomogą ci uspokoić siebie i dziecko

"U kobiet zanika instynkt macierzyński"

Jedna z mam pokusiła się o zdecydowanie obszerniejszy komentarz. Z racji na dużą różnicę wieku między swoimi dziećmi widzi, jak bardzo zmienił się sposób, w jaki dziś wychowujemy dzieci. Przekonuje, że wiele kobiet za bardzo sugeruje się poleceniami poszczególnych elementów wyprawki, przez co przestaje wierzyć własnej intuicji. Każdą, nawet najdrobniejszą wątpliwość natychmiast konsultuje w internecie na wielkiej mamowej grupie społecznościowej, zapominając o tym, że czasem warto spytać mamę czy położną.

"Mój najmłodszy syn ma 5 miesięcy i różnica w tej społeczności mam jest powalająca... teraz są kilkutysięczne grupy na FB i co i rusz pytanie "Moje dziecko (tu następuje opis fizjologicznego dla wieku dziecka zachowania). Czy to normalne?". Jest ogromna baza wiedzy, ale niewykorzystana. Porady mam są beee, mają się nie wtrącać! Szkoła rodzenia? Po co to komu. Produkty tylko te z polecenia, bo matka sama nie jest w stanie wybrać, co będzie potrzebne jej dziecku (...) Kobiety mając 9 miesięcy na przygotowanie się na przyjście na świat dziecka, które będzie całkowicie od nich zależne, nie poświęcają ani jednego dnia na to, by się czegoś o nim dowiedzie" - podsumowuje internautka.

Zobacz też: Czy instynkt macierzyński to mit? Eksperci twierdzą, że "powinniśmy oduczyć się tej idei"