Spis treści
- Jak poinformować dziecko o śmierci bliskiej osoby, od czego zacząć rozmowę?
- Czy chronienie dziecka przed smutnymi, dramatycznymi informacjami jest zasadne?
- Jak informacje o śmierci kogoś bliskiego dostosować do wieku dziecka?
- Czy zabierać małe dziecko na pogrzeb?
- Czy oswajać dziecko wcześniej z tematem śmierci i przemijania np. odwiedzając groby zmarłych? Jak to najlepiej robić?
- Jak wspierać dziecko po śmierci kogoś bliskiego? Często gdy umiera babcia czy dziadek, dziecko zaczyna się potwornie bać, że za chwilę śmierć zabierze mu mamę czy tatę, jak pomóc mu pokonać ten lęk?
- Po fazie smutku i przerażenia często przychodzi u dziecka faza wściekłości? Jak sobie z nią radzić?
Jak poinformować dziecko o śmierci bliskiej osoby, od czego zacząć rozmowę?
dr Ewa Zawisza-Wilk: Wiadomość o śmierci zawsze nas zaskakuje. Nawet, jeśli jej oczekujemy, bo ktoś długo choruje, nawet, jeśli wiemy, że jest to wybawienie z cierpienia. Śmierć to najbardziej pewna a zarazem najmniej oczekiwana rzecz w życiu. Jeśli chcemy być dla dziecka przewodnikiem po tym trudnym temacie, musimy się przygotować. Nie jest łatwo mówić o śmierci w ogóle, bo żyjemy w kulturze, w której jest ona mitologizowana albo spychana na margines do takich tematów, o których nie wypada rozmawiać. Jak informować dziecko, że ktoś mu bliski zmarł? Wiele zależy od wieku dziecka, sytuacji, przyczyny śmierci i tego, w co sami wierzymy, ale najlepszą uniwersalną radą jaką mogłabym dać jest: trzeba to powiedzieć dziecku jasno i prosto. I nie odwlekać w czasie. Bez przestrzeni na domysły, bez zapętleń, niedopowiedzeń, eufemizmów, zastępników językowych. Choćbyśmy czuli ogromny opór i strach, trzeba wypowiedzieć to zdanie: On/ona umarła. Umarła, to znaczy już jej nie zobaczymy, nie porozmawiamy z nią, nie przytulimy. Ale nie oznacza to, że musimy o niej zapomnieć. Przeciwnie, osoba, która umarła w jakiś sposób będzie nadal istniała w naszej pamięci, w naszych uczuciach do niej. I to należy podkreślać w takiej trudnej rozmowie.
To, w jaki sposób przekazujemy dziecku tę wiadomość zależy też w dużej mierze od tego, w co sami wierzymy. Dziecko wyczuje każdy fałsz, każde „zamydlenie”, a w takiej poważnej rozmowie nie powinno czuć naszej niepewności. Mówmy zatem zgodnie z naszym najgłębszym przekonaniem i z kulturą w jakiej wychowujemy dziecko. Jeśli wierzymy w jakiś absolut, powiedzmy dziecku, jak widzi to nasza religia, powiedzmy o duszy, a jeśli wiara jest nam obca, też należy przedstawić dziecku swoją filozofię widzenia ostateczności. I pozwólmy dziecku pytać. To bardzo ważne, by dziecko czuło takie przyzwolenie. Jeśli nie znamy odpowiedzi, powiedzmy mu, że sami tego jeszcze nie wiemy, ale są na ten temat różne poglądy, że religia czasem pomaga zrozumieć rzeczy ostateczne. Powiedzmy, jeśli wiemy, co sądziła na ten temat zmarła osoba. Możemy przedstawić dziecku różne poglądy, by dać mu możliwość samopocieszania się, wyboru tego, w co samo chce uwierzyć w trudnej chwili, co będzie go wspierało. Dzieci bywają bardzo mądre w takich chwilach. My boimy się badziej.
Przeczytaj także: Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci i przemijaniu?
Czy chronienie dziecka przed smutnymi, dramatycznymi informacjami jest zasadne?
Jest takie powiedzenie, niestety nie znam jego autora: „jeśli będziesz sprzed nóg dziecka usuwać wszystkie kamienie, kiedyś potknie się o ziarnko piasku.” Tkwi w tym ogromna mądrość.
Nigdy nie ma dobrej chwili na to, by kogoś poinformować o utracie bliskiej osoby. Dotyczy to dzieci i dorosłych. Ale trzeba to zrobić. Pod żadnym pozorem nie wolno dzieci oszukiwać. Niedawno psycholog pracująca z osobami terminalnie chorymi i ich rodzinami opowiedziała mi historię, która mnie zmroziła. Mama kilkorga dzieci zmarła w hospicjum, a ojciec im tego nie powiedział jeszcze kilka miesięcy po jej śmierci. Dzieciom opowiedział, że mama gdzieś wyjechała i dlatego nie mogą się z nią kontaktować. Najpierw przeniósł się z dziećmi do innej miejscowości, by nie dowiedziały się od sąsiadów, a potem, gdy psycholog nalegał na spotkanie i wyjaśnienie dzieciom sytuacji, wraz z rodziną przeprowadził się do nieznanego miejsca. Serce boli na myśl o tym, jak dzieci przeżyją tę wiadomość po tak długim czasie, czy kiedykolwiek będą w ogóle potrafiły ojcu wybaczyć jego postępowanie? Ojciec zrobił to, by je chronić, ale to zły pomysł. Nie ochronimy dziecka przed światem okłamując je.
Jednocześnie, unikajmy nadmiaru, to znaczy nie przedstawiamy dziecku zbyt wielu drastycznych szczegółów śmierci, na przykład jeśli ktoś zginął w wyniku wypadku, albo bardzo przed śmiercią cierpiał. Wówczas lepiej powiedzieć, że nie wiemy dokładnie, jak to się stało. Oszczędzamy dziecku drastycznych elementów opowieści, bo z pewnością zostałyby zapamiętane na długo i poruszyłyby jego wyobraźnię, budując lęki. Mówmy jasno, ale unikając wdawania się w niepotrzebne szczegóły. Jeśli starsze dziecko będzie gotowe na taką wiedzę, samo zapyta. Ale i wtedy nie obciążajmy go detalami zdarzenia.
Przeczytaj: Jak rozmawiać z dzieckiem? 12 skutecznych porad
Jak informacje o śmierci kogoś bliskiego dostosować do wieku dziecka?
Nie tylko wiek dziecka ma znaczenie, ale przede wszystkim jego dojrzałość i relacja, którą miało z osobą zmarłą. Są małe dzieci, z którymi rozmawia się „od zawsze”, którym mądry rodzic tłumaczy świat nie omijając trudnych tematów, czyta książki poruszające temat śmierci. Takie dziecko jest gotowe przyjąć informację o utracie kogoś bliskiego bez szczególnych przygotowań, bo temat i język ma już oswojony, choć to oczywiście nie oznacza, że nie zareaguje pytaniami, żalem, rozpaczą albo po prostu ciekawością. Ma do tego prawo. Ale łatwiej będzie mu przebrnąć przez czas żałoby. Zada też tylko te pytania, na które rodzic może odpowiedzieć rzeczowo. Dorosły, który przepracował z dzieckiem temat, przeżywając w tej sytuacji swoje cierpienie z powodu utraty jest mniej narażony na bolesne pytania ze strony malucha.
Niestety, więcej jest takich dzieci, z którymi nikt nigdy na ten temat nie rozmawiał i wszystko jest dla nich w sytuacji śmierci bliskiej osoby ogromną zagadką. W dodatku niepokojącą, bo dziecko wyczuwa nastroje najbliższych nawet bez słów. Widzi żal, rozpacz, smutek i samo rezonując doświadcza podobnych stanów, choć często ich nie rozumie.
Tak więc, odpowiadając na pytanie, nie ma uniwersalnych odpowiedzi dostosowanych do wieku dziecka, możemy je natomiast dostosować do jego dojrzałości. Dziecko, z którym ktoś na ten temat rozmawiał, czytał, ma już język, którym można się posługiwać w rozmowie, zatem nie ma potrzeby ustalać z nim znaczeń takich słów, jak: nigdy, zawsze, śmierć, ostatecznie.
Przeczytaj: Kiedy z dzieckiem pójść do psychologa, a kiedy do pedagoga i psychiatry?
Czy zabierać małe dziecko na pogrzeb?
I znów odpowiedź nie może być jednoznaczna, bo to zależy od stopnia dojrzałości dziecka. Nie zabrałabym na pogrzeb autystycznego trzylatka, ale już neurotypowy czterolatek ma prawo do uczestnictwa w ceremonii pogrzebowej bliskiej osoby, jeśli nie trwa ona zbyt długo. Warto umówić się z małym dzieckiem na różne warianty przebiegu zdarzeń i powiedzieć, że jeśli podczas pogrzebu poczuje się znudzone, zmęczone, przestraszone, możemy z nim wyjść z ceremonii, albo może zostać przekazane pod czyjąś opiekę. Warto opowiedzieć, czego się może spodziewać, jak należy i nie należy się zachowywać, wyznaczyć dziecku granice i powiedzieć dlaczego są ustalane, powiedzieć, w którym momencie może coś zrobić itd. Dziecko przygotowane do ceremonii będzie spokojniejsze, nie zaskoczy nas swoim zachowaniem, a zdobędzie bardzo ważne życiowe doświadczenie. Nie należy tego robić na siłę, jeśli sami nie jesteśmy przekonani do zasadności takiego postępowania, albo czujemy, że mamy w sobie jeszcze tyle mocnych, trudnych uczuć, że podczas pogrzebu nie będziemy potrafili zaopiekować się żalem dziecka, albo przyzwolić mu na ciekawość. Jeśli z jakichś względów dziecko nie uczestniczy w pogrzebie, trzeba spróbować stworzyć mu możliwość symbolicznego pożegnania osoby zmarłej. Można to zrobić już po ceremonii, zrobić album pamiątkowy, napisać z dzieckiem list, zanieść kwiaty. Takie rytuały koją duszę.
W naszej kulturze było niegdyś wiele zapomnianych dziś tradycji związanych z pożegnaniem osoby zmarłej, od czuwania przy ciele zmarłego, wspólnych modlitw i płaczu, który wyzwalał. Celebrowano zarówno odchodzenie, moment śmierci, jak i uroczyste pożegnanie. Teraz chcemy wszystko przyspieszyć, zapomnieć, nie mazgaić się zbyt długo. Potrafimy pokazać całemu niemal światu, co właśnie zjedliśmy na kolację, wrzucając „porn food”na Instagrama, a boimy się przyznać, że czujemy żal po śmierci bliskiej osoby i że za nią tęsknimy. Dzieci to obserwują i same nie wiedzą, jak się zachować.
Są kultury, które dane mi było obserwować w trakcie licznych podróży, w których śmierć jest czymś bliskim, zwyczajnym i świętym zarazem. Na przykład Malgasze, czyli mieszkańcy Madagaskaru, mają naprawdę niezwykłe podejście do tego tematu. Największy świętem i tradycją jest u nich rytuał przewijania zwłok FAMADIHANA. Kilka lat po śmierci, najczęściej jest to 7 lat, bliscy urządzają na cześć zmarłego uroczystość, podczas której, co dla nas brzmi barbarzyńsko, wyciąga się z grobowców ciało zmarłego, oczyszcza kości z tego, co na nich pozostało i zawija ponownie w świeżą tkaninę, zwaną lambą. Wszystko to przy hucznej zabawie zakrapianej suto alkoholem. W zależności od grupy etnicznej te rytuały nieco się różnią, ale w każdej uczestniczą dzieci. Nawet małe dzieci nie są wyłączane z tej ceremonii. Uczestniczą w każdym jej elemencie. Po co się to robi? Otóż Malgasze wierzą, że do nieba może się dostać człowiek dopiero wtedy, gdy ma „białe kości”, a rytuał nieco przybliża ten cel. Dzieci od wczesnego dzieciństwa oswajają się z tematem śmierci i rytuałami z tym związanymi, bo będą przecież tymi, którzy będą te tradycje kontynuować. Taka otwartość wobec śmierci nie oznacza jednak, że na Madagaskarze nie funkcjonują różne tabu, zakazy, czyli FADY.
Czy oswajać dziecko wcześniej z tematem śmierci i przemijania np. odwiedzając groby zmarłych? Jak to najlepiej robić?
Najlepiej działa profilaktyka. Zatem po prostu wyprzedzajmy wypadki. Nie ma w tym dramatyzmu ani brutalności. Samo życie. Przecież, jeśli nie chcemy, by dziecko uległo wypadkowi, opowiadamy mu, jak należy zachować się na przejściu dla pieszych i mówimy o konsekwencjach. Jeśli chcemy, by dziecko naturalnie i spokojnie reagowało w trudnych sytuacjach, musimy je wcześniej wprowadzić w taki temat. Najlepiej oswajać temat literaturą. Ale wiem, jako matka, jak trudno było mi niegdyś znaleźć dobrą pozycję dla syna na polskim rynku. Jest już kilka pięknych tłumaczeń książek, które stanowią podstawę do rozmów o śmierci, ale to wciąż mało. Z tego też powodu napisałam „Plasterki na tęsknotę”. Jako terapeutce, brakowało mi książki, która pomogłaby mi w rozmowach z dziećmi, która podsunęłaby pretekst do głębszego spojrzenia na ten trudny temat, a jednocześnie dawałaby wsparcie. Poszukiwałam, nie znalazłam, więc napisałam ją sama. Pisałam ją tak, jakbym chciała tłumaczyć własnemu synowi, który dziś jest już dorosły. Pamiętam jego dziecięcą fascynację starą już książką Wolfa Erlbrucha („Gęś, Śmierć i tulipan”), która kiedyś spadła na nas, zupełnie dosłownie, z półki na krakowskich Targach Książki i tak już z nami została na lata. To przepiękna opowieść, ale u nas okazała się jedynie inspiracją do rozmów, bo jest mocno metaforyczna. Trzeba przy niej użyć własnej wiedzy psychologicznej, a przecież nie każdy rodzic ją posiada. Trzeba mi było czegoś więcej. Dziś jest już kilka wartościowych pozycji na ten temat, ale są to tłumaczenia z innych języków a więc i kultur. Moje doświadczenie z poszukiwaniem polskiego wydawcy tłumaczy, dlaczego tak się dzieje. Wiele razy słyszałam: kto kupi książkę dla dzieci o śmierci? Sęk w tym, że to książka o sednie życia, nie o śmierci, a ta się tam po prostu naturalnie pojawia, dokładnie tak, jak w życiu.
Jak wspierać dziecko po śmierci kogoś bliskiego? Często gdy umiera babcia czy dziadek, dziecko zaczyna się potwornie bać, że za chwilę śmierć zabierze mu mamę czy tatę, jak pomóc mu pokonać ten lęk?
Są okresy w rozwoju dziecka, kiedy łatwo popełnić błąd, wzbudzając w nim lęk, na przykład przed unicestwieniem, opuszczeniem, jeśli posłużymy się nieodpowiednim słownictwem, albo będziemy próbowali zawoalować prawdę. Niektóre lęki pełnią rolę rozwojową i pojawiają się w określonym wieku. Prawidłowo przepracowane mijają same i wzbogacają osobowość. W tych wrażliwych momentach można dany lęk, rozwojowo oczekiwany, niechcący pogłębić i sprawić, że przekształci się w coś toksycznego.
Nie wolno pozostawiać niedomówień, bo wtedy dziecko zapewne zbuduje sobie w wyobraźni odpowiedzi na swoje pytania. Nawet te, które nie wybrzmią, bo dzieci czasem widząc lęk dorosłego przed rozmową chronią go i po prostu nie pytają. Co nie oznacza, że nie potrzebują odpowiedzi. Im wrażliwsze dziecko, tym większe strachy potrafi sobie wyhodować w wyobraźni. Zatem ważne jest, by dać dziecku przyzwolenie na pytania i nie unikać odpowiedzi, a robić to zgodnie ze swoją wiedza i przekonaniami. Jeśli ktoś umarł w wyniku choroby, trzeba to dziecku powiedzieć, ale nie tak po prostu: umarł, bo był chory. Wówczas dziecko logicznie rozumując będzie czuło lęk w sytuacji jakiejkolwiek choroby bliskiego lub swojej. Większość chorych jednak zdrowieje i nie każda choroba okazuje się śmiertelna i trzeba to dziecku wytłumaczyć. Powiedzieć, że lekarze starali się wyleczyć daną osobę, jednak czasem się to nie udaje. Nie wolno też mówić dziecku, że my sami nigdy nie umrzemy. Gdy dziecko pyta: a czy ty umrzesz, mamusiu? Odpowiadamy, że owszem, ale jeszcze nie za szybko. Może uda nam się spędzić razem czas do jego dorosłości, albo dłużej i pomóc wejść w dorosłe życie, wychować wnuki. Możemy spokojnie obiecać dziecku, że taki mamy zamiar.
Zobacz: Czy twoje dziecko jest wysoko wrażliwe? Test
Po fazie smutku i przerażenia często przychodzi u dziecka faza wściekłości? Jak sobie z nią radzić?
Rozmawiać i przyzwalać na odreagowanie w sposób, który nikogo nie zrani. Żyjemy kulturze, która nakazuje unieważniać dziecięcą złość. Jeśli dziecko się złości zazwyczaj jest karane. Uczy się, że wyrażenie trudnych emocji jest niekorzystne, czasem nawet boli. Jeśli złości się dorosły, natychmiast znajduje dla siebie usprawiedliwienia („to przez coś/kogoś straciłam/em panowanie nad sobą”). Emocje rządzą się prawami fizyki. Nagromadzona energia domaga się ujścia. Trzeba zatem takie ujście dla dziecka zbudować. Nauczyć WYRAŻANIA złości, a nie jej hamowania. Hamowanie i unieważnianie to główny, niestety patologiczny sposób rodziców na niewygodne dziecięce emocje. Dziecko słyszy często polecenie „uspokój się!”. Proszę sobie siebie wyobrazić w stanie silnego wzburzenia. Jak spokojna byłaby reakcja na mocno wyrażone żądanie: „uspokój się!”?
Złość, wściekłość są nam czasem potrzebne, jak każda inna emocja. Patrząc ewolucyjnie, nie przeżylibyśmy, gdyby nie strach czy złość. Jeśli próbowalibyśmy bez złości negocjować z głodnymi drapieżnikami i w chwili zagrożenia przekonywać je do wegetarianizmu, prawdopodobnie nie przetrwalibyśmy jako gatunek. Strach pomaga uciec, złość pomaga walczyć. Te emocje są pierwotne, instynktowne.
Wracając do pytania: faza złości musi wybrzmieć w stosowny sposób, nie krzywdzący innych ani samego dziecka. Czasem po prostu musi stać się częścią żałoby. Dziecko nie podlega społecznym wyrazom reakcji na utratę bliskiej osoby, może zachowywać się w tej sytuacji zaskakująco i nietypowo. Trzeba to uszanować.
Żałoba wyraża się w pięciu sferach: w ciele, w zachowaniu, sferze poznawczej i emocjonalnej oraz duchowej. Każda z nich może doznawać uszczerbku w różny sposób, u każdego człowieka nieco inaczej. Od dziecka nie wolno „oczekiwać” danego zachowania w czasie żałoby, bo może je to przerosnąć. Dziecko musi czuć, że wolno mu wyrazić wszystko, co czuje. Ważny jest tylko akceptowalny przez otoczenie sposób tego wyrażenia.
Przeczytaj: Czego nigdy nie wolno mówić dziecku? 7 zdań, których dziecko nie powinno usłyszeć!
* Dr Ewa Zawisza-Wilk, pedagog, logopeda, terapeuta, biegły sądowy, aktualnie również studentka psychologii. Od dwóch dekad pracuje zarówno jako nauczyciel akademicki, jak i praktyk terapeuta. Pracuje głównie z osobami z zaburzeniami ze spektrum autyzmu w każdym wieku oraz z ich rodzinami. Pasjonatka podróży ekstremalnych, poetka, entuzjastyczna propagatorka nauki. Autorka książki dla dzieci "Plasterki na tęsknotę", która w mądry i wyważony sposób opowiada o tematach śmierci i przemijania.