"Kiedy nasi rodzice zamieszczają te zdjęcia, mogą myśleć, że to urocze, ale nigdy nie myślą o tym, jak obnażają nas w internecie, który przeglądają pedofile i przestępcy seksualni."
Takimi słowami, choć dojrzałymi, to mówionymi dziecięcym głosem zaczyna się film z kampanii "Dzieci po prywatność". Jej twórcami jest organizacja Child Rescue Coalition, która przy współpracy z policją, prokuraturą i innymi ekspertami zajmuje się tematem przestępstw seksualnych dotykających dzieci.
Akcja ma na celu zwiększenie świadomości u opiekunów dzieci, co do tego, gdzie i w czyje ręce mogą trafić zdjęcia maluchów.
Zobacz też: Sharenting, czyli zdjęcia naszych dzieci w sieci
Warto zastanowić się, zanim umieścimy w internecie zdjęcia, zwłaszcza te, które są nagie, lub pokazują sporo gołego ciała dziecka.
Przeczytaj też: Bezpieczne dziecko w Internecie - filtry i blokady rodzicielskie
Twórcy kampanii przeprowadzili badania, które pokazują, że mimo zdrowego rozsądku, rodzice wciąż niewystarczająco mocno dbają o wizerunek swoich dzieci w internecie.
- Z badań wynika, że statystyczny rodzic wrzuci do sieci 1500 zdjęć swojego dziecka, zanim skończy ono 5 lat.
- 89 proc. rodziców nie sprawdziło swoich ustawień prywatności w mediach społecznościowych od co najmniej roku.
"Czas by rodzice pomyśleli dwa razy, zanim opublikują nasze zdjęcia".
Tymi słowami mały narrator spotu nawołuje do rozsądku dorosłych, w momencie, gdy ekran zalewa cała lista hashtagów, pod którymi rodzice zamieszczają nagie lub półnagie zdjęcia swoich dzieci. Dzięki tym samym hashtagom ludzie o złych zamiarach mogą odszukać w łatwy sposób każde z tych zdjęć.
W spocie użyte są hashtagi w języku angielskim:
#pottytraining #bathtime #toddlerbikini #bikinikids #kidsshower
Mimo że w spocie wykorzystano zwroty w języku angielskim, to wszystkie hashtagi w języku polskim, w stylu #kąpieldziecka czy #nocnikowanie także nie powinny pojawiać się pod zdjęciami, nawet takimi z zakrytym małym ciałem.
"To twoje dziecko, ale to jego prywatność"
Tymi zapadającymi w pamięć słowami kończy się spot kampanii. Warto pamiętać też, że dzieci w sieci są narażone nie tylko na ataki pedofilów, czy stręczycieli. W pewnym momencie zaczną dorastać, a rówieśnicy z łatwością mogą odnaleźć ich zdjęcie na nocniku, chcąc np. ośmieszyć kolegę z którym są w konflikcie.
Twórcy kampanii zachęcają, by pod niebezpiecznymi hashtagami wrzucać zdjęcia dzieci zasłaniających twarze kartkami z rysynkami i napisem "Privacy Please", czyli "proszę o prywatność".
Sprawdź: Dzieci a internet - rodzice nie znają skali problemu BADANIE
A jakie jest wasze zdanie w temacie publikacji dziecięcych zdjęć w mediach społecznościowych?