„Mamo nie potrafię”, „Pomóż mi”, „Ja tego nigdy nie zrobię”, „To mi się nie uda”, „Zrób to za mnie” – tego typu komunikaty zna każdy rodzic, którego dziecko jest na etapie nauki. Z automatu w takich sytuacjach włącza nam się zazwyczaj chęć wyręczenia dziecka. Gdy jednak głębiej spojrzymy na tę scenę, dochodzimy do wniosku, że jednak bardziej wychowawczo będzie motywować dziecko. Co jednak mówić mu w takiej sytuacji? A czego lepiej nie mówić? Jak zastąpić sztampowe „dasz radę”, na coś, co bardziej trafi do serca dziecka? Na te wszystkie wątpliwości w jednym ze swoich ostatnich postów na profilu @godzinadlasiebie rozwiała psycholog Justyna Rokicka.
Tak reaguj, gdy dziecko mówi „nie umiem”
Jak podkreśla na każdym kroku ekspertka, komunikacja z dzieckiem ma ogromne znaczenie, a jej jakość robi ogromną różnicę. Zamiast więc wyręczać dziecko lub podkreślać jego nieudolność, radzi motywować go dobrym słowem. Jak jednak to najlepiej zrobić? Oto proste przykłady, które ekspertka podaje w swoim poście:
- „Zamiast ‘Dobra idź, ja to zrobię’. Powiedz: ‘Na spokojnie, spróbuj jeszcze dwa razy. Jakby co to zawsze mogę trochę pomóc, gdybyś chciał/a’”.
- „Zamiast ‘Przecież to jest proste’. Powiedz: ‘Na początku wiele rzeczy wydaje się nam trudnych. Ćwiczenie pomaga’”.
- „Zamiast ‘Co nie umiesz? Nie żartuj?’. Powiedz: ‘Czasami musimy sobie dać więcej czasu na naukę’”.
Obserwatorzy Justyny Rokickiej wylewnie dziękowali jej za niezwykle pomocny wpis. „Treści idealnie w punkt”, „Takie treści przywracają mi wiarę w social media”, „Dziękuję za świetne podpowiedzi. Już nie wiedziałam co mówić córce zamiast "spróbuj, wierzę, że dasz radę" w momencie kiedy się poddaje” – podkreślali.
Warto w komunikacji z dzieckiem w takich sytuacjach podkreślać, że człowiek nabywa różne umiejętności przez całe życie. Po drodze zdarzają się oczywiście porażki, ale one są wpisane w proces nauki. Ja często powtarzam swoim dzieciom, by dodać im chęci do działania: „Gdy byłam w twoim wieku, też mi to sprawiało trudność, ale po kilkunastu próbach w końcu się udało”. A wy jakie macie swoje patenty?