Restauracja Przystanek Zatoka kilka tygodni temu wywołała w sieci poruszenie. A wszystko dlatego, że poskarżyła się na rodziców, którzy po wizycie z dzieckiem zostawili straszny bałagan na krzesełku do karmienia. Niektórzy powiedzą, że przecież nic się nie stało. Inni przyznają, że cały ten bałagan powinien być wliczony w cenę posiłku. Jeszcze inni podkreślą wymownie, że przecież oni zawsze sprzątają po dziecku i powinni tak robić wszyscy. Może powinni, ale jednak znalazła się para, która tego nie zrobiła.
Restauracja zadała pytanie: „Co powinniśmy robić w takiej sytuacji?”. Poprosiliśmy o odpowiedź Fundację Rodzic w mieście, która od ponad 5 lat działa na rzecz miast dostępnych dla rodzin z dziećmi. Prezeska Fundacji Agnieszka Krzyżak-Pitura przyznała, że trudno jednoznacznie ocenić tę sytuację.
Poszliśmy więc krok dalej i postanowiliśmy sprawdzić, dlaczego powstają hotele, restauracje i inne miejsca "tylko dla dorosłych". Czy bałagan przy stoliku jest odpowiedzią?
Zobacz także: "Moje dziecko urządza publiczne histerie, a ja nie wiem, jak się zachować"
Spis treści
- „Czy tylko dla nas nie jest to normalne?”
- „Wstydziłabym się”
- Co powinna zrobić restauracja?
- Hotele i restauracje "tylko dla dorosłych"
- „Możemy celebrować ciszę”
- "Możliwość kontemplacji i odpoczynku"
- Dzieci w przestrzeni publicznej
„Czy tylko dla nas nie jest to normalne?”
O zdarzeniu w restauracji, która jednym postem wywołała dyskusję rozgrzewającą cały internet, pisaliśmy na początku sierpnia. Wówczas podkreślaliśmy, jak ważne jest uczenie dzieci tego, jak należy zachowywać się w takich miejscach. Podkreślaliśmy, że maluch powinien poznawać reguły dobrych manier w miejscach publicznych już od najmłodszych lat.
Restauracja zwróciła uwagę, że to nie o dzieci tu chodzi, ale o rodziców. Na koniec postawiła ważne pytanie:
„Co powinniśmy robić w takiej sytuacji? Nic? Edukować rodziców? Zwrócić rodziców i doliczyć dodatkową opłatę? Czy tylko dla nas nie jest to normalne?" — czytamy we wpisie.
„Wstydziłabym się”
Wśród wielu głosów internautów pojawiły się te, które brały w obronę zachowanie właścicieli restauracji. Komentujący nie wyobrażali sobie bowiem, aby sami mogli zostawić taki bałagan.
„Pracuję w restauracji kilkanaście lat i takiego syfu nikt nie zostawił” — napisała jedna z internautek.
„Ja osobiście bym zebrała resztki na talerz i przetarła stolik serwetką” — przyznała inna.
„Wiecie, ja jako mama zwyczajnie wstydziłabym się, zgarnęłabym choćby serwetką te resztki. Dramat” — dodała kolejna.
Ktoś inny zwrócił jednak uwagę na drugą stronę medalu. Jedna z internautek zaznaczyła, że sama stara się nie zostawiać takiego bałaganu, ale zdarza się, że przychodząc do restauracji, musi przecierać krzesełko do karmienia, które zwyczajnie jest brudne. Podkreśla, że krzesełko dla dziecka powinno być tak samo traktowane, jak stolik dla gości.
Co powinna zrobić restauracja?
Fundacja Rodzic w mieście od lat walczy o nowoczesne rodzicielstwo, które nie zamyka rodziców w domu z dziećmi, czy też na placach zabaw. Powstała bowiem z potrzeby reprezentowania rodziców w życiu publicznym, żeby też mogli iść z dzieckiem do restauracji, wejść do galerii, czy bezpiecznie korzystać z komunikacji miejskiej.
Chcąc znaleźć najlepsze rozwiązane restauracyjnego dylematy, poprosiliśmy prezeskę Fundacji o odpowiedź na zadane przez restaurację pytanie. Agnieszka Krzyżak-Pitura podkreśliła, że trudno jednoznacznie ocenić tę sytuację.
— Z pewnością zostawiony z resztkami jedzenia stolik dziecięcy nie świadczy o dobrych manierach rodziców. Niemniej jednak to samo można pewnie powiedzieć o właścicielach restauracji, którzy zdecydowali się na publikację takiego wpisu. Trudno oceniać go inaczej niż jako działanie w nastawieniu na wywołanie dyskusji, którą regularnie obserwujemy w przestrzeni publicznej, gdzie rodziców przeciwstawia się osobom bezdzietnym. W moim przekonaniu nie służy to nikomu — przyznaje prezes Fundacji.
Jednocześnie wyjaśnia, że stolik nie został pozostawiony w stanie, jakiego można byłoby oczekiwać. Nie mniej nie wiemy przecież, jakie były okoliczności tego zdarzenia.
— Z drugiej strony być może sytuacja, w której rodzina opuszczała restaurację nie pozwalała na posprzątanie go i w zaufaniu do personelu restauracji rodzice zdecydowali się zostawić stolik w takim stanie? Nie było nas tam, więc trudno ocenić to zdarzenie — zwraca uwagę Krzyżyk-Pitura.
Na pytanie, co poradzić restauracji, prezes proponuje, aby wdrażać takie same proceduralne zachowanie jak w przypadku innych gości, którzy zostawiają bałagan na stole.
— Jeśli restauracja zwraca gościom uwagę, gdy zachowują się wbrew ich oczekiwaniom, to samo powinna robić w przypadku rodziców z dziećmi. Rodzice są różni, tak jak każdy z nas jest różny. Myślę, że nikt z nas nie chciałby być wrzucony do jednego worka z niekulturalnymi wczasowiczami lub imprezującymi weekendowcami, którzy potrafią nie raz zostawić po sobie większy bałagan, często w miejscach, gdzie nikt go nie posprząta, np. w lesie czy nad rzeką. Wszystkim nam życzę więcej empatii i zrozumienia oraz szacunku do siebie nawzajem. Bez względu, czy jesteśmy usługodawcami czy w danej chwili korzystamy z pracy innych — podsumowuje.
Hotele i restauracje "tylko dla dorosłych"
Wśród komentarzy pod postem pojawił się też taki głos: „A potem wszyscy się dziwią, że coraz więcej hoteli i restauracji robią tylko dla dorosłych”.
Fundacja Rodzic w mieście jest zdania, że wykluczenie jakiejkolwiek grupy z przestrzeni, które powinny być dostępne dla wszystkich, jest niezgodna z prawem. Według prezes Fundacji cała ta negatywna narracja wokół dzieci, wynika głównie z tego, że nie jesteśmy przyzwyczajeni do życia wokół dzieci i z dziećmi.
— Nie do końca wiemy, jakich zachowań możemy oczekiwać, a już na pewno nie wiemy, jak reagować na trudne zachowania dzieci — podkreśla.
Prawdą jest też fakt, że w hotelach, restauracjach i innych miejscach publicznych, dzieci mogą zdobywać umiejętności społeczne. Czy jednak strefy bez dzieci powstają tylko ze względu na bałagan, który najmłodsi mogą po sobie zostawić? Czy właściciele decydując się na ten krok - jak twierdzą oburzeni internauci - "wprost nienawidzą dzieci i sami ich nie mają"?
Postanowiliśmy sprawdzić, dlaczego takie miejsca powstają.
„Możemy celebrować ciszę”
Monika Różewska-Chudzik, dyrektor czterogwiazdkowego hotelu Leda SPA w Kołobrzegu, który jest otwarty dla osób dorosłych i młodzieży powyżej 16. roku życia, opowiedziała nam dlaczego w 2021 roku zdecydowała się na zamknięcie się na rodziny z młodszymi dziećmi.
Wyjaśniła, że Kołobrzeg jest miastem turystycznym, a apartamenty, hotele i sanatoria rosną tam jak „grzyby po deszczu”. Przyznała również, że jako hotel butikowy chciała wyróżnić się na tle konkurencji. Stąd taka, a nie inna decyzja.
— Sama jestem mamą dwóch córek i bardzo je z mężem kochamy, jednak oprócz tego, że jesteśmy rodzicami, przede wszystkim jesteśmy parą. I czasem, gdy uda nam się „wyrwać” we dwoje, to drażniło nas, kiedy na romantycznej kolacji nie mogliśmy skupić myśli, ponieważ w restauracji było kilka rodzin, a dzieci zachowywały się jak dzieci, bo mają do tego prawo. Jednak kiedy masz tylko kilka godzin dla siebie, lub weekend bez swoich pociech, niekoniecznie chcesz przebywać wśród pociech innych ludzi i też masz do tego prawo — tłumaczy.
Restauracja hotelowa również jest przeznaczona dla osób od 16. roku życia. Jest jedyną taką restauracją w całym Kołobrzegu. Nie są tu organizowane imprezy okolicznościowe typu chrzciny i komunie, w których mogłyby uczestniczyć najmłodsi. Decyzja taka została podjęta ze względu na zachowanie spójności i wiarygodności dla gości hotelu.
— Restauracja La Maison i Hotel Leda SPA **** są miejscem gdzie możemy celebrować: ciszę, spokój, relacje, siebie. Każdy rodzic, zarówno mama, jak i tata, powinni znaleźć przestrzeń dla siebie. Wypoczęci i stęsknieni rodzice mają więcej cierpliwości dla swoich latorośli — mówi dyrektorka.
Nie jest jednak powiedziane, że wszyscy zgodzili się z taką decyzją. Hotel miał z tego powodu nieprzyjemności, ale właścicielka nie chce do tego wracać.
— Na dzień dzisiejszy goście bardzo lubią naszą decyzję. „WITAJ W ŚWIECIE DOROSŁYCH” stało się nie tylko naszym mottem, ale również mottem naszych gości — przyznaje.
Na pytanie, czy po zmianach stracili gości, dyrektorka wyznała, że goście... się zmienili. Było to jednak oczywiste, że właśnie tak się stanie po wprowadzeniu zmian.
— Naszymi gośćmi są rodzice, którzy mają już dorosłe dzieci i jak mówią „swoje już wychowaliśmy, cudzych nie mamy zamiaru”, rodzice, którzy „sprzedali” swoje dzieci dziadkom na weekend i według nich „ta cisza jest błogostanem”, dziadkowie, którzy często pomagają przy opiece nad wnukami i dostają voucher w podziękowaniu za pomoc — wyjaśnia.
Restauracja La Maison i Hotel Leda SPA **** zachęca osoby, które negują tego typu obiekty, aby same sprawdziły jak wygląda spędzony w nich czas.
"Możliwość kontemplacji i odpoczynku"
Pensjonat Ekosamotnia powstał w miejscu dawnej pracowni ceramicznej artystów Heleny i Romana Husarskich. Położony w sercu założenia willowo-parkowego pod Krakowem od wieków należy do jednej rodziny.
Maria Husarska, która jest menagerką pensjonatu, opowiedziała nam, dlaczego pobyt w tym jakże wyjątkowym miejscu mogą rezerwować tylko osoby dorosłe.
— Podjęliśmy taką decyzję ze względu na charakter miejsca. Pod kątem pięknej i delikatnej natury wokół, cennego wyposażenia i ze względów bezpieczeństwa (np. strome schody). Jesteśmy przepełnieni sztuką, posiadamy stałą wystawę prac ceramicznych i rzeźb śp. artystów Heleny i Romana Husarskich. Przede wszystkim zależy nam, aby przyjeżdżający goście mieli realną możliwość kontemplacji i odpoczynku — tłumaczy Husarska.
Zaznacza jednak, że sytuacja jest nieco inna w przypadku kameralnych uroczystości. Wówczas zazwyczaj cały obiekt jest na wyłączność dla jednej grupy i wtedy dzieci są mile widziane.
— Nie podejmujemy się jednak uroczystości, gdzie tych dzieci jest dużo ze względu na powody wymienione powyżej — zaznacza.
Ekosamotnia to miejsce psiolubne i to także miało wpływ na utworzenie pensjonatu tylko dla dorosłych.
— Jesteśmy małym pensjonatem i chcemy uniknąć ewentualnych nieprzyjemności związanych z jednoczesnym przebywaniem obcych sobie dzieci i psów w naszej sali Kominkowej czy na terenie ogrodu — mówi.
Maria Husarska przyznała, że w związku z decyzją o nieprzyjmowaniu dzieci, spotkała się z przykrymi komentarzami, a wręcz z niedowierzaniem. Takich głosów było jednak mniej w porównaniu do tych pełnych zachwytu od gości, którzy cenią sobie ten klimat i ciszę podczas pobytu.
— Zdajemy sobie sprawę, że decyzja może budzić kontrowersje, ale wierzymy że jest ona słuszna. Poza tym brakuje miejsc, gdzie zmęczeni rodzice mogą odpocząć od swoich pociech mając gwarancję, że nie spotkają innych dzieci. Za to my z radością o nich zadbamy — podkreśla.
Dzieci w przestrzeni publicznej
Dzieci nie powinny być izolowane z każdej przestrzeni publicznej, bo zachowują się jak dzieci. Z drugiej strony to rolą rodziców jest, aby nauczyć je odpowiedniego zachowania. Dać dobry przykład i zwracać uwagę na to, co jest, a co nie jest akceptowane.
Hotele i miejsca dla dorosłych to temat, który wciąż budzi duże kontrowersje wśród rodziców młodszych dzieci. Każda ze stron ma swoje racje. Rodzice muszą jednak pogodzić się z tym, że nie wszędzie mogą wejść ze swoim dzieckiem. Bezdzietni z kolei z faktem, że dzieci są i będą obecne w przestrzeni publicznej.
Tu warto raz jeszcze przytoczyć słowa prezeski Fundacji Rodzic w mieście:
— Wszystkim nam życzę więcej empatii i zrozumienia oraz szacunku do siebie nawzajem — podkreśla Krzyżyk-Pitura.
Czytaj także: Poszła na obiad z małą córeczką. Nie uwierzycie, co restauracja doliczyła do rachunku