Brakuje nam czasu na pielęgnowanie roślin pokojowych? A szkoda, ponieważ nie tylko zdobią wnętrza mieszkań, ale też dobrze wpływają na nasze samopoczucie. Dla wielu osób to, że rośliny dekorują wnętrza, jest już wystarczającym argumentem, by się nimi otaczać. Dla sceptyków mamy jeszcze kilka innych argumentów w zanadrzu, w dodatku potwierdzonych badaniami naukowymi.
Rośliny zaopatrują nas w tlen. W procesie fotosyntezy pod wpływem światła wytwarzają cukry. W tym skomplikowanym procesie zużywają wodór i dwutlenek węgla. Produktem ubocznym zachodzących reakcji chemicznych jest - niezbędny do życia większości organizmów - tlen.
Regpują poziom wilgoci w pomieszczeniach. Im suchsze powietrze, tym więcej wydzielają pary wodnej aż do ustabilizowania optymalnej (także dla ludzi) wilgotności powietrza.
Zwalczają bakterie, wirusy i zarodniki grzybów. Dzieje się tak dzięki wydzielanym przez nie lotnym substancjom fitoncydom, zwanym czasami roślinnymi antybiotykami.
Pochłaniają szkodliwe substancje chemiczne. Coraz częściej stosujemy w mieszkaniach tworzywa sztuczne, tapety, syntetyczne tkaniny, kleje, lakiery. Mogą one powodować zmęczenie, bóle głowy, łzawienie oczu, podrażnienie błon śluzowych nosa i gardła (powracające infekcje), trudności z oddychaniem, alergie, astmę, a nawet zaburzenia systemu nerwowego. Odpowiednio dobrana roślina skutecznie ograniczy ich niezdrowe oddziaływanie.
Nocni producenci tlenu
Jest grupa roślin, które warto mieć w sypialni, ponieważ nocą pochłaniają dwutlenek węgla, a wydzielają tlen. Są to aloes drzewiasty (Aloe arborescens), kaktus bożonarodzeniowy (Zygokaktus sp.), kaktus wielkanocny (Rhipsalidopsis gaertneri), sansewieria gwinejska (Sansevieria trifasciata) i storczyk.
Dobrze wiedzieć
Geranium wydziela fitoncydy, które hamują rozwój bakterii. Sok z mięsistych liści aloesu ma właściwości gojące. Zioła: bazylia, szałwia, melisa, tymianek mają właściwości bakteriobójcze, a dodane do potraw regulują pracę układu trawiennego.
Kaktus bożonarodzeniowy pochodzi z Brazylii. W zimie najlepiej się czuje w temperaturze 10-15 st. C. Przez większą część roku podlewa się go bardzo oszczędnie, a gdy pojawią się pąki kwiatowe - nieco obficiej. Jeżeli stoi w ciepłym wnętrzu (powyżej 22 st. C) i jest obficie podlewany - nie kwitnie. Nie lubi przesadzania. Najlepiej robić to dopiero wtedy, gdy korzenie wychodzą z doniczki. W okresie kwitnienia można 2-3 razy zasilić go nawozem dla kaktusów.
Sansewieria gwinejska pochodzi z tropikalnych rejonów Afryki. Jest bardzo wytrzymała na trudne warunki wegetacji, np. doskonale znosi suche powietrze. Choć lubi miejsca słoneczne, dobrze rośnie też z dala od okna. Najlepiej czuje się w ciepłych pomieszczeniach. W lecie podlewa się ją oszczędnie, a zimą wręcz skąpo. Można używać do tego celu wody wodociągowej, bo roślina lubi wapń w podłożu. Latem można ją zasilić nawozem dla kaktusów. Sansewierię przesadza się rzadko, najlepiej dopiero wtedy, gdy korzenie rozpierają doniczkę. Podłoże powinno być gruboziarniste, z kawałkami kamieni, bez torfu. Zbyt niska temperatura i nadmiar wody w podłożu powodują gnicie szyjki korzeniowej.
Pochłaniacze szkodliwych substancji
Warto wybrać też te rośliny, które są łatwe w uprawie i skuteczne w działaniu. Wiele z nich od lat hodujemy w swoich mieszkaniach, np. bluszcz pospolity (Hedera helix), dracenę (Dracena sp.), figowiec sprężysty (Ficus robusta), nefrolepis (zwany potocznie paprocią) i skrzydłokwiat (Spathiphyllum sp.).
Dracena pochodzi z tropikalnych rejonów Afryki. Lubi jasne i ciepłe miejsca z dala od bezpośrednich promieni słońca. Źle znosi temperaturę poniżej 15 st. C, a dobrze rośnie, nawet gdy jest więcej niż 25 st. C. Ponieważ lubi wilgotne powietrze, dobrze jest ją codziennie zraszać. Podlewać trzeba obficie, ale tak, aby nie zalewać korzeni - najlepiej na dnie doniczki rozłożyć warstwę drenażu, czyli żwiru lub keramzytu.
Skrzydłokwiat w stanie naturalnym rośnie w Kolumbii i Wenezueli. Lubi miejsca półcieniste lub jasne, ciepłe (15-24 st. C). Wymaga regparnego podlewania - obfitszego latem, umiarkowanego zimą. Gdy temperatura przekracza 20 st. C, rośliny trzeba koniecznie zraszać. Dobrze jest nawozić je wiosną i latem nawet co kilka dni.
Bluszcz pospolity czuje się najlepiej w temperaturze 15-18 st. C, ale znosi też temperatury niższe i wyższe. Dobrze rośnie w miejscach jasnych, ale toleruje cień (wtedy pędy są dłuższe, a liście rzadsze). Liście odmian pstrolistnych z dala od światła przebarwiają się na ciemnozielono. Wymaga systematycznego podlewania (im temperatura wyższa, tym obfitszego), ale trzeba uważać, by nie zalać bryły korzeniowej. Lubi zraszanie.