Są rodzice, którzy w ogóle nie przejmują się tym, co dzieje się na grupach kasowych, co jakiś czas po prostu kasują powiadomienia. Wiedzą, że jeśli czegoś nie zrobią, to ktoś do nich napisze, a najważniejsze informacje zawsze gdzieś znajdą.
Ania, mama dzieci w wieku przedszkolnym, nie potrafi zignorować ciągłych powiadomień, a niekończące się dyskusje na błahe tematy zaczynają wyprowadzać ją z równowagi. Oddajemy jej głos.
Spis treści
- Pierwszy problem: wybór trójki klasowej
- Nic im się nie podoba
- Kto ma na to czas?!
- Trzeba coś załatwić? Brak chętnych
Pierwszy problem: wybór trójki klasowej
Zaczyna się już we wrześniu, gdy na pierwszym zebraniu trzeba wybrać trójkę klasową. Chwilę wcześniej dzielili się swoimi pomysłami na to, gdzie dzieci powinny w tym roku pojechać, jakie wycieczki trzeba im zorganizować, jak świętować urodziny. A teraz wszyscy podziwiają swoje buty. W końcu ktoś się zgłosi - bo robił to już wcześniej, jakoś sobie poradzi, bo nie może wytrzymać tej ciszy, bo w końcu wychowawca będzie wskazywał konkretne osoby… I jeszcze te zachęty "dasz radę", "to zajmuje mało czasu", "w sumie nic nie trzeba robić". Skoro tak, to czemu sam się nie zgłosisz? "Pracuję", "mam dzieci". A kto nie?!
Przeczytaj także: Byłam w trójce klasowej i uprzedzam: jeśli chcesz to zrobić z tych dwóch powodów, to nie warto
Nic im się nie podoba
Wybór trójki odhaczony, nadchodzi czas tworzenia grup klasowych. Kiedyś dominowały maile, dziś zakładane są grupy na WhatsAppie. Wieje tam nudą, ale do czasu! Gdy trzeba coś kupić dzieciom, grupa nagle odżywa. O tym, że istnieje, przypomniał mi zbliżający się Dzień Kobiet. Wiadomo, dziewczynkom trzeba coś podarować. Budżet jest (i to nie byle jaki, całe 10 zł na głowę), można planować. Ktoś z trójki klasowej wrzuca kilka propozycji prezentów i… zaczyna się. Nie takie, brzydkie, chłopcy mieli fajniejsze prezenty, ona już to ma, córka koleżanki czyjejś siostry to dostała taaaaką super rzecz, czemu u nas tak nie ma… Itp., itd.
Halo! Mówimy o 10 zł! Naprawdę, to nie jest wielki majątek, ciężko znaleźć za te pieniądze coś super, co trafiłoby w gusta wszystkich (chociaż i przy większej kwocie jest to spory wyczyn). Czy nie możemy docenić, że ktoś pamięta, że w ogóle trzeba coś kupić, poświęca swój czas, aby wybrać propozycje? Nie miałabym nic przeciwko, aby w ogóle nie dawać wyboru, wrzucić jedynie komunikat w stylu: "Prezenty na Dzień Kobiet kupione. Dziewczynki dostaną XXX, wydaliśmy YYY, podarunki zostaną wręczone ZZZ" i tyle, sprawa załatwiona. Ale nie, jak to, przecież trzeba się zastanowić oraz omówić wszystkie "za" i "przeciw".
Przeczytaj także: Wierszyki na Dzień Kobiet: poznaj nasze propozycje [PDF do pobrania]
Kto ma na to czas?!
Dobra, może gdyby to było jakoś sensownie zorganizowane, nie czepiałabym się tej burzy mózgów. Ale od połowy lutego atakuje mnie spam, mnóstwo linków, propozycji rzeczy, które w sumie niewiele się od siebie różnią. I te wszystkie komentarze... Czy trzeba koniecznie coś pisać? Skomentować można też emotką, to też sygnał, że coś jest OK. Ale nie, to chyba za mało. Powiadomienia są ciągle, niezależnie od pory dnia, jakby całe życie kręciło się wokół prezentu za 10 zł. I nie, ich wyciszenie niewiele daje. A grupy opuścić nie mogę, bo jednak chciałabym wiedzieć, czy muszę wpłacić jakieś pieniądze na konto grupy, albo czy w tym roku na dniu otwartym znów będziemy robić wielkanocne stroiki w szkle. Muszę odpowiednio wcześniej kupić pękaty słoik (i zjeść jego zawartość).
Moje pomysły? O stawianiu przed faktem dokonanym już mówiłam. Uważam także, że spokojnie moglibyśmy zrezygnować z drobnych podarunków wręczanych na każdą możliwą okazję i zgromadzić jakieś sensowniejsze pieniądze na prezenty wręczane z okazji Dnia Dziecka czy mikołajek. A może w ogóle zrezygnować z wręczania rzeczy jednostkom i skupić się na atrakcjach dla całej grupy? Nie wiem, czy przeszłaby np. pizza dla wszystkich, ale czemu nie? Można też zorganizować dzieciakom jakieś wyjście, ciekawych miejsc nie brakuje. Wróć, zapomniałam, że przecież wszyscy pracują. Ale, zaproponować przecież mogę, może znajdzie się ktoś, kto to zrealizuje (ha, ha).
Przeczytaj także: "Najwięcej emocji na zebraniach szkolnych zawsze wywołują... składki"
Trzeba coś załatwić? Brak chętnych
Nikt nie wyrywa się do bycia w trójce grupowej, z innymi aktywnościami też nie jest łatwo. No, oczywiście nie mówię tu o pomysłach, bo tych nie brakuje, gorzej z realizacją. Bo gdy jest zgoda, aby kupić daną rzecz, to jej pomysłodawca nie jest już taki radosny - przecież on tylko "rzucił hasło", to nie znaczy, że będzie jechał do sklepu na drugim końcu miasta, nie o to mu chodziło. Ale prezent, który można kupić kilkoma kliknięciami, z dowozem wprost do przedszkola był zbyt "zwyczajny". Nie pogadasz.
Podobnie jest z wyjściami. Propozycji na wycieczki jest mnóstwo, dzieci dzień w dzień mogłyby gdzieś iść. Ale wiadomo - potrzebna jest opieka. W grupie są dwie panie na stałe, ale to wciąż za mało. Chętnych na wyjścia brak, ale gdy trzeba skrytykować, że jest ich tak mało - oczywiście, tu każdy już chce coś powiedzieć… Wiadomo: mają opinię na każdy temat, ale jak są potrzebni, to milczą.
Moja frustracja trwa już kilka lat i wiem, że długo się nie skończy. Przede mną jeszcze podstawówka, liceum… Chociaż może wtedy dzieci już same będą decydowały, jaki prezent kupić za te 10 zł? Jeśli nie, czuję, że ci rodzice mnie jeszcze wykończą.
Przeczytaj także: 5 prezentów, które sprawią, że dziecko wyląduje na SORze. Lekarka ostrzega