"Jest dla mnie ważniejszy niż ty". Oto, co dzieje się z naszymi dziećmi, gdy korzystamy ze smartfona

2023-08-03 10:09

Współcześni rodzice myśląc o smartfonach martwią się przede wszystkim o czas spędzony przez ich dzieci przed ekranem. Tymczasem coraz więcej badań dowodzi, że sedno problemu spoczywa gdzie indziej. To czas rodzica z telefonem w ręku w obecności dziecka może być bardziej szkodliwy dla rozwoju i zachowania małego człowieka niż jego samodzielny kontakt z multimediami.

„Mamo, tato tu jestem”. Kim są rozproszeni rodzice? Sprawdź, czy ty też się do nich zaliczasz

i

Autor: Getty images „Mamo, tato tu jestem”. Kim są rozproszeni rodzice? Sprawdź, czy ty też się do nich zaliczasz

Rodzic będący niewolnikiem swojego telefonu zyskał w zagranicznej nomenklaturze miano „rozproszonego rodzica”, czyli takiego, który fizycznie jest niby obecny przy dziecku, ale tak naprawdę duchowo go z nim nie ma. Nie zauważa emocji i potrzeb swojego dziecka, nawiązuje z nim tylko zdawkowy kontakt wzrokowy i werbalny, gdy pociecha dopomina się o uwagę, łatwo się irytuje, pozwala dziecku na więcej, by tylko mieć chwilę spokoju.

To z kolei częściej prowadzi do wypadków domowych z udziałem dzieci. W jednym badaniu porównano dane szpitalne ze stopniowym wprowadzaniem sieci komórkowych 3G w USA. Kiedy usługi komórkowe stały się dostępne, lokalne szpitale odnotowały 10-procentowy wzrost liczby wizyt na pogotowiu w grupie dzieci poniżej szóstego roku życia. Autor badania podkreślał, że wypadki te nie były spowodowane tym, że dzieci angażowały się w bardziej ryzykowne aktywności, ale dlatego, że ich rodzice byli rozkojarzeni.

Fizyczne konsekwencje to tylko jedna ze szkód, do jakich może prowadzić smartfon w rękach rodzica. W większości badań na ten temat najmocniej wybrzmiewają jednak szkody rozwojowe, komunikacyjne i emocjonalne, jakie może ponieść dziecko rozproszonych rodziców. Ich lista jest dość długa.

Spis treści

  1. Rozproszone rodzicielstwo nie jest nowym zjawiskiem
  2. Rodzicem z telefonem w ręku jest każdy z nas
  3. Już niemowlęta tracą, gdy rodzic jest półobecny
  4. Smartfon osłabia więź z dzieckiem
  5. Inteligencja emocjonalna dziecka zagrożona
  6. Jak rodzic ma się wyrwać ze szponów smartfona?
Najczęstsze błędy wychowawcze, które popełniają rodzice

Rozproszone rodzicielstwo nie jest nowym zjawiskiem

Rodzice od zawsze mieli zajęcia, które odwracały ich uwagę od potomstwa. Korzystanie z nowych technologii też nie jest nowym zjawiskiem. Słuchano radia, oglądano telewizję, czytano e-booki. Jednak w przeciwieństwie do smartfonów, rodzic nadal miał kontrolę nad swoim urządzeniem i sam decydował, kiedy z niego skorzysta. Współczesna technologia przyciąga nas sama i podąża za nami, gdziekolwiek się udamy. Jej twórcy inwestują ogromne pieniądze, by grać na naszych słabościach, ciągle przyciągając naszą uwagę. Niestety, wydaje się, że ma to szkodliwy wpływ na naszą zdolność skupienia się na czymkolwiek innym.

Jak zauważa psycholog Małgorzata Czarnota dochodzimy do pewnego paradoksu. - Niby współcześni rodzice spędzają teraz o wiele więcej czasu ze swoimi dziećmi, niż to było w historii. Znaczenie więcej niż rodzice w latach 80. czy 90., ale ten czas coraz częściej bywa niższej jakości. Niby rodzice są stale obecni fizycznie w życiu swoich dzieci, ale nieobecni duchowo – podkreśla. Taka „ciągła częściowa uwaga” szkodzi nie tylko rodzicom, ale także krzywdzi dzieci.

Jak podkreśla z kolei Linda Stone, ekspertka ds. technologii, która od lat bada ich wpływ na człowieka, nowy styl interakcji rodzicielskich może zakłócić starożytny system przekazywania sygnałów emocjonalnych, którego cechą charakterystyczną jest wzajemna komunikacja – podstawa większości ludzkich procesów uczenia się (przekazywania zasad, umiejętności i norm społecznych) . Wchodzimy zatem na nieznany grunt. Telefon wzywa, a dziecko woła: „Mamo, tato tu jestem”.

Rodzicem z telefonem w ręku jest każdy z nas

„Mamo możemy już się pakować?”. Dwoje dzieci w wieku 6 i 4 lat patrzy na mnie z pretensją i z niecierpliwieniem w głosie. „Gdzie?” - pytam. „Do przedszkola na nocowankę!” - mówią z wyraźnym oburzeniem. Rozkojarzona próbuje oderwać wzrok od ekranu telefonu i wrócić myślami do realnego świata, ale przychodzi mi to z trudem. W głowie już mam listę „pilnych” spraw do sprawdzenia lub przeczytania w moim smartfonie. „Miałaś tylko sprawdzić, czy potrzebujemy zabrać koce” – słyszę przez mgłę.

Nie wiem dokładnie, ile czasu zajęło mi, odkąd wzięłam telefon do ręki, by sprawdzić informację w aplikacji przedszkolnej 4Parents, ale wiem jedno, nie zdążyłam do niej dotrzeć, bo po drodze zobaczyłam kilkanaście wiadomości ze służbowego czata na Messengerze i w odruchu je wszystkie przeczytałam, a nawet włączyłam się do komunikacji mimo że byłam już po pracy.

Kilkadziesiąt razy dziennie mój telefon przypomina mi o tym, żebym wzięła go do ręki, bo jest coś pilnego: przyszedł e-mail, SMS, ktoś skomentował mój post w mediach społecznościowych, produkt, który oglądałam niedawno w sieci staniał o 10 zł. W momencie, gdy tylko telefon zapika lub zaświeci, w odruchu biorę go do ręki. Chodzę jak niewolnik z telefonem w tylnej kieszeni spodni, jakby świat bez niego miał zaraz się zawalić. Moje ciągłe zaabsorbowanie technologią zauważają już moje małe dzieci, od których zdaję się słyszeć właśnie rzeczone wyżej „Mamo tu jestem”. Psychologowie i specjaliści od komunikacji też to widzą i wyciągają coraz czarniejsze wnioski.

Już niemowlęta tracą, gdy rodzic jest półobecny

Bierzemy do ręki nasze telefony kilkadziesiąt razy dziennie, tworząc w tym czasie krótkie przerwy w naszych relacjach w świecie rzeczywistym. Te technologiczne pauzy mają wypływ nawet na najmniejsze dzieci, które jeszcze nie mówią. Zakłócają np. kontakt wzrokowy tak ważny u małych dzieci na etapie nauki mowy. Naukowcy z University of Cambridge podkreślają, że spojrzenie w oczy sygnalizuje dziecku, że rodzic jest zainteresowany komunikacją i gotowy na interakcję. Zauważyli, że niemowlęta, które nawiązują kontakt wzrokowy z mamą wydają więcej dźwięków i częściej podejmują próby komunikacyjne z nią. Odkryli przy tym, że kiedy mama i dziecko patrzą sobie w oczy, ich wzorce fal mózgowych synchronizują się, dzięki czemu skany aktywności ich mózgu wyglądają bardzo podobnie.

Kiedy więc mamy niemowląt w trakcie karmienia piersią korzystają z telefonów, nie patrząc w oczy swojemu maluszkowi, tracą wiele okazji na tworzenie więzi z nim. I choć to prawda, że moment karmienia dziecka jest idealny, by nadrobić chociażby zaległości w odbiorze wiadomości, to cena za tę chwilę relaksu może być wysoka.

Badania wykazały, że telefon w ręku rodzica może negatywnie wpłynąć na rozwój komunikacji dziecka. Dzieci rodzą się z miliardami neuronów w mózgu. Gdy zaczynają mieć pozytywne interakcje z opiekunami – na przykład gdy są trzymane, gdy płaczą lub nawiązują kontakt wzrokowy – ich neurony zaczynają tworzyć połączenia, które pomagają wspierać rozwój mowy i języka.

Smartfon osłabia więź z dzieckiem

W jednym z badań przeprowadzonych na Boston University School of Medicine naukowcy udowodnili, że komunikacja rodzica zapatrzonego w ekran z dzieckiem jest znacznie uboższa niż wtedy, gdy smartfon nie jest w użyciu. Badacze ocenili werbalne i niewerbalne interakcje matek z dziećmi podczas posiłków, kiedy telefony były używane i nieużywane. Gdy matka korzystała z telefonu, miała o 20 procent mniej komunikacji werbalnej z dzieckiem i o 39 procent mniej interakcji niewerbalnych, takich jak kontakt wzrokowy.

Jak zauważa Małgorzata Czarnota z biegiem czasu wszystkie te pominięte interakcje sumują się i mogą mieć negatywny wypływ na naszą więź emocjonalną z dziećmi, a także są prostą drogą do uzależnienia młodego człowieka od telefonu – od nas idzie w końcu przykład. - Jeśli rodzic poświęca nieproporcjonalnie więcej czasu na telefon, a nie kontakt z dzieckiem, to przekaz jest jednoznaczny - telefon jest dla mnie ważniejszy niż Ty. Rodzic wtedy też częściej pozwala swojemu dziecku na gry czy inne rozrywki w internecie po to tylko, by nie przeszkadzało. W ten sposób dochodzi do dwóch bardzo istotnych zjawisk - następuje powolny, ale bardzo systematyczny zanik więzi (ponieważ wolny czas spędzany jest osobno - każdy przy swoim telefonie) oraz korzystanie z internetu występuje nawykowo, co zwiększa prawdopodobieństwo uzależnienia – podkreśla psycholog.

Przedkładanie rozmowy czy zabawy z dzieckiem nad swoje rozrywki w sieci może również doprowadzić do zaniżenia samooceny latorośli. - Jeśli najważniejsza osoba w naszym życiu nie interesuje się nami, naszymi potrzebami, troskami czy radościami, to co ja jestem wart - takie wnioski może wysnuć dziecko. Oczywiście, to nie jest sytuacja przy jednorazowym zbagatelizowaniu sygnałów, ale jeśli taki stan jest długotrwały to prędzej czy później takie właśnie przemyślenia mogą się pojawić – dodaje Małgorzata Czarnota.

Inteligencja emocjonalna dziecka zagrożona

Z kolei badanie przeprowadzone przez Robin Nabi, profesor komunikacji z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara dowiodło, że używanie telefonu przez rodziców w obecności dzieci może zaszkodzić inteligencji emocjonalnej.

To zestaw zdolności umysłowych, które pozwalają osobie rozpoznawać, rozumieć i zarządzać swoimi stanami emocjonalnymi. Choć ludzie rodzą się z pewnym poziomem zdolności do inteligencji emocjonalnej, to mogą ją także w ciągu swojego życia też ćwiczyć i rozwijać. To od swoich rodziców uczą się w pierwszej kolejności regulacji emocjonalnej. Niestety, gdy rodzic zamiast skupić się na przeżyciach dziecka, ignoruje je, jego poziom stresu tylko wzrasta. Młody człowiek nie ma szans w takim środowisku nauczyć się, jak ma się uspokajać.

Dzieci reagują na rodziców. Bez względu na to, jaki rodzaj treści rodzic może przeglądać na swoim telefonie, na zewnątrz dla dziecka zawsze jest to brak reakcji. Korzystanie z telefonu przez rodziców wiąże się z „nieruchomą twarzą”, pozbawioną wyrazu miną, często interpretowaną jako depresja, która może dodatkowo wpływać na rozwój umiejętności emocjonalnych dziecka np. sprawić, że nie będzie ono reagowało na krzywdę czy emocje innych ludzi.

Jak rodzic ma się wyrwać ze szponów smartfona?

- Ogromnym wyzwaniem dzisiejszych czasów jest umiejętność korzystania z technologii cyfrowych w sposób zrównoważony. Nie możemy udawać, że to nas nie dotyczy, zwłaszcza jako rodziców, ponieważ funkcjonowanie w społeczeństwie wiąże się z korzystaniem ze smartfona, tabletu czy komputera już na poziomie szkoły podstawowej. Dlatego całkowite wyeliminowanie tych technologii już nie jest możliwe. Jeśli uświadomimy sobie, że cyfryzacja jest nam bardzo potrzebna do pracy, nauki czy rozrywki i zaakceptujemy ten fakt, jest większa szansa na to, że będziemy z niej korzystać prawidłowo i będziemy uczyć nasze dzieci takiego korzystania – podkreśla Małgorzata Czarnota.

Radzi jednak, by zacząć od zadania sobie szczerego pytania czy ja, jako rodzic, mam kontrolę nad „byciem w sieci”? Czy nie jest tak, że dziecko widzi nas z telefonem niemal przyklejonym do dłoni?

Poszłam za jej radą i szczerze mówiąc miałam spory kłopot, by odpowiedzieć na to pytanie. Dlatego nasza ekspertka doradziła mi, żebym zaczęła od analizy korzystania z telefonu. Włączyłam w swoim smartfonie funkcję śledzenia mojej aktywności (jeśli takiej nie masz możesz ściągnąć aplikację jak np. StayFree czy AppBlock). Okazało się, że najwięcej czasu spędzonego przy telefonie pochłaniają mi media społecznościowe, które przeglądam dla rozrywki i w celach zawodowych. Najbardziej jestem narażona na „odpłynięcie” w czeluściach internetu po pracy późnym popołudniem, niestety właśnie wtedy, gdy moje dzieci mąż przywodzi z przedszkola.

Ekspertka doradziła mi w tym momencie, że powinnam poświęcić trochę czasu na stworzenie strategii, która pozwoli mi lepiej zarządzać wykorzystaniem telefonu. Zachęciła mnie do ustalenia zasad, które będą obowiązywały wszystkich domowników. Podkreśliła jednak, że odradza wdrażanie uniwersalnych rad, które można znaleźć w internecie, bo każda rodzina funkcjonuje inaczej i potrzebuje spersonalizowanych rozwiązań. Dobrym rozwiązaniem dla mojej rodziny moim zdaniem będzie: nie korzystanie z telefonu przy posiłkach, w toalecie, gdy wszyscy po całym dniu wracamy do domu, po 22:00 oraz gdy w domu są goście. W tych sytuacjach odkładamy telefon w jedno miejsce w domu poza zasięgiem swoich rąk, by nie było ryzyka sięgania odruchowego. Zasady te warto myślę jednak ustalić wspólnie ze wszystkimi członkami rodziny, bo wtedy łatwiej się z nich wywiązać. Zatem moje powyższe będę jeszcze weryfikowała z moim mężem i dziećmi. Być może wpadną nam do głowy jakieś inne ciekawe rozwiązania.

Ograniczenie czasu spędzonego przy telefonie to jedno, jak jednak podkreśla ekspertka – ważne jest także ustalenie celów rodzicielskich. Radzi w tym miejscu, by zaplanować sobie regularny, wartościowy czas z dzieckiem, w którym nasza pełna uwaga skupi się na relacji z nim. Już pół godziny dziennie spędzone w oko w oko z dzieckiem np. grając w ulubioną planszówkę, wygłupiając się na łóżku czy oglądając rodzinny album ze zdjęciami, pogłębi relację. Gdy nic nie rozprasza naszej uwagi, mamy szansę dostrzec więcej w zachowaniu swojego dziecka: grymas po kłótni z kolegą w przedszkolu, przygnębienie, dumę, radość z jakiegoś osiągnięcia itd.

Dobra - myślę sobie, ale co z tymi wszystkimi sytuacjami, gdy muszę pilnie zerknąć do telefonu, by sprawdzić dojazd, zamówić zakupy do domu, znaleźć przepis? Choć to konieczne rzeczy, moim dzieciom może się wydawać, że to rozrywka, którą niepotrzebne się rozpraszam. I nie dziwię się, że mogą wysnuć takie wnioski. Gdy ja byłam małą dziewczynką, doskonale wiedziałam, co robią moi rodzice. Po zakupy szli do sklepu, przepisy sprawdzali w książce kucharskiej, a dojazd weryfikowali na mapie. Moje dzieci często nie wiedzą, co robię w danym momencie w telefonie.

Aby temu zaradzić, Małgorzata Czarnota podpowiedziała mi, by w takich sytuacjach głośno komunikować, że właśnie zamawiam ci śniadaniówkę do szkoły, bo stara się rozpadła, szukam przepisu na kolację, umawiam kontrolną wizytę u stomatologa. W ten sposób pociechy będą wiedziały, kiedy telefon użyty jest z konieczności. Ekspertka radzi także, by do niektórych obowiązków wykonywanych w telefonie włączać też dzieci. One z pewnością ochoczo pomogą nam znaleźć przepis na deser, wybiorą z nami wspomnianą śniadaniówkę czy sprawdzą opcję dojazdu do kina.

Ostatnia rada naszej ekspertki, którą myślę każdy rodzic powinien wziąć sobie do serca to "patrz w górę". Gdy dziecko wejdzie, by nawiązać z tobą kontakt, zamiast patrzeć w urządzenie, spójrz mu prosto w oczy. Robiąc to mówisz do niego: „Mój telefon nie jest ważniejszy od ciebie, widzę cię i chcę usłyszeć, co masz mi do powiedzenia".