Moda w ciąży - ogrodniczki, czyli jak weksponować brzuszek

2007-10-11 13:45

Każdemu z nas ogrodniczki kojarzą się z kobietą z ciążowym brzuszkiem. I choć wiele pań uważa, że są okropne i pogrubiają, to trzeba przyznać, że zarówno spodnie, jak i spódnice ogrodniczki - mają kilka niezaprzeczalnych zalet. Kobieta w ciąży ubrana w ogrodniczki dyskretnie eksponuje brzuszek i wzbudza chęć pomocy, choćby poprzez ustąpienie miejsca w tramwaju.

Moda w ciąży - ogrodniczki, czyli jak weksponować brzuszek

i

Autor: Getty Images

Dostałam je od teściowej, gdy jeszcze mój brzuszek był zaledwie seksowną zapowiedzią przedporodowego megaarbuza, a ja mieściłam się bez problemu w swoje cywilne ciuchy. – No, ładne… – bąknęłam. Ale nie mogłam się powstrzymać i natychmiast dorzuciłam: – Tylko dlaczego takie wielkie? To nie mój rozmiar, to dla jakiejś grubaski, ja noszę S. Wtedy zauważyłam, że Starsza Pani nadyma się i czerwienieje ze złości. Bo przecież ona starała się znaleźć rzecz w „moim” guście, młodzieżową, z dżinsu, która maskowałaby mój brzuch i do głowy jej nie przyszło, że chcę go eksponować (mało tego – uważam, iż jest uroczy!). No właśnie! A teraz nawet nie próbuję okazać wdzięczności za tak piękny prezent. – Ale przecież nie będziesz już chudsza… – syknęła w odwecie teściowa. A Piotr, jak na faceta przystało, natychmiast wziął stronę matki: – Będą sexy! I dodał - Ciężarówki wyglądają seksownie w ogrodniczkach. Starsza Pani z miłością zerknęła na syna, a ja miotałam z oczu błyskawice. Przyznaję, byłam wściekła. Na nią, na niego, na te cholerne spodnie, do których mnie zmuszają, bo jestem teraz ciężarówą… Marzyłam przecież o bojówkach, o białej zwiewnej sukience odcinanej pod talią, o czerwonej sukni wieczorowej z miejscem na brzuch, którą widziałam na Angelinie Jolie... Ale nie o ogrodniczkach, które poszerzą mnie o sześć rozmiarów! – Muszę zmierzyć… – mruknęłam i schowałam się w sypialni. Chciałam je wrzucić od razu do pojemnika dla PCK, ale oboje stali za drzwiami, czekając, aż im się zaprezentuję… Zmusiłam się do założenia ich. Słoń, Foka, Kaszalot. Tak wyglądałam. Albo po prostu jak ciężarna, znaczy się gatunek: Kobieta Ciężarna. A ja – zwłaszcza w początkowej fazie ciąży – jak ognia unikałam tej etykietki.

Mały brzuszek - świetne samopoczucie

Uparcie stałam w tramwajach, nie korzystałam z przywileju „poza kolejnością”, na poczcie cierpliwie przeczekiwałam obsługę 17 petentów, nim nadeszła moja kolej. Zwłaszcza że do 6. miesiąca nikt nie kwapił się za bardzo, by mnie poza kolejnością puszczać. Myśleli pewnie, że najadłam się fasolki i gołąbków, mam wzdęcie i już... Dziwne, bo po porodzie ja sama już na kilometr rozpoznaję ciężarówki i jestem przekonana, że nie da się ich pomylić z lekko puszystymi albo cokolwiek wzdętymi. Nie korzystałam zatem z przywilejów. Początkowo zupełnie mi to nie przeszkadzało. Czułam się świetnie, byłam jak lwica, pełna energii, gotowa rzucić się do gardła w obronie swoich małych, przekonywałam wszystkich naokoło, że nie potrzebuję niczyjej łaski ani litości.

Brzuszek zaczyna ciążyć

Ale brzuch rósł, robił się coraz większy i większy, no i cięższy. Stanie z takim arbuzem w kolejce było coraz bardziej uciążliwe. I wtedy – gdzieś około 6. miesiąca – moja optyka się zmieniła. Już chciałam, by ktoś mi ustąpił, chciałam być pierwsza na poczcie i nie zamierzałam stać w tramwaju. Zauważyłam, że im ładniej wyglądam, tym trudniej dorwać miejsce w „dziesiątce”. Ale i tak częściej na mój widok zrywali się mężczyźni niż kobiety. Trudno uwierzyć, bo przecież niejedna z nich przeżywała już kiedyś ciążę. Doszłam do wniosku, że traktują mnie „falowo”. – Nikt mi nie ustąpił, to dlaczego ja mam ustępować tobie – mówiły ich spojrzenia. Jak w wojsku. Gapiły się z przerażeniem na mój odsłonięty brzuch, wystający spoza niskich biodrówek i krótkiej tuniki. A ja nie byłam w stanie się przemóc, żeby zapytać: „Czy nie ustąpiłaby mi pani miejsca? Jestem w ciąży”. To przecież widać! W pracy szef w połowie 8. miesiąca chciał mnie wysłać na reportaż. Pekaesem! – Kasia, przecież ty wyglądasz teraz piękniej niż przed ciążą – chciał mnie chyba skomplementować. Uśmiechnęłam się kwaśno i wracałam do domu „na stojaka”. Był taki tłum, że ledwie zmieściłam się do autobusu, o miejscu siedzącym nawet nie marzyłam.

Kobieta w ogrodniczkach z wyraźnym brzuszkiem zwraca uwagę

I stojąc w tym tłoku, wpadłam na świetną myśl. Wszystko byłoby inaczej, gdybym miała na sobie ogrodniczki! Wygrzebałam z najdalszego zakątka szafy znienawidzone i nowiusieńkie (jeszcze z metką) spodnie. Przymierzyłam. Pierwszy test zrobiłam, jadąc do pracy. Kiedy tylko wsiadłam, kilka osób zerwało się z miejsca, aż miło. Uśmiechnęłam się i jak kwoczka wybrałam najlepsze, osłonięte od słońca miejsce. A w pracy szef, spoglądając na moje ogrodniczki, podrapał się po głowie. – Wiesz, to może na ten reportaż do Sieradza wyślę Tomka. Czyżbyś przytyła? Właśnie, kiedy rodzisz?

miesięcznik "M jak mama"