Do momentu w którym dziecko pójdzie do przedszkola, wiemy o nim wszystko. Nawet jeśli mama wraca do pracy, przebywająca z maluchem niania, czy babcia relacjonują nam cały dzień i większość sytuacji które miały miejsce w życiu dziecka.
Gdy jednak idzie do przedszkola, część spraw pozostaje między dzieckiem, a "ciociami" i dziećmi z grupy. Wszystkich rodziców maluchów zżera ciekawość. Co tak właściwie robi dziecko w przedszkolu?
Po przeczytaniu tego wywiadu poznasz wiele "smaczków" z życia przedszkolnego.
Spis treści
- Dzieci opowiadają WSZYSTKO co dzieje się w domu!
- Przedszkolanka też człowiek!
- Co robią dzieci w przedszkolu? Więź z "ciociami"
- Relacje rodzic - nauczyciel przedszkolny
Dzieci opowiadają WSZYSTKO co dzieje się w domu!
- Kiedyś na zebraniu w przedszkolu, kiedy pochwaliliśmy panią od angielskiego, że dzieciaki tak dużo uczą się na tych zajęciach, wychowawczyni naszych pociech powiedziała, że zapewnia nas, że z domu dzieciaki też dużo „wynoszą” i zdradzają największe tajemnice - to prawda?
Dziecko w przedszkolu, w wieku przedszkolnym, nie zna słowa „tabu”, a tym bardziej nie wie, co można powiedzieć, a co należy przemilczeć. Dzieci dosyć często opowiadają w domu o tym co się dzieje w przedszkolu, a nam (nauczycielom) co się wydarzyło w domu.
Oczywiście często zdarza się, że są to informacje, które dziecko powinno raczej zachować dla siebie. Kiedyś 4-letni chłopiec oznajmił mi: „Wiesz ciociu, że moja mama potrafi machać cyckami?”
- Dzieci są bardzo szczere… ale odrobinę prawdy musi być w tych opowieściach.
Zdarza się, że dzieci poza opowiadaniami relacjonującymi stan rzeczywisty, potrafią też fantazjować. Czasem po prostu widać, że dana historia jest zmyślona. Wyobraźnia przedszkolaka nie zna granic! W takich sytuacjach doświadczony nauczyciel w odpowiedni sposób powinien pokazać dziecku, że wie o jego małym kłamstewku.
Gorzej, jeśli tą wybujałą fantazją przedszkolaki wykazują się w domu. Robią się z tego dosyć niemiłe sytuacje np. kiedy rodzice przychodzą do nas z jakąś „sensacyjną” informacją na temat przedszkola. Sytuacja kończy się zazwyczaj konfrontacją z nauczycielem, który musi się wytłumaczyć.
Jeśli chodzi o historie z „życia rodziny”, to zapewniam, że na większość przymrużamy oko.
Pewnego dnia 4-letni chłopiec przychodzi do przedszkola i z uśmiechem śpiewa piosenkę: „Na podwórzu jest kałużaZ tej kałuży się wynurzaHipopotam powiadacie?Nie. To ciocia Iwonka po wypłacie.”Tato zawstydził się, kiedy przyszedł po syna i usłyszał jak „muzykalnie” wychował syna.
- Dzieciaki są bardzo szczere w swoich wyznaniach... a jak powinna zareagować przedszkolanka, która usłyszy np. opowieść o tym jak dziecko przyłapało rodziców w sypialni?
Dziecko w wieku przedszkolnym nie wie tak naprawdę co rodzice mogli robić. Jeśli przedszkolak w żaden sposób nie przeżył tego wydarzenia, najlepiej nie poruszać więcej tematu. Najwidoczniej maluch nie dostrzegł nic szczególnego w tym zajściu albo uważa taką sytuację za normalną.
Pamiętajmy, że dziecko jest tylko dzieckiem. Czasem to właśnie my, dorośli przejmujemy się jakąś sytuacją niepotrzebnie, podczas gdy nasza pociecha odbiera to całkiem neutralnie.
Jeśli usłyszy taką sytuację nauczyciel, a dziecko w przedszkolu zachowuje się zwyczajnie i opowiada o suchych faktach (jak każdą inną historię), powinien mu wyjaśnić, że jest to dowód miłości rodziców. Warto podkreślić fakt, że dziecko też kocha swoich rodziców – przytula się i całuje swoją mamę, swojego tatę, a tata i mama też się kochają i darzą siebie nawzajem wielkim uczuciem.
Jeśli jednak dziecko w negatywny sposób przeżyło takie wydarzenie (zdarza się, że porównuje je z sytuacją maltretowania jednego z rodziców), warto skontaktować się z psychologiem i dowiedzieć się, w jaki sposób pracować i rozmawiać o tym z dzieckiem.
Czytaj także: Przedszkole katolickie, czyli jakie? Obalamy mity o placówkach chrześcijańskich
Przedszkolanka też człowiek!
- Szczerze mówiąc podziwiam bardzo wszystkie przedszkolanki: mieć taką cierpliwość do dzieci... jak wy to robicie?
Może wyda się to dziwne, ale należę do osób… mało cierpliwych. Mam jedynie „zawodową cierpliwość”, którą raczej nazywam konsekwencją. Patrząc z boku na naszą pracę, rzeczywiście można nas podziwiać i doceniać nasz spokój, opanowanie…
Przeczytaj: Jak było w przedszkolu? Dlaczego to najgorsze pytanie jakie możesz zadać dziecku?
Nie powiem jednak, że nie zdarzają się u nauczycieli chwile zagotowania wewnętrznego, zwątpienia we własne siły czy wybór drogi zawodowej. Zawsze trzeba jednak pamiętać, by nic nie robić na siłę. Sukces będzie wtedy, kiedy przedszkolak sam dojdzie do naszego celu, jedynie kierowany na dobrą drogę i wspierany przez nas.
A to osiągniemy poprzez bycie konsekwentnym. W przeciwnym razie dziecko nauczy się, że dorosły ustąpi, kiedy ono się rozpłacze. Trzeba pamiętać, że czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał.
- No ale nerwy czasem puszczają....?
Raczej nie, choć czasem trzeba „policzyć do trzech”. Faktycznie, zdarzają się sytuacje, kiedy musimy odejść, bo nie mamy sił. Wtedy trzeba przeczekać do czasu, kiedy to przede wszystkim dziecko się uspokoi. To, że będziemy mu zwracać uwagę na siłę, podczas jego lamentu do niczego nie doprowadzi.
W takich sytuacjach zazwyczaj do dziecka nic nie dociera. Dlatego warto poprosić by się uspokoiło, powiadomić go, że za 3 minuty wrócimy i porozmawiamy. Mamy w tym momencie czas na przemyślenie wszystkiego, dokładne przeanalizowanie sytuacji no i na uspokojenia własnych nerwów.
Wracając do dziecka warto spytać się czy jest już gotowe na rozmowę z nami. Może się oczywiście zdarzyć, że nie będzie chciało, wtedy dajmy mu więcej czasu, do momentu aż tak się stanie. Ważne, aby w tym czasie, nikt do niego nie podchodził. Niech najpierw samo się uspokoi i zastanowi co się właśnie przed chwilą wydarzyło.
Co robią dzieci w przedszkolu? Więź z "ciociami"
- Moje dziecko oznajmiło ostatnio, że "zakochało się z ciocią Agatką" z przedszkola. Rzeczywiście, kiedy jestem w przedszkolu, zwykle jest do niej przyklejony. Jak to jest z tym faworyzowaniem? Czy to coś złego? W końcu są dzieci, które potrzebują więcej uwagi niż inne.
Zdarzają się miłości, a raczej fascynacja nauczycielkami. Faktycznie są dzieci, które się lubi bardziej, ale nie zgodzę się z tym, że niektórych dzieci się nie lubi. Czasem nauczyciel przedszkolny spędza z dzieckiem więcej czasu niż jego rodzice. Zdarza się, że zna go nawet lepiej niż mama lub tata. Więcej wie na temat tego czym się lubi najbardziej bawić, co lubi jeść.
Sprawdź też: Na czym polega metoda nauczania przedszkolnego Montessori
Każde dziecko jest traktowane przez nauczyciela niemal jak swoje. Faktycznie, są dzieci, które potrzebują więcej przytulania i nie jest to związane z tym, że mniej czasu spędzają ze swoimi rodzicami - po prostu są osobami, które potrzebują bliskości z inną osobą.
Zdarza się również, że dzieci wybierają sobie osobę, którą darzą większą sympatią - z jednym nauczycielem lubią spędzać czas, a z drugim nie. Jest to raczej związane, nie tyle z brakiem czułości tego drugiego nauczyciela, a raczej z odbieraniem tych samych fal z pierwszym (działa to tak samo jak u dorosłych).
Nie okłamujmy się, każdy nauczyciel jest inny i choć większość z nas świadomie wybrała pracę w przedszkolu to, jak każdy człowiek, mamy inne temperamenty, charaktery, które nasze dzieci zaakceptują lub nie.
Relacje rodzic - nauczyciel przedszkolny
- To fakt, przedszkolanki spędzają niekiedy więcej czasu z dziećmi niż ich rodzice - czy po zachowaniu dziecka widać jakie błędy wychowawcze rodzice popełniają?
Nie chciałabym się narażać rodzicom, ale niestety tych błędów nie brakuje i widać je w różnych sytuacjach. Ale spokojnie! Podstawowym błędem jest przede wszystkim brak konsekwencji. Sporo rodziców sobie z nią nie radzi. Intencje są zwykle dobre: chcemy by dziecku było dobrze, by przychylić my niemal całe niebo...
Przeczytaj: "Nie kupię ci, bo..." - jak mądrze odmawiać dziecku?
Niestety to często prowadzi do sytuacji, że dziecko zaczyna być mądrzejsze od nas samych i w bardzo łatwy sposób to wykorzystuje – „w końcu mama czy tato i tak zlitują się nad moim płaczem”. Nie oszukujmy się, dzieci szybko uczą się jak postawić na swoim.
A kiedy drugi czy trzeci raz faktycznie pójdziemy dziecku na rękę, bo przecież nie chcemy aby sąsiad zauważył lament dziecka, to dziecko zapamiętuje, że płacz działa na wszystko. Pamiętajmy, że jeśli powiedzieliśmy „A” to nie możemy mówić „B”, bo stajemy się w oczach dziecka niewiarygodni.
- Może i ja podpadnę wielu rodzicom, ale faktem jest, że istnieje zjawisko takie jak "panikujący rodzice". Jak sobie z nimi radzicie?
„Panikujący rodzic” to rodzic nadgorliwy. Wydaje mi się, że z takim zjawiskiem nie można nic zrobić. Należy takich rodziców akceptować, przy delikatnych uwagach o uspokojenie się i uwierzenie w siły nauczyciela. Niejednokrotnie spotkałam się z mamami (to płeć żeńską zazwyczaj dotyka te zjawisko), które dzień w dzień pytają się o to jak się dziecko zachowywało, czy daje radę w relacjach z rówieśnikami, co zjadło z obiadku i (o zgrozo!) czy zrobiło i jaką kupkę.
Sprawdź: Nadopiekuńczy rodzice to niezaradne dzieci? Unikaj tych błędów!
I proszę nie mieć mi tu za złe, bo doceniam rodziców, którzy się interesują własnym dzieckiem, ale błagam – nie codziennie! Jeśli nauczyciel nie wychodzi z własnej inicjatywy aby opowiedzieć o dziecku, to najprawdopodobniej wszystko było dobrze. Zapewniam, gdyby coś się działo złego lub dziecko w przedszkolu czymś sobie zasłużyło na pochwałę do rodzica, bylibyście o tym poinformowani.
W przedszkolu tyle się dzieje, że zapamiętanie każdej chwili z życia każdego dziecka z 25 przedszkolaków graniczy z cudem. Naprawdę warto uwierzyć w dobro nauczyciela. Czego by nie mówić, większość z nas traktuje tę pracę jako przyjemność, nie tylko pracę zarobkową. Nauczycielem się jest z wyboru. Inaczej się nie da.
- O co rodzice najczęściej mają pretensję do przedszolanek?
Należę może do młodych nauczycieli w przedszkolu, ale dotychczas nie zdarzyło mi się, aby rodzice przyszli do mnie z awanturą. Zdarzają się sytuacje, kiedy dziecko opowiada w domu niestworzone historie, o których dowiaduję się od rodziców. Na szczęście oni ufają mi i wierzą w moje zapewnienia.
Staram się żyć z rodzicami w relacji partnerskiej i doradczej. W swojej pracy chcę być osobą szczerą i zapracować na zaufanie rodziców. Zdarza mi się, że czasem popełnię błąd, ale i o tym informuję rodzica. Wiem, że jestem tylko człowiekiem, a nikt z nas nie jest nieomylny.
- "Pani z przedszkola", "przedszkolanka" czy "ciocia"... jak najchętniej bywacie nazywane?
Chyba po prostu „Pani”. Zapewniam, nie jest to z mojej strony żadna wyniosłość. Obecnie w pracy jestem nazywana „ciocią”. Nie uważam, że to dobrze. „Ciocie” sprawdzają się przy 3-latkach - zwłaszcza tych, które wcześniej uczęszczały do żłobka i mają nawyk zwracania się per ciocia.
Jednak pamiętajmy, że nasze dzieciaki idą za chwilę do szkoły – zmiana otoczenia, zmiana formy zajęć, zmiana formy wystroju – tego jest za wiele, aby jeszcze zmienić nawyk mówienia do nauczyciela zamiast „ciociu” „proszę Pani”. A do tego zaburzamy u dziecka w przedszkolu rozumienie pojęć rodzinnych. No bo dlaczego Pani, która nie należy do mojej rodziny jest moją ciocią?
Całkiem wykluczyłabym nazewnictwo „przedszkolanka”, choć ta nazwa jest dość popularna, to jednak jesteśmy „wychowawcami przedszkolnymi” .
Rozmawiała: Justyna Smolińska