Zofia Zborowska mimo powrotu do pracy, nie rezygnuje z aktywnego spędzania czasu z roczną Nadzią. Aktorka od dłuższego czasu uczestniczy z córką w różnych zajęciach rozwojowych. Tym razem podzieliła się historią z zajęć muzycznych dla najmłodszych, realizowanych metodą profesora Gordona, czyli popularnych "Gordonek".
Zachowani pewnej niani tak mocno poruszyło Zborowską, że zapytała swoich fanów o to, jak zachowaliby się na jej miejscu.
"Jak wy byście się zachowali w takiej sytuacji? Zwrócić uwagę? Jeżeli zwrócić, to jak? Żeby nie urazić, bo - podchodzi do ciebie gówniara jakaś i jeszcze mówi jak masz wychowywać dziecko".
Przeczytaj też: Zborowska rozzłościła fanki opinią o żłobkach. Teraz przeprasza: "i tak macie tyle wyrzutów sumienia"
Sytuacja, która poruszyła aktorkę
W opowieści na swoim Insta Stories aktorka przywołała sytuację, która miała miejsce niedawno w życiu jej i małej Nadzi. Na zajęciach, na które uczęszczają, pojawił się chłopiec,trochę starszy od rocznej córki Zborowskiej, który od samego początku okropnie płakał i widać było, że niekomfortowo czuje się w tym miejscu. Aktorka początkowo chciała pomóc i jakoś odwrócić uwagę chłopca, zabawiając go.
"Chcąc po prostu pomóc zaczęłam coś machać do niego, robić jakieś takie "akuku", żeby rozproszyć jego uwagę, ale nie jakoś tak turbo nachalnie. No i to dziecko trzy razy bardziej zaczęło płakać. Ta pani powiedziała: "nie nie nie proszę tak nie robić, to jest dla niego jeszcze gorzej", więc ja ją przeprosiłam. Idąc tym sposobem myślenia, to jeśli dziecko już na początku tak strasznie jest zdenerwowane, nie lubi kontaktu z drugą osobą, to jakby nie wiem czy jest sens wsadzania go w sytuację Gordonek. Gdy weszliśmy na salę to dziecko cały czas płakało..."
Przeczytaj też: "Nie płacz" nie wystarczy. Tych 10 zdań zadziała na dziecko jak zaklęcie
Jak opisała Zborowska, atmosfera podczas zajęć jest bardzo miła, każde dziecko jest witane piosenką, ale chłopiec w takim stanie emocjonalnym mógłby jeszcze gorzej czuć się słysząc piosenkę, którą śpiewa się tam każdemu dziecku w rytm melodii "panie Janie":
Witaj Nadziu, witaj Nadziu. Jak się masz, jak się masz? Wszyscy cię witamy, wszyscy cię kochamy, bądź wśród nas, bądź wśród nas.
Na szczęście panie prowadzące zajęcia to wyczuły i nie zaangażowały chłopca w przywitanie. Jego płacz jednak dalej trwał, wprowadzając "napiętą atmosferę". Jak zaznaczyła aktorka, w takich sytuacjach płacz jednego dziecka działa jak "efekt domina" i wpływa też na inne maluchy.
Dlaczego w ogóle o tym mówię? Dlatego, że ta podejrzewam Niania, bo ona mówiła o sobie per ciocia, była dla tego dziecka widać fajna, tuliła je w ogóle nie denerwowała się na nie, ale tutaj jest inny case. Próbowała go uciszyć tuląc go mówiąc mu "ciii", a dziecko cały czas płakało. W pewnym momencie ono już zaczynało pokazywać na drzwi mówiąc "tam, tam". Myślałam sobie "ja pierd*** to dziecko całym sobą pokazuje że chcę wyjść". Było mu niekomfortowo. (...) Czułam że zaraz ja wybuchnę płaczem, bo mi było tak szkoda tego dziecka - opowiada aktorka.
Przeczytaj też: Mówią "uspokój się" i już jesteś spokojna? Nie i do dziecka też to nie trafi, ale są skuteczne słowa
Metody wychowawcze poprzednich pokoleń
Świadome i oczytane mamy od lat kwestionują metody wychowawcze "boomerów", czyli pokolenia urodzonego w latach 50. i 60., które często nie podąża za nowymi trendami, także tymi dotyczącymi kwestii rodzicielskich. Tak też było w sytuacji, o której opowiadała Zborowska.
"Problem polega na tym, że ta niania jakby nie ma tej świadomości, którą na przykład, moim zdaniem już ma to pokolenie nasze, które się dokształca, które czyta. Które powątpiewa w to, czy jest idealną matką. Ja tak mam. Moim pierwszym odruchem wyniesionym z domu też było robienie do Nadzi "cii ciii", jak płacze".
W kolejnych zdaniach aktorka wyjaśniła, dlaczego jej zdaniem takie zachowanie jest niewłaściwe.
Bo jak my płaczemy i nam źle z czymś to chyba najgorsze by było, gdyby ktoś podszedł, zaczął mnie tulić i mówić "cicho, cicho", nie płacz. Kurwa właśnie płacz, jakby przeżywaj swoje emocje. Masz prawo płakać, jest ci źle, boli cię, jesteś wkurzona. A tutaj mamy sytuację, że nie dość że cię ucisza to jeszcze ma w dup** twoje potrzeby. Nieintencjonalnie podejrzewam. Widać, że to był dobry człowiek, widać, że tam nie było jakiegoś wkurzenia na te dziecko. To był jakiś absolutny brak edukacji XXI wieku w stosunku do dzieci.
A wy, jak zachowałybyście się w sytuacji, którą opisuje Zborowska?