Wszyscy tak mówimy, nie zdając sobie sprawy, że każde dziecko to krzywdzi. Te bardziej i te mniej wrażliwe maluchy odbierają typowe rodzicielskie "teksty" rzucane w pośpiechu, w stresie czy lęku, podobnie. Jak zmienić dawny styl komunikacji na lepszy?
Najpierw warto zdać sobie sprawę, jakie słowa ranią nasze dzieci i wymazać je ze słownika. Ich modyfikacja, by osiągnąć podobny cel, bez niszczenia poczucia wartości dziecka, będzie najłatwiejszym etapem.
Zobacz też: Dziecko jest płaczliwe, marudne, nadpobudliwe? Tak stres niszczy je od środka
Te słowa ranią dzieci
Współcześni rodzice są bardzo uważni na uczucia swoich dzieci. Staramy się być z nimi blisko, wspierać je, budować prawdziwe relacje i spędzać jakościowy czas. Nikt jednak nie jest idealny. Zwłaszcza, że pewne słowa, jakie wypowiadamy w rodzinach są typowe, niezależnie od szerokości geograficznej, kultury w jakiej się wychowywaliśmy, statusu ekonomicznego czy poziomu wykształcenia.
O tym, jak wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z krzywdzącego modelu komunikacji świadczy fakt, że listę niefortunnych zdań wypowiadanych przez rodziców opublikowali pedagodzy prowadzący brytyjską platformę edukacyjną dla dzieci. Realia przedstawione przez nich zadziwiająco mocno wpisują się w te typowe dla polskich rodziców.
- "Możesz się pospieszyć?";
- "Ostrożnie, bo spadniesz";
- "Przestań jęczeć";
- "Ile razy mam ci powtarzać...";
- "Co narobiłeś?";
- "Źle to robisz, daj, ja to zrobię";
- "Zobacz, jak on to robi".
Te słowa wydają się niewinne a jednak, jak przekonują eksperci, dzieci odczytują je zupełnie inaczej.
Przeczytaj: Psycholog radzi, jak mówić, gdy dziecko rzuca „nie umiem”? „Mała zmiana, a wielka różnica”
To słyszą nasze dzieci
Choć możemy nie mieć nic złego na myśli, w podświadomości naszych dzieci, słyszących te i podobne zdania, rodzi się niepewność, poczucie braku akceptacji, brak wiary w siebie, a nawet poczucie braku wsparcia ze strony rodzica. Oto co w zamian słyszą maluchy.
- "Możesz się pospieszyć?"
"Nie jest dla mnie ważne co robisz/ myślisz/ czujesz", a może nawet "Przeszkadzasz mi", "Utrudniasz mi życie.
- "Ostrożnie, bo spadniesz";
"Świat jest niebezpieczny", "Lepiej nic nie robić".
- "Przestań jęczeć";
"Nie wyrażaj swoich emocji, to nie jest mile widziane".
- "Ile razy mam ci powtarzać...";
"Jesteś do niczego".
- "Co narobiłeś?";
"Jesteś okropnym dzieckiem".
- "Źle to robisz, daj, ja to zrobię";
"Nic nie umiesz dobrze zrobić"; "Jesteś głupi", "Nie dasz sobie rady".
- "Zobacz, jak on to robi".
"Jesteś gorszy od kolegów/ koleżanek".
Tak zmienisz ton rozmowy na lepszy
Wbrew pozorom wystarczy drobna zmiana w komunikacji, by dziecko zrobiło to na czym nam zależy, ale otrzymało przy tym od rodzica pozytywny komunikat. Grunt to jasne, proste i rzeczowe zwroty, bez zirytowanego tonu i zawoalowanego niezadowolenia. Nie czekajmy na moment, w którym będziemy źli, ale mówmy do naszych dzieci na bieżąco. Jak?
Na przykład, gdy się spieszymy, nie rzucajmy od niechcenia "Możesz się pospieszyć?", tylko powiedzmy:
"Mamy 10 minut do wyjścia, bo inaczej się spóźnimy".
Zamiast straszyć dziecko upadkiem, dajmy mu znak, jak może zadbać o bezpieczeństwo:
"Uważaj na siebie, tu jest ślisko więc musisz iść na lekko ugiętych nogach".
Zamiast mówić do marudnego dziecka w irytacji, żeby "przestało jęczeć", powiedzmy:
"Widzę, że jesteś bardzo zmęczony, ale musimy zrobić zakupy. Może usiądziesz w wózku, to pójdzie nam szybciej i odpoczniemy w domu".
Pomysłów jest całe mnóstwo. Grunt to wypracować swój własny, uważny model komunikacji z dzieckiem. Wierzymy, że się wam uda. Powodzenia!
Zobacz też: Dziecko kłamie ci prosto w twarz? Ekspertka mówi, co robić: „Nie jest socjopatą”