Cztery łapy na receptę

Bawią, denerwują. Uspokajają. Straszą lub są przymilne. Ale nigdy nie mijamy psów obojętnie. Pracują z nami, a nawet nas leczą. Kto miał do czynienia z psem, poczuł jego magię. Zwierzak cieszy się, gdy wracamy, bez względu na to, czy odnieśliśmy sukces, czy porażkę. Ma zawsze czas i zaakceptuje każdą zmianę w naszym życiu czy wyglądzie.

Cztery łapy na receptę

i

Autor: photos.com

W zamian potrzebuje tylko naszej bliskości - bez niej dziczeje. Kynolodzy szacują, że w kraju jest sześć milionów psów. W Warszawie mieszka około 300 tysięcy, w Szczecinie - około 30 tysięcy.

Merdający ogon

Psy ratują nam życie. Zmniejszają cierpienia. Ba, nawet ułatwiają nawiązywanie kontaktów towarzyskich. Przepisywane są samotnym ludziom jako lek na pustkę, a zgnuśniałym jako pretekst do długich spacerów. - Ludzie często nie zastanawiają się, dlaczego chcą mieć psa i jakiego - mówi Monika Tyszkiewicz, weterynarz ze stołecznej poradni Sfora.  - Nie myślą, czy mają dla niego dużo czasu ani też, czy będą odpowiednimi opiekunami. Decydując się na kupno psa, jeśli nie chcemy być pośmiewiskiem lub postrachem okolicy, najpierw popatrzmy na samych siebie - radzi  - jacy jesteśmy, czy damy sobie radę ze zwierzakiem niezależnym, czy potrzebujemy osobnika podległego z natury. - Matka małego upośledzonego chłopca chciała kupić psa, gdy zobaczyła, jak jej syn chętnie ćwiczy w towarzystwie czworonoga. Ktoś polecił jej rasę alaskan malamute. To psy piękne, ale marzące tylko o jednym: by być w ciągłym szybkim ruchu - opowiada Nina Bekasiewicz, opiekunka trzech psów, współzałożycielka Fundacji Przyjaciel zajmującej się dogoterapią. - Gdy udziela się takich rad, trzeba pamiętać, że pies tej rasy, choć przyjazny i świetny dla dziecka, sam będzie wymagał od właściciela, by poświęcać mu mnóstwo czasu i uwagi.

Kumpel i pomocnik

Właściciele psów są zdrowsi niż ci, którzy ich nie mają. Dowiedziono naukowo, że mają niższe ciśnienie tętnicze, niższy poziom cholesterolu i trójglicerydów. Spacery z psem naturalnie i bez wysiłku podnoszą sprawność fizyczną organizmu,  a tym samym zwiększają szansę na uniknięcie choroby wieńcowej  i chorób naczyniowych. Powstają nowe dziedziny sportu, jak na przykład agility, gdzie pies pokonuje tor przeszkód, a człowiek biegnie obok niego i wydaje polecenia. Muszą się wykazać nie lada zgraniem, a także zwinnością i kondycją fizyczną (w kraju jest już kilkanaście klubów sportowych agility). Jeśli psy tak dobrze wpływają na psychikę ludzi, to dlaczego nie wykorzystać ich do celów leczniczych? Pierwsi takie pytanie na początku ubiegłego wieku zadali sobie amerykańscy wojskowi. Po pierwszej wojnie światowej zaczęto szkolić zwierzaki na pomocników dla inwalidów wojennych. Psy wyręczały ich w podstawowych czynnościach domowych. Okazało się, że  naturalne przymioty psa przydają się na służbie, np. w policji. Czworonogi już nie tylko naprowadzają na ślad zbiegów, lecz także odnajdują narkotyki. W latach sześćdziesiątych w USA powstały pierwsze strażackie drużyny z psami ratowniczymi. Specjalizują się w poszukiwaniu zaginionych i zasypanych. Po ataku na World Trade Center przez dziewięć dni na zmianę pracowało 68 psów. Świat obiegło zdjęcie  3-letniej labradorki Roselle, która z 78 piętra płonącej wieży wyprowadziła swojego 51-letniego niewidomego pana Michaela Hingsona.

Opiekun i terapeuta

Popularność zdobywa dogoterapia, wykorzystująca psy do rehabilitacji ludzi. Zwierzaki  ułatwiają przełamanie lęku, skupiają uwagę, wyzwalają kreatywność, spontaniczność w okazywaniu uczuć, stymulują zmysły. Psy przyprowadza się do osób ze stwardnieniem rozsianym, po udarach. Głaskanie, dotykanie zwierzaka pozwala ćwiczyć mięśnie. Specjalnie szkolone są psy, które mają być pomocnikami chorych na epilepsję czy cukrzycę. Zwierzę dostrzega, że z człowiekiem dzieje się coś niedobrego. Wyczuwa zmianę rytmu serca, zapachu potu, tonacji głosu. Dlatego umie ostrzec przed zbliżającym się atakiem choroby. Jeśli nie uda się temu zapobiec, wówczas pies naciska odpowiednią dźwignię w urządzeniu ratunkowym i tak wzywa pomocy. - Zapotrzebowanie na wyszkolonego psa jest znacznie większe niż nasze możliwości  - opowiada Jarosław Wójcik, instruktor szkolenia psów z Krakowa, współzałożyciel Stowarzyszenia na Rzecz Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Zawsze wierni 4 łapy". Dla osób niewidomych i poruszających się na wózkach szkoli za darmo psich pomocników. - Teraz szukam dwóch szczeniaków, ale to wcale nie jest takie proste. One muszą być naprawdę zdrowe, bo będą pracowały przez całą dobę, do końca życia. Czworonożny pomocnik osoby na wózku rozumie ponad 60 komend. Odróżnia „podaj pilota od telewizora" od „gdzie jest telefon". - Takie psy muszą być bezwzględnie karne i nie mogą przejawiać żadnych cech agresji. Często jestem proszony o to, by taki pies był przy okazji obrońcą. To niemożliwe! Pies nauczony obrony swojej pani, gdyby zasłabła, nie dopuściłby do niej ludzi niosących pomoc. Szkolenie trwa od pół roku do roku, trzeba na nie wydać od 8 do 15 tys. zł.

Z psem - znaczy w stadzie

Agata Głód, trenerka z Trójmiasta, uważa, że psa można zepsuć w kwadrans. I to wyszkolonego i takiego, który dopiero uczy się być z ludźmi. - Ludzie najczęściej nie są dość konsekwentni i zbyt często się na psy irytują. A niekiedy sami wyrabiają w nich złe nawyki. - Gdy pies nagle się przestraszy, właściciel natychmiast  mówi NIE BÓJ SIĘ - opowiada.  - A pies boi się jeszcze bardziej, więc właściciel nieco poirytowany powtarza NO, NIE BÓJ SIĘ. Dlaczego to do psa nie dociera? Bo od szczeniaka wpajamy mu, że słowo NIE oznacza zakaz. Pies nie rozumie sensu zdań, zapamiętuje sytuacje i ton głosu. Rozkaz NIE BÓJ SIĘ nie jest więc zbyt fortunnym zestawieniem słów. Dla naszego pupila słowo BÓJ nic nie oznacza, natomiast NIE  utwierdza go w przekonaniu, że trzeba się bać. Psy akceptują naszą odmienność bez wyznaczania jakichkolwiek norm i ocen. Dla nich jesteśmy częścią stada, którym należy się opiekować. Właśnie! Pamiętajmy, że pies jest zwierzęciem stadnym. Nie zostawiajmy go samemu sobie, bawmy się z nim także na spacerze. Niech wie, że to my jesteśmy jego stadem, a nie sfora psów biegająca po okolicy. Zabierajmy zabawki, piłki. Aportujmy patyki. Pracując z psem, dajemy mu poczucie bezpieczeństwa, przynależności. I wtedy jeszcze chętniej się nam odwdzięcza.

Milszy od prozacu

  • Właściciele psów mają większą szansę przeżycia zawału serca (w USA ratuje się dzięki temu około 30 tysięcy ludzi rocznie).
  • Gdy pies (lub inne zwierzę) pomaga dziecku z dysfunkcją rąk lub nóg, rehabilitacja trwa o jedną trzecią krócej niż wówczas, gdy prowadzą ją sami ludzie.
  • Niektórzy amerykańscy naukowcy uważają, że kontakt z psem  pomaga ludziom wydobyć się z depresji, wpływ tej przyjaźni na  psychikę porównują z działaniem prozacu.
  • Kilka procent ludzi autystycznych otwiera się w obecności psów.
  • Na świecie psy i inne zwierzęta są stałymi mieszkańcami na oddziałach pediatrycznych i geriatrycznych.  W Polsce psy najczęściej wykorzystuje się do rehabilitacji dzieci z zespołem Downa, porażeniem mózgowym, autystyczne. W zależności od potrzeb wyciszają lub pobudzają ma-łych pacjentów, ci czekają na czworonożnych partnerów z dużą radością, często zaprzyjaźniają się z nimi.
miesięcznik "Zdrowie"