Spis treści
- Cukrzyca ciążowa: apetyt na pomarańcze
- Cukrzyca ciążowa: diagnoza
- Co mogą jeść mamy z cukrzycą?
- Cukrzyca ciążowa: utrzymać żelazny reżim
- Cukrzyca ciążowa: podwójny happy end
Cukrzyca ciążowa ich zaskoczyła. Iwona i Bartek zaplanowali wszystko – piękny ślub w starym kościele, po nim podróż poślubną i starania o dziecko. I wszystko się zgadzało. – Tyle że w naszych planach nie było żadnych komplikacji, a w życiu tak nie bywa – rozkłada ręce Iwona. Dla Iwony Walczyk dzieci zawsze były ważne. Już w wieku kilkunastu lat pracowała jako niania. Po liceum nie miała wątpliwości, że będzie studiować pedagogikę. W czasie studiów utrzymywała się z opieki nad dziećmi; rodzice maluchów polecali sobie ją, ceniąc jej świetne podejście do najmłodszych. Zdarzało się, że miała jednocześnie piątkę podopiecznych w wieku żłobkowym. Po studiach znalazła pracę w prywatnym żłobku. Nic dziwnego, że na ślubie Iwony i Bartka w kościele było dużo małych gości – dzieci i rodzice chcieli zobaczyć „ciocię Iwonkę” w białej sukience. – Spełniło się moje marzenie o założeniu rodziny – mówi Iwona. – Miałam 26 lat. Wielu moich znajomych mówi, że chcą nacieszyć się życiem, zanim „utoną w pieluchach”. My z Bartkiem chcieliśmy mieć dziecko jak najszybciej, by życie i nasze szczęście było pełniejsze. – Z podróży poślubnej wrócili już we trójkę.
Cukrzyca ciążowa: apetyt na pomarańcze
Radość była ogromna. – Pierwszy miesiąc ciąży właściwie przespałam. Miałam bardzo niskie ciśnienie, więc oczy same mi się zamykały. Ale czułam się doskonale – wspomina Iwona. – Nie jadałam śledzi ani ogórków kiszonych. Nie ciągnęło mnie do słodyczy. Za to przez cztery pierwsze miesiące mogłam żywić się wyłącznie pomarańczami. One dosłownie mi się śniły po nocach. Zdarzało się, że jadłam nawet do dwóch kilogramów pomarańczy dziennie! Wydawało mi się, że to doskonałe zachcianki, bo zdrowe. Pomarańcze bardzo podnoszą poziom cukru, co w moim przypadku mogło być groźne, ale wtedy o tym nie wiedziałam.
Cukrzyca ciążowa: diagnoza
Problemy pojawiły się w 24. tygodniu ciąży, gdy Iwona poszła na badanie poziomu cukru w organizmie. Wyniki były niepokojące. – Wtedy dowiedziałam się, że mam cukrzycę ciążową, czyli że mój organizm wytwarza za mało insuliny i mam nietolerancję glukozy – opowiada. – Usłyszałam, że za wysoki poziom cukru u matki może się odbić na zdrowiu dziecka. Że grozi mi niekontrolowany przyrost kilogramów, a noworodek też może być większy, niż powinien. Ale lekarz pocieszał, że odpowiednie leczenie może uchronić i dziecko, i mnie przed negatywnymi konsekwencjami cukrzycy ciążowej. Iwona trafiła do diabetologa. Dostała glukometr i polecenie, by badać poziom cukru cztery razy dziennie. Kłuła się w palec po przebudzeniu, gdy była jeszcze na czczo, później po śniadaniu, po obiedzie, a ostatni raz – godzinę po kolacji. Była nadzieja, że cukrzycę uda się skorygować specjalną dietą opracowaną dla kobiet w ciąży. W ciągu doby Iwona mogła jeść nie więcej niż 1800 kcal. W tej diecie dominują warzywa, należy za to unikać nabiału. Pokarmy nie mogły być tłuste ani smażone. Najlepiej, by były gotowane. Iwonie zalecono unikanie posiłków mącznych i nabiału. A że cukier „skakał” jej po owocach, mogła je jeść sporadycznie – jedno jabłko raz na kilka dni. Żadnych pomarańczy, soków owocowych, białego pieczywa. – Gdy słuchałam zaleceń diabetologa, ręce mi opadały – przyznaje Iwona. – Uwielbiam mleko, jogurty, serki. Dzień zaczynam od świeżej bułeczki pszennej. I te moje pomarańcze wyśnione! Na dodatek usłyszałam, że nie ma mowy o podjadaniu między posiłkami. Myślałam, że już gorzej być nie może. Ale było, bo okazało się, że sama dieta w przypadku Iwony nie wystarczyła. Musiała robić sobie zastrzyki z insuliny – trzy razy dziennie, przed każdym posiłkiem. – Byłam przekonana, że to będzie bolesne i nie dam rady – opowiada. – Dostałam tzw. pena, czyli urządzenie do odmierzania i wstrzykiwania insuliny. Pierwszą dawkę, w udo, podała mi mama. Zamknęłam oczy i czekałam na ból. Prawie nie poczułam ukłucia.
Co mogą jeść mamy z cukrzycą?
Cukrzyca ciążowa: utrzymać żelazny reżim
Iwona codziennie siedem razy wbijała sobie igły w ciało: cztery razy w opuszkę palca, by zbadać poziom cukru, i trzy razy w udo lub w przedramię, by podać lek. – Ale nie to było najgorsze. Najtrudniej było mi rygorystycznie przestrzegać diety – wspomina Iwona. – Zdrowe kobiety w ciąży podjadają, miewają zachcianki. Ciężarnym wszystko wolno, a ja nie mogłam nic. Szliśmy z Bartkiem i znajomymi do pizzerii, oni wcinali pizzę, a ja skubałam sałatkę. A i tak mi cukier skakał. W święta Bożego Narodzenia z tradycyjnych potraw wolno mi było zjeść dwa pierogi i mały kawałek sernika. Mama specjalnie dla mnie gotowała rybę, bo o pieczonej albo tej w galarecie mogłam zapomnieć. Pewnego dnia Iwona się zbuntowała i zjadła serek homogenizowany. – Chciałam sprawdzić, czy naprawdę nic mi nie wolno – wzdycha. – Wskazania glukometru 2,5 raza przekroczyły normę. Szybko wzięłam insulinę i wiedziałam już, że to nie żarty. Nie każda tak ciężko przechodzi cukrzycę ciążową. Wiele pań może sobie pozwolić na odstępstwa od diety, nie musi brać insuliny. Ja nawet po ciemnym pieczywie i małym jabłku miewałam niebezpieczne wahania cukru. Czasem było mi ciężko. Na szczęście właśnie remontowaliśmy mieszkanie. Musiałam doglądać ekipy remontowej, byłam stałą klientką marketów budowlanych. Zamiast myśleć o tym, czego robić nie mogę, skupiałam się na dekoracji mieszkania. Martwiłam się, czy cukrzyca nie zaszkodzi córeczce, ale starałam się myśleć pozytywnie.
Cukrzyca ciążowa: podwójny happy end
Alicja urodziła się zdrowa i śliczna. Ważyła 3580 gramów, mierzyła 53 centymetry i dostała 9 punktów w skali Apgar. Zaraz po porodzie pediatrzy zrobili jej badanie glukozy. Wyniki były dobre, co oznaczało, że organizm Ali nie ma kłopotów z produkcją insuliny. Lekarze badali także jej mamę – bo sporadycznie zdarza się, że cukrzyca u kobiety utrzymuje się także po porodzie. Okazało się, że Iwony ten problem nie dotyczy. Mogła spokojnie cieszyć się macierzyństwem. – Dzięki rygorystycznym zaleceniom diabetologa przytyłam w ciąży tylko 17 kg, a groziło mi dużo więcej, bo w momencie przejścia na insulinę, czyli w szóstym miesiącu, byłam już 14 kg na plusie. Za to po porodzie nie musiałam się przestawiać na lekkostrawną dietę dla matek karmiących, bo już od kilku miesięcy jadłam przecież same lekkie rzeczy – uśmiecha się młoda mama. Iwona przyznaje, że o niedogodnościach i ograniczeniach związanych z cukrzycą ciążową bardzo szybko zapomniała. – Tak jak zapomina się o trudach związanych z porodem, bo na świecie jest dziecko, największy cud. Cukrzyca ciążowa to kłopotliwa przypadłość, ale naprawdę da się to przeżyć. Mnie do macierzyństwa nie zniechęciła. Kilka dni przed pierwszymi urodzinami Alicji zaszłam w kolejną, zaplanowaną ciążę. Jestem bardzo szczęśliwa. Regularnie się badam, na razie wyniki są w normie. Ale gdyby się okazało, że historia się powtarza, wiem, że dam radę jeszcze raz zmierzyć się z niedogodnościami.
miesięcznik "M jak mama"