Nowe badania, które tak zadziwiły lekarzy i rodziców, przeprowadziła w ubiegłym roku amerykańska marka produkująca środki czystości. Jej eksperci przebadali ubrania dzieci, w których chodzą do przedszkola i szkoły oraz ich plecaki. Uzyskane przy tej okazji dane są wystarczająco przerażające, żeby natychmiast pobiec do łazienki i wstawić pranie.
Spis treści
Ubrania brudniejsze niż deska sedesowa
Eksperci zbadali ubrania dzieci, w których chodziły na co dzień i odnaleźli na nich ogromną ilość drobnoustrojów. Gdy je rozpoznali i ocenili ich liczbę, stwierdzili, że są one 28 razy bardziej zanieczyszczone patogenami niż deska sedesowa. Na zbadanych plecakach znajdowało się 31 razy więcej bakterii niż na przeciętnym telefonie komórkowym, który przecież uchodzi za jeden z najbrudniejszych przedmiotów codziennego użytku.
Przy okazji naukowcy postanowili przyjrzeć się również domowym sprzętom i wykazali, że kanapa, na której odpoczywamy, jemy czy śpimy jest tak zanieczyszczona jak piłka tenisowa, którą na dworze bawi się nasz pies, a na twardych powierzchniach, takich jak blaty, piloty do telewizorów czy uchwyty lodówek - jest 26 razy więcej drobnoustrojów niż na klamce od toalety.
Czytaj również: Bakterie i brud na zabawkach. Czy trzeba czyścić i dezynfekować zabawki malucha?
Jak zrobić domowe środki czystości? 10 sprawdzonych przepisów
Mundurki to źródło bakterii
Podobne badania przeprowadzono w Wielkiej Brytanii, gdzie zbadano czystość mundurków szkolnych, w których brytyjscy uczniowie chodzą każdego dnia do szkoły. Wykazano, że liczba bakterii na tych ubraniach jest zdumiewająco wysoka. I choć, jak przyznają badacze, ich ocena dotyczyła uniformów, których nie da się prać każdego dnia, to jednak i tak uzyskane wyniki były przerażające.
Róisín Pichon, ekspert zajmujący się tymi badaniami, wyjaśniła, że wyniki badania są niepokojące, ale nie zaskakujące. Mundurki szkolne są często noszone przez wiele dni bez prania i mogą być narażone na kontakt z drobnoustrojami pochodzącymi z różnych środowisk: piaskownic, autobusów i zatłoczonych sal lekcyjnych. Stwarza to pożywkę dla bakterii i ryzyko dla zdrowia.
Badacze liczyli drobnoustroje i kolonie bakterii posługując się jednostkami. Ich liczba na ubraniu noszonym przez dziecko w przedszkolu wyniosła 11 774 416, podczas gdy na mundurku noszonym przez dziecko w drugiej klasie szkoły podstawowej – 29 283 677 jednostek. Dla porównania, to o 12 353% więcej niż zarazków znajdujących się na przeciętnej desce sedesowej. Liczba jednostek wykrytych na skarpetkach szkolnych wyniosła 57 000, co przekracza liczbę jednostek znajdujących się w misce dla psa o ponad 20 procent. Szkolne spódniczki zawierały o 1700% więcej bakterii niż suszarka do rąk w publicznej toalecie, a szkolne swetry rozpinane zawierały o 900% więcej bakterii niż podeszwa buta.
Nie przesadzaj ze sterylnością
Przede wszystkim prać je regularnie. A jeśli się nie da robić tego co dziennie, jak w przypadku plecaków, warto spryskiwać je płynami do dezynfekcji. Każdy weekend to moment, gdy szkolne torby, piórniki czy worki powinny trafić do pralki. Podobnie jest z ręcznikami i pościelą, którą zanosimy do przedszkola.
Naukowcy jednak dodają, że badania były potrzebne, aby ocenić skalę problemu, ale podkreślają, że powinien to być pretekst do zwiększa czujności, a nie do wprowadzenia w domu szpitalnych zasad sterylności. Nadmiar sterylności sprzyja alergii i nie jest dobry. Dzieci powinny być narażone na kontakt z zarazkami, ponieważ w ten sposób budują swoją odporność. Kontakt z patogenami pozwala na rozwój i zróżnicowanie mikrobiomu człowieka: im więcej rodzajów bakterii, z którymi stykamy się na co dzień, tym silniejszy nasz układ immunologiczny.