Babcie czytały nam je do snu. Prawdziwe wersje tych bajek biją na głowę wszystkie horrory

2023-09-27 13:39

Czerwony Kapturek zjadający potrawkę z babci czy Królewna Śnieżka wykorzystywana seksualnie przez żonatego księcia. Takie szokujące obrazy można odnaleźć w bardzo starych wersjach znanych i lubianych do dziś bajek dla dzieci. Choć dziś wprawiają w osłupienie, naprawdę były przekazywane z pokolenia na pokolenie – po drodze na szczęście tracąc na swoim okrucieństwie.

Babcie czytały nam je do snu. Prawdziwe wersje tych bajek biją na głowę wszystkie horrory

i

Autor: Getty images Babcie czytały nam je do snu. Prawdziwe wersje tych bajek biją na głowę wszystkie horrory

Bajki od wieków spełniają te same funkcje – edukują i wychowują. Tłumaczą dzieciom skomplikowany świat dorosłych, pokazując przy okazji, co jest dobre, a co złe. Ich treści jednak z pokoleń na pokolenia ulegają stałym modyfikacjom – a konkretnie aktualizacjom pod panujące akurat czasy. Uniwersalna kwintesencja zostaje, ale z ich treści często znikają nieaktualne lub uznane za mało atrakcyjne wątki. Często zmieniają się także same środki artystycznego wyrazu. Te, które kiedyś były uznane za normę jak chociażby naturalistyczne, krwawe czy drastyczne opisy, dziś z pewnością nie zyskałyby przychylności rodziców, dlatego zostały usunięte ze współczesnych przekładów.

Biją pluszaki, dręczą zwierzątka, manipulują kolegami. Kim są „bezduszne dzieci”?

W co się bawić z dziećmi w deszczowe dni?

Obecne wersje klasycznych bajek są zdecydowanie złagodzone i pozbawione kontrowersyjnych wątków takich jak gwałty, morderstwa, kanibalizm czy kazirodztwo. Choć trudno to sobie wyobrazić tego typu treści w oryginalnych wersjach popularnych bajek, które wyrosły na podwalinach wiejskich opowiadań na prowincjach Francji, Niemiec czy Anglii, dwa wieki temu nikogo nie szokowały.

Literaturoznawcy i historycy literatury od lat weryfikują pierwotne wersje baśni, co rusz odkrywając nowe, ciekawe wątki. Ich ustalenia zebrał w książce "Wielka masakra kotów i inne epizody francuskiej historii kulturowej"* Robert Darnton. Jej lektura może przyprawiać o dreszcze nie jednego rodzica.

Śpiąca królewnę nie obudził pocałunek księcia, ale niemowlęta gryzące jej piersi

Weźmy na początek niewinną bajkę o „Śpiącej królewnie”, którą znamy w wersji romantycznej historii o królewnie obudzonej przez pocałunek zakochanego w niej księcia. W rzeczywistości okazuje się, że utwór ten był pierwotnie opowieścią o gwałcie. Darnton tak wyjaśnia to w swojej publikacji:

„We wczesnej wersji bajki książę, który jest już żonaty z inną, posiadł śpiącą królewnę, a ta urodziła mu kilkoro dzieci jeszcze przed przebudzeniem”.

Co ciekawe w całej tej historii nie było też romantycznego pocałunku. Okazuje się, że królewna obudziła się ze śpiączki w momencie, gdy jej małe dzieci gryzą ją w pierś podczas karmienia.

W bajce pojawia się też wątek teściowej księcia, która wie o całej spawie. Kobieta będąca ludożerczą olbrzymką próbuje zjeść pozamałżeńskie dzieci niewiernego zięcia, ale to się jej nie udaje.

Czerwony Kapturek zjada nieświadomie swoją babcię

Szokująca dla współczesnych jest także pierwsza znana historykom literatury wersja baśni o Czerwonym Kapturku. Nasza współczesna, choć nie jest pozbawiona elementów drastycznych (pożarcie babci i Kapturka, rozprucie brzucha wilkowi), kończy się jednak szczęśliwie. Jej pierwowzór spisany pod koniec XVII wieku wręcz przeciwnie. Na koniec opowieści nie zjawia się wybawiciel w postaci leśniczego, a ostateczne spotkanie wilka z dziewczynką obfituje w sceny niczym z horroru.

Okazuje się, że babcia nie została połknięta w całości przez wilka.

„Wilk obrał drugą drogę i jako pierwszy dotarł do domu babci. Zabił ją, jej krew wlał do butelki, a kawałki ciała pokrojone w plastry umieścił na półmisku. Następnie przebrał się w babciną nocną koszulę, położył się w łóżku i czekał” – czytamy.

Gdy Kapturek dotarł do domu babci, wilk przebrany za staruszkę zachęca dziewczynkę, by skosztowała „wina” i plasterków mięsa leżących w spiżarni. Gdy Kapturek zjada wszystko ze smakiem, wilk każe mu się położyć obok niego w łóżku i pożera go.

Co ciekawe wcześniej następuje dziwna scena striptizu. Gdy dziewczynka pyta babcię, gdzie ma położyć fartuszek, wilk w babcinej skórze każe jej wrzucić go do ognia, mówiąc że nie będzie już jej więcej potrzebny. Dziewczynka o to samo pyta przy kolejnych częściach garderoby: gorseciku, spódnicy, halce i pończochach, a wilk odpowiada jej to samo. Zjadą ją ze smakiem bez zbędnej garderoby.

Ojciec Kopciuszka chciał zostać jej mężem

W wiele drastycznych i kontrowersyjnych wątków obfitują też pierwsze wersje baśni o „Kopciuszku”.

W jednej z nich jest mowa o tym, że Kopciuszek wcale nie został przymuszony do pracy w roli służącej przez swoją macochę, ale sam się na nią zdecydował. Chciał w ten sposób skryć się przed swoim ojcem, który zapragnął związku kazirodczego z własną córką.

W innej wersji tej baśni, pojawia się z kolei macocha, która próbuje zamordować Kopciuszka.

„Zła macocha próbuje wepchnąć Kopciuszka do pieca, ale przez pomyłkę zabija w ogniu własną córkę (…)” - czytamy.

W innych wersjach pojawia się także drastyczny wątek przyrodniej siostry Kopciuszka, która postanawia uciąć sobie piętę, by jej stopa zmieściła się w szklanym pantofelku, ale to już wydaje się bardzo łagodne w porównaniu z dwoma wcześniej opisanymi wątkami.

Macocha z „Królewny Śnieżki” była w oryginale jej matką

Podobnych szokujących wątków było mnóstwo w innych bajkach. Czy wiecie np., że w klasycznej wersji „Królewny Śnieżki” Braci Grimm z 1812 roku zła królowa była prawdziwą matką Śnieżki, a nie jej macochą? Tak - to matka była zazdrosna o urodę własnej córki i z tego powodu postanowiła ją uśmiercić. Dopiero siedem lat po pierwszym wydaniu sami autorzy zmienili wersję swojego dzieła i wprowadzili korektę, zmieniając matkę na macochę właśnie.

Co ciekawe zabójcą i kanibalem w swoim pierwowzorze jest też tytułowy bohater „Pięknej i bestii”, który pożera każdą kolejną ze swoich małżonek.

Bajki nie przeznaczone dla dzieci

Choć stare wersje znanych nam baśni mogą nas dziś szokować, badacze literatury podkreślają, że pierwsze ich wersje wcale nie były przeznaczone dla dzieci, tylko dla dorosłych. Ci przekazywali sobie je ustnie. Bajki były dla nich pewnym rodzajem rozrywki, niczym współczesne tabloidy. Pierwsze wersje bajek spisanych np. przez braci Grimm były adresowane do dorosłego odbiorcy. Dopiero po dwóch wydaniach dla dorosłych, bracia zdecydowali się zredagować krótszą wersję skierowaną do młodszego odbiorcy. Była ona znacznie okrojona i złagodzona. Co nie znaczy z kolei, że były one pozbawione przemocy w ogóle.

Tamtejszy świt znacznie różnił się od tego, jaki znamy współcześnie – był niebezpieczny i pełen okrucieństwa – nie można było dzieci od niego odizolować. Bajki miały zaznajamiać je z potencjalnymi zagrożeniami i próbować opanować największe lęki.

„Wczesnonowożytni francuscy chłopi zamieszkiwali świat macoch i sierot, świat nieubłaganego, niekończącego się wysiłku i brutalnych emocji, tych nieokiełznanych i tych tłumionych. Kondycja człowieka uległa od tamtych czasów tak dramatycznym zmianom, że dziś trudno nam nawet wyobrazić sobie, jak odczuwana była przez ludzi, których życie było naprawdę przykre, okrutne i krótkie” – pisze Robert Darnton.

Dziś bajki kończą się szczęśliwym zakończeniem - czy to dobrze?

Dlaczego współcześnie na próżno szukać bajek z tak drastycznymi wątkami? Dziś mamy dużo większą wiedzę na temat wychowania i psychiki dzieci, niż to było kiedyś. Już dawno odeszliśmy od takich metod wychowawczych jak zastraszanie, przemoc czy kary. Zmieniły się także czasy. Choć zła i przemocy nie da się zupełnie wyeliminować z naszego świata, są one znacznie bardziej napiętnowane niż to było wieki temu. Mamy też o wiele więcej możliwości, by ograniczać ich skalę.

Z drugiej strony, jak podkreślają psychologowie, nie wolno dzieci trzymać pod przysłowiowym kloszem. Jeśli w bajce lub wierszu pojawiają się trudne treści, pokazujące, że zło również istnieje na tym świecie, jedyne na co należy zwrócić uwagę to, czy ta treść dostosowana jest do wieku i wrażliwości dziecka. Czy nasza pociecha na tym etapie jest w stanie z nami tę treść przepracować. Jeśli tak, taka książka będzie wartościową pozycją dla niej. Razem ze wspierającym go rodzicem, pozna nową trudną sytuację, a gdy ta pojawi się w jego życiu, będzie potrafiła na nią w odpowiedni sposób zareagować.

Młodszym dzieciom, zdaniem psycholog Małgorzaty Czarnoty, na pewnym etapie ich rozwoju lepiej pominąć niektóre szczegóły np. śmierć bliskiej osoby. Opuszczając je jednak, za jakiś czas warto wrócić z dzieckiem do tej samej książki i przeczytać ją już w pełnej postaci. - Nie da się uchronić dzieci przed złem tego świata. Unikanie trudnych tematów sprawi tylko, że dziecko będzie bezradne wobec przykrych i tragicznych sytuacji, od których nasze ludzkie życie nie jest przecież wolne – podkreśla ekspertka.

Zauważa także, że książka nawet ta bardziej realistyczna ma przewagę nad np. obrazami serwowanymi naszym dzieciom w filmach czy internecie. - Wyobraźnia nasza ma swoje granice. Samemu trudno zaprojektować w głowie obrazy, które nas zszokują. Inaczej jest już z gotową wizualizacją stworzoną właśnie z takim zamiarem – podkreśla.

* Robert Darnton, Wielka masakra kotów i inne epizody francuskiej historii kulturowej, Wydawnictwo Naukowe PWN, 2012.

Bajki z lat 80. i 90., które pokocha twoje dziecko. Znasz je wszystkie?