Opowiada o martwym porodzie nieuleczalnie chorej córki. „Takiego życia nie chciałabym dla nikogo”

2024-10-30 14:11

Ta mama przełamując tabu wykazuje się niemałą odwagą. Mówi o nieuleczalnej chorobie swojej córki i najtrudniejszej z możliwych decyzji, by przerwać jej życie jeszcze w trakcie trwania ciąży. Dziś jest mamą zdrowej córki i pomaga innym kobietom w ciężkich historiach ciąż.

Mama opowiada o martwym porodzie

i

Autor: Instagram/ @heart.of.harper Mama opowiada o martwym porodzie

Są tematy, które budzą ogromne kontrowersje. Prawda jest jednak taka, że nikt, kto danej sytuacji nie przeżył nie wie, jakie wówczas byłoby jego zachowanie. Jade i Craig Redmond marzyli o założeniu rodziny. Dwie kreski na teście ujrzeli w 8 miesięcy od rozpoczęcia starań o dziecko. 

Byli wówczas ogromnie szczęśliwi. Ich sielanka nie trwała jednak długo. Kilka dni później, Jade poczuła się źle i trafiła do szpitala Royal Hospital for Women w Randwick, w Australii. Okazało się, że ciąża była pozamaciczna, a w wyniku komplikacji kobieta straciła jeden jajowód, który zdążył pęknąć. 

Gdy już myśleli, że ich marzenia o rodzinie mogą się nie spełnić, w zaledwie 4 miesiące od zabiegu ponownie zaszli w ciążę. Wydawało się, że to cud. Los jednak miał dla nich inne plany.

Dowiedz się: Prawie umarła z powodu ciąży pozamacicznej. Dziś przestrzega inne kobiety

Poradnik Zdrowie: Gadaj Zdrów, odc. 6 Poronienie

"Wydawało mi się, że wszystko jest idealnie"

Druga ciąża kobiety wydawała się przebiegać książkowo.

"Miałam wczesne badanie anatomiczne w 13. tygodniu. Wszystko wyglądało w porządku. Naprawdę spuściłam gardę. Wtedy też ogłosiłam w mediach społecznościowych, że jestem w ciąży, dowiedzieliśmy się, że to dziewczynka, ujawniliśmy płeć. Przez sześć tygodni wydawało mi się, że wszystko jest idealnie" - opowiada kobieta w rozmowie z portalem honey.nine.com.au.

Wszystko zmieniło się koło 19. tygodnia ciąży. W jednym z kolejnych badań lekarze dostrzegli u dziecka Jade nieprawidłowości w budowie mózgu. Kilka dni później kobieta trafiła do specjalisty, który przekazał jej tragiczną wiadomość - dziewczynka miała dużą torbiel w czaszce, a część jej mózgu miała zahamowany wzrost.

"To było piekło na ziemi"

By potwierdzić diagnozę, lekarze kazali jej czekać aż 4 tygodnie.

"To było jak piekło na ziemi, niepewność. Wiesz, że dziecko rośnie w tobie i nie wiesz, czy wszystko z nim w porządku" - opowiada Jade.

Jak się okazało, córka pary miała rzadkie zaburzenie genetyczne, wpływające na mózg i jego funkcje motoryczne. W wyniku tego schorzenia miałaby nigdy nie móc samodzielnie oddychać, nie wspominając o mówieniu czy chodzeniu. Małżeństwo Redmond podjęło decyzję o przerwaniu ciąży i zakończeniu życia ich córki.

"Takiego życia nie chciałabym dla nikogo, a co dopiero dla mojego dziecka" - opowiada Jade.

"Nie wiedziałam, czy będę mogła ją przytulić"

Jade dostała pigułkę, która zatrzymała serce jej córki. Później kobieta musiała urodzić martwe dziecko.

"Byłam zalana łzami, nie wiedziałam, czy będę mogła ją przytulić" - wspomina kobieta. 

Dramat ten rozegrał się wiosną 2021 roku. Córeczka pary otrzymała imię Harper. Dla jej pamięci i w celu łamania tabu oraz dawania wsparcia innym rodzinom w podobnej sytuacji, Jade stworzyła instagramowy profil @heart.of.harper. 

Rok po śmierci Harper, para dowiedziała się o trzeciej ciąży. Nic dziwnego, że podeszła do niej z ogromnym niepokojem. Dziś jednak, ich tęczowe dziecko, córka River ma już roczek i jest zdrową, pogodną dziewczynką.