Spis treści
- Cholestaza w ciąży: leczenie cholestazy pod nadzorem
- Cholestaza w ciąży: dieta
- Cholestaza ciążowa: urodziłam naturalnie
- To była moja druga ciąża – opowiada Magdalena Gumienna, mama 9,5-letniego Kacpra i 3-miesięcznego Kuby. – Pierwsze miesiące przechodziłam świetnie. Pływałam, dobrze się odżywiałam i codziennie dojeżdżałam do pracy. Mniej więcej na początku trzeciego trymestru zaczęłam od czasu do czasu odczuwać swędzenie skóry na całym ciele. Myślałam, że to uczulenie od chloru w basenie, na który chodziłam dość regularnie będąc w ciąży. Kiedy pod koniec września poszłam do lekarza, mimochodem wspomniałam mu o swędzeniu. Doktor bardzo się tym zaniepokoił i polecił natychmiast wykonać badania na poziom enzymów: ALAT, ASPAT oraz bilirubiny. Podejrzewał wewnątrzwątrobową cholestazę ciążową – chorobę wątroby, występującą jedynie u kobiet w ciąży, groźną dla płodu i objawiającą się właśnie swędzeniem skóry. Nie zwlekałam z badaniami. Kiedy wróciłam z wynikami do doktora, nie krył przerażenia. Poziom ASPAT wynosił 780 jm (przy normie 30), bilirubiny 3,5 mg/dl (przy normie do 1), a poziom ALAT był przekroczony kilkudziesięciokrotnie! Natychmiast skierował mnie do szpitala - cholestaza to ciąża zagrożona. Zalecił też leki: Vasosan i Ursofalk, które miały obniżyć poziom enzymów. Świąd skóry był już naprawdę uporczywy.
Cholestaza w ciąży: leczenie cholestazy pod nadzorem
Już po kilku dniach pobytu w szpitalu moje wyniki bardzo się poprawiły. Byłam bardzo szczęśliwa, że mój organizm tak dobrze zareagował na kurację po wykryciu cholestazy ciążowej. Ponieważ jednak bardzo tęskniłam za starszym synkiem, udało mi się na kilka dni wyjść do domu. Cały czas byłam w kontakcie z lekarzem i przy najmniejszych obawach miałam natychmiast jechać do szpitala. Byłam świadoma tego, że przy cholestazie ciążowej czasami pojawiają się powikłania, m.in. żółtaczka, i wtedy zazwyczaj trzeba rodzić wcześniej. Lekarz wyraźnie ostrzegł mnie, że jeśli objawy cholestazy będą mocno nasilone lub wyniki badań ulegną pogorszeniu, wówczas muszę się liczyć z wcześniejszym porodem. Chciałam doczekać chociaż do drugiej połowy października, bo to już było prawie w terminie, który miałam na początek listopada.
Cholestaza w ciąży: dieta
Tymczasem do porodu został jeszcze miesiąc i znów wróciłam do szpitala na szczegółowe badania. Wyniki były dobre. Mimo tego trzy razy dziennie miałam robione badanie KTG, które monitorowało bicie serca malca. Od momentu wykrycia cholestazy cały czas musiałam przestrzegać diety. Była to dieta typowo lekkostrawna, żeby dodatkowo nie obciążać chorej wątroby. Dominowały w niej gotowane warzywa, chude, gotowane mięso, kompoty.
Miałam unikać wszystkiego, co tłuste, smażone, a słodycze zastąpić suszonymi owocami lub delikatnymi biszkoptami. Mogłam jeść też jajka, ale najlepiej gotowane, a nie smażone, oraz ryby. Podczas cholestazy piłam dużo herbatek ziołowych, m.in. z pokrzywy, która wspomaga pracę wątroby i oczyszcza krew. Dobrze służyła mi także melisa oraz wszystkie herbaty owocowe.
Cholestaza ciążowa: urodziłam naturalnie
W połowie października na chwilę zasłabłam. Okazało się, że tętno dziecka jest bardzo słabe. W pierwszej chwili lekarze chcieli robić cesarskie cięcie, jednak mój stan szybko się poprawił. To zapewne dzięki kroplówce z glukozy, która dodała mi sił. Wkrótce zrobiono mi USG i zobaczyłam, że dziecko się porusza. Odetchnęłam z ulgą.Cieszyłam się, że ta sytuacja przydarzyła mi się w szpitalu, bo gdybym była w domu, to nie wiem, jakby się to skończyło. Minęło dziesięć dni. Teraz już cały czas byłam w szpitalu, gdyż w każdej chwili mógł zacząć się poród. Okres ten spędzałam głównie na czytaniu i rozmyślaniu o dziecku.
Pod koniec października badanie KTG wykazało, że tętno malca jest słabe. Lekarze znowu zaczęli mnie przygotowywać do cesarskiego cięcia, ale po jakimś czasie wszystko wróciło do normy: wyniki KTG się ustabilizowały, znowu wróciłam na oddział. Od tego czasu byłam jednak niespokojna, bo kończył się październik i zbliżał się termin porodu. Właściwie to byłam przygotowana na to, że to już może być w każdej chwili...Kilka dni później nareszcie się zaczęło. Odeszły mi wody płodowe i rozwarcie zaczęło dość szybko postępować. To dobrze, bo były szanse na poród naturalny, podobnie jak przy pierwszym synku. Dostałam przeciwbólowy Dolargan, który pomógł mi przetrwać fazę skurczów. Namęczyłam się trochę bardziej niż przy pierwszym porodzie, ale było warto. Urodziłam zdrowego synka Kubusia. Był nawet większy od Kacpra – o ponad pół kilograma. Kiedy się urodził, ważył 3100 gramów i mierzył 55 centymetrów. Cieszę się, że mimo choroby - cholestazy ciążowej - obyło się bez żadnych komplikacji. A kilka dni po porodzie mogłam zapomnieć o cholestazie.
Cholestaza: co to za choroba?
Wewnątrzwątrobowa cholestaza ciężarnych jest chorobą o niewyjaśnionej etiologii, charakterystyczną dla drugiej połowy ciąży. Dotyczy mniej niż 2 proc. ciężarnych. Głównym objawem cholestazy jest świąd skóry, zwłaszcza dłoni i stóp, nasilający się w nocy. Może mu towarzyszyć umiarkowana żółtaczka. Wśród badań laboratoryjnych, oprócz podwyższenia wartości aminotransferaz (AST, ALT), fosfatazy alkalicznej (ALP) i niekiedy bilirubiny, charakterystyczne jest znaczne podwyższenie w surowicy krwi stężenia kwasów żółciowych. Mogą być one przyczyną niedotlenienia wewnątrzmacicznego płodu oraz przedwczesnego porodu. W leczeniu cholestazy zastosowanie znajduje głównie kwas ursodeoksycholowy, rzadziej cholestyramina (z suplementacją witaminy K i D3) lub deksametazon. Ważna jest też podczas leczenia cholestazy lekkostrawna dieta. Cholestaza to choroba w ciąży, która ma zwykle charakter łagodny, a jej objawy i wskaźniki normalizują się w czasie 6 tygodni połogu.
miesięcznik "M jak mama"