Na pewno spotkałaś się już ze stwierdzeniem, że to rodzice są od wychowywania, a dziadkowie od rozpieszczania. Zwykłe hasło, niby nic, a jednak potrafi podnieść ciśnienie, zwłaszcza młodym mamom.
Słodycze dawane maluchowi w sekrecie to tylko przykład, bo kością niezgody w rodzinach bywa puszczanie bajek w telewizji, palenie przy dziecku, zbyt ciepłe ubieranie go, pozwalanie na rzeczy, na które w domu nie ma zgody czy kupowanie ogromnej ilości zabawek. Czy w tym, że dziadkowie od czasu do czasu złamią ustalone reguły, jest coś złego? Kiedy warto odpuścić, a kiedy trwać przy swoim? I co robić, kiedy jedynym sensownym wyjściem wydaje się być mocne ograniczenie kontaktów lub ich zerwanie?
Spis treści
- "Teściowa ma w nosie ustalone przez nas zasady"
- Dziadkowie chcą rozpieszczać wnuki – czy to coś złego?
- Główny grzech współczesnych dziadków
- Najczęstsze błędy rodziców, które potrafią zepsuć relacje
- Zerwanie kontaktów z dziadkami? To ostateczność
"Teściowa ma w nosie ustalone przez nas zasady"
"Od początku rozszerzania diety bardzo pilnowałam tego, żeby mały nie jadł za dużo słodkiego. Wiele pracy włożyłam w to, żeby chętnie sięgał po warzywa, długo nie dostawał od nas absolutnie żadnych słodyczy. Teściowa doskonale o tym wiedziała, a mimo wszystko robiła po swojemu. Jak się potem okazało – przytakiwała ze zrozumieniem, a jak nie widzieliśmy, częstowała czekoladą, ciastem, żelkami. Któregoś razu 4-letni wówczas synek został u niej na weekend. Kiedy już go odebraliśmy, strasznie rozbolał go brzuch. Dzwoniłam, pytałam czy może zjadł coś nieświeżego. Oficjalnie jadł tylko domowe posiłki, jakiś mus z tubki. Dostał takiego zatwardzenia, że płakałam razem z nim. W końcu przyznał się, że zamiast obiadu zjadł reklamówkę batonów. Stwierdzić, że byłam wkurzona to spore niedopowiedzenie. A co zrobiła troskliwa babcia? Skwitowała, że "oj tam, oj tam, każde dziecko czasem musi rozboleć brzuch, nic mu nie będzie" - pisze Paulina na forum dla mam.
Podobnych wypowiedzi jest mnóstwo. Teściowie i rodzice a dziadkowie maluchów nagminnie łamią ustalone zasady, twierdząc, że nic się przecież nie stanie, jak dziecku od czasu do czasu pozwoli się na odstępstwo. Zdumieni rodzice od swoich pociech dowiadują się później, że dziadek nauczył je pluć pestkami z balkonu, spać można chodzić koło północy, mycie zębów nie jest obowiązkowe, słodycze w porze śniadania, obiadu czy kolacji to norma, bajki można oglądać do oporu, a każda wizyta w sklepie kończy się kupieniem zabawki lub gazetki z wątpliwej jakości plastikowym pieskiem.
I choć dziadkom wiele można wybaczyć, bo ich intencje nie muszą być złe ani wynikać z chęci postawienia na swoim, uczenie malucha tego, że zasady panujące u dziadków są fajniejsze sprawia, że dziecko buntuje się, kiedy w domu znów musi podporządkować się regułom ustalonym przez rodziców.
Czytaj też: "Zabroniłam teściowej zbliżać się do dziecka, jeśli się nie wykąpie. To nałogowa palaczka"
Dziadkowie chcą rozpieszczać wnuki – czy to coś złego?
Absolutnie nie. Jednak kluczowym problemem bywa opaczne rozumienia pojęcia “rozpieszczanie”. Nierzadko dla dziadków jest to pojęcie bardzo pojemne, w którym mieści się pozwalanie wnukom na totalnie wszystko.
− Rozpieszczanie wnuka po pierwsze wynika z miłości dziadków do niego; po drugie dziadkowie mogą sobie na to pozwolić, spełnili swoje obowiązki jako rodzice, zatem nie odczuwają już „ciężaru” wychowawczego, jaki spoczywa na rodzicach. Mogą sobie pozwolić na elastyczne planowanie czasu. Inny powód: dziadkowie chcą dać wnukom to, czego nie mogli dać swoim dzieciom, dają się namówić na zachcianki wnuka. Zdarza się, że wielu dziadków ma problem kiedy powiedzieć stop – mówi dr Marta Majorczyk, psycholożka i pedagożka, autorka książek i licznych prac naukowych, pedagożka z poradni psychologicznej przy Uniwersytecie SWPS.
Po wizycie u dziadków dziecko może być przekonane o tym, że można bałaganić do woli, wchodzić do pokoju w butach, oglądać bajki bez limitu. Gdy spotyka się z odmową czy zakazem, buntuje się, w końcu “u dziadków jest fajniej”. Tymczasem dzieci potrzebują stawiania granic i jasnych komunikatów. To dlatego zwykle rodzice starają się mówić jednym głosem. Dzięki temu dziecko czuje się bezpiecznie. W przeciwnym razie, słysząc sprzeczne komunikaty, nie wie, kogo słuchać, co jest dobre, a co złe. Nierzadko wówczas wybiera to podejście, które jest dla niego korzystniejsze.
− Dziecko nadmiernie rozpieszczone może mieć poczucie, że wszystko mu wolno. Jeśli dziadkowie się dostosowują, to może to zrobić reszta świata. I tu mamy zderzenie, czasem bolesne. Takie dziecko może mieć trudności w nawiązaniu relacji, przyjaźni, narzucać innym swoje zdanie czy wolę. Dziecko widząc, że dziadkowie nie przestrzegają zasad wyznaczonych w jego domu, może lekceważyć zdanie rodziców, nauczycieli. Potem, pojawiają się bunt, konflikty. W dziecku może pojawić się postawa samolubna, egoistyczna, niski poziom lub brak empatii – mówi psycholożka Marta Majorczyk.
Ekspertka poleca, by rozsądne wychowanie połączyć z rozsądnym rozpieszczaniem. Warto, by rodzice zaufali doświadczeniu i trosce dziadków, pozwalając im na budowanie więzi z wnukami. Jeśli część zasad w domu dziadków jest traktowana nieco inaczej, z większą pobłażliwością, trzeba wyjaśnić dziecku z czego to wynika. Z kolei dziadków warto poprosić o to, by konsultowali wszelkie odstępstwa, a jeśli już ugną się pod namowami wnuków – dyskretnie poinformowali o tym rodziców. Starszemu pokoleniu często te miłe gesty kojarzą się z – dla współczesnych rodziców niestety – dogadzaniem w sensie żywieniowym. Babcia podtyka serniczek, specjalnie dla wnuków piecze szarlotkę, dziadek po kieszeniach upycha maluchom batoniki.
Warto łagodniejszym okiem spojrzeć jednak na całokształt. Jeśli czas, który dziecko spędza z dziadkami jest dla niego czasem wartościowym, wypełnionym zabawą, wspólnymi aktywnościami z seniorami, wtedy ten batonik może okazać się drobiazgiem. A jeśli dawany jest od święta (kiedy kontakty z dziadkami są rzadkie), zaszkodzić nie powinien. Problem zaczyna się wtedy, gdy komunikacja na linii rodzice-dziadkowie ewidentnie szwankuje, a wyjątki stają się regułą zastępując te ustalone przez rodziców.
Czytaj też: 5 zdań, których rodzic powinien unikać. Krzywdzą, choć wypowiadamy je w dobrej wierze
Główny grzech współczesnych dziadków
Ci, którzy wciąż z dziadkami swoich dzieci toczą boje, z pewnością wymienią ich wiele. Jednak chyba najistotniejszym grzechem, jaki popełniają dziadkowie, jest podważanie rodzicielskiego autorytetu w oczach dziecka i uczenie go oszukiwania. To te wszystkie przytyki i głośne krytykowanie podejścia młodych rodziców w obecności dziecka. “Mamusia ci nie pozwoliła zjeść lizaka? A dlaczego, te z apteki akurat są zdrowe. To dziadek ci kupi” albo “zobacz (do wnuków), rodzice ci nie pozwalają odbijać piłką o ścianę, a u nas można. Przecież to się odmaluje czy dziadek sam umyje”.
Jeszcze gorszym zwyczajem jest spiskowanie z wnukami za plecami rodziców. Często nawet rodzice bagatelizują kwestię robienia czegoś w tajemnicy przed nimi, tłumacząc, że to normalne, że dziadkowie mają z nimi swoje sekrety. Jednak tworzenie tajemnic i przykazywanie “tylko nie mów mamie”, często okraszone troskliwym “bo będzie smutna, bo się zezłości” otwiera drogę do sytuacji, które w przyszłości mogą sprowadzić na dziecko niebezpieczeństwo. Maluch, który od bliskiej osoby, pewnego rodzaju wzoru do naśladowania (babcia, dziadek) słyszy, że nie można o czymś powiedzieć rodzicom (z dowolnego powodu), może nie zwierzyć się im z tajemnicy, do której zobowiąże je w przyszłości osoba o nieczystych intencjach. To prosta droga do ewentualnego wykorzystania dziecka. W tym kontekście “niewinny sekret” przestaje być błahostką.
Najczęstsze błędy rodziców, które potrafią zepsuć relacje
Jako rodzice zwykle wiemy, jak bardzo potrzebne w życiu dziecka są rutyna i przewidywalność. Ustalamy zasady, których trzymają się wszyscy domownicy, dzięki czemu dziecko wie, czego może się spodziewać zarówno jeśli chodzi o plan dnia (choć tak nie musi być w każdym domu) jak i o reakcje rodzica, kiedy je złamie. Z czasem objaśniane i tłumaczone do skutku stają się czymś naturalnym. Jeśli w domu rodzinnym nie je się słodyczy (lub nie je się ich przed obiadem), warto oczekiwać od dziadków, że będą taką zasadę respektować. Oczywiście mogą mieć w tym względzie inne zdanie, jednak każdą potencjalnie sporną kwestę warto spokojnie wyjaśnić.
O to, co jest głównym błędem popełnianym przez rodziców, pytam naszą ekspertkę.
− Postrzeganie dziadków jako bezpłatnej, dyspozycyjnej opiekunki do dziecka – mówi dr Marta Majorczyk.
Często błędem popełnianym przez rodziców jest też wymaganie od dziadków tego, by przestrzegali wszystkich naszych zasad i wręcz oczekiwanie, że domyślą się, co dla dziecka jest dobre, a co złe. Tymczasem to głównie młode mamy są na bieżąco z tym, co jest właściwe (np. w kontekście zdrowej diety). Babcie i dziadkowie, pamiętający hasła typu “cukier krzepi” mogą nie mieć świadomości, że podtykanie wnukowi słodkości jest czymś złym. Zwykle wynika to z dobrego serca, a nie ze złych intencji. Czasem – głównie w stosunku do teściów – młodym rodzicom brakuje śmiałości w wyrażaniu swoich oczekiwań. Na forach internetowych nie brakuje utyskiwań pod adresem teściów, którzy wszystko przy dziecku robią “nie tak”, tymczasem brakuje wyjaśnienia, co znaczy owo “tak”.
− Podczas rozmowy z dziadkami o rozpieszczaniu wnuka czekoladą warto odwołać się do autorytetu, np. lekarza pediatry, dentysty, że nadmiar słodyczy szkodzi dziecku (bóle brzucha, zaparcia, próchnica). Jeśli jest to czekolada (gorzka) dobrej jakości bez dodatków, można z dziadkami wypracować zasadę ilości i pory poczęstunku (np. dwie kosteczki i po obiedzie). Można w dniu wizyty u dziadków zrezygnować ze słodkiego obiadu/podwieczorku w domu. W przypadku starszych dzieci warto z nimi porozmawiać na ten temat (mogą odmówić poczęstunku czekoladką, jeśli nie mają na nią ochoty; odłożyć czekoladkę od babci na później) – mówi dr Marta Majorczyk.
Tak jak w każdej kwestii, w której podejście dziadków i rodziców bywa odmienne, często chodzi o możliwość wypowiedzenia swoich racji. Nie zakładajmy z góry, że starsze pokolenie się myli, a my za nic nie chcemy słuchać ich rad. Słuchać i wdrażać w życie to coś innego niż wysłuchać. Tego wysłuchania przez swoje dorosłe dzieci często brakuje, przez co dziadkowie mogą mieć poczucie, że ich rola jest marginalizowana. Ukradkowe przekazanie wnuczkowi batonika to z ich punktu widzenia być może jedyna opcja, by zaznaczyć swoją obecność. I tu także przyda się podpowiedź świadomego rodzica: podpowiedzenie, że lepsze niż słodycze będą naklejki, owoce czy plastelina, z której mogą ulepić coś wspólnie.
Czytaj też: „Złość na dziecko to czubek góry usypanej z innych emocji”. Uporasz się z nią dzięki „5x dlaczego?”
Warto rozmawiać z teściami i rodzicami o tym, dlaczego zależy nam na tym, by określone zasady były przestrzegane. Jako rodzice zazwyczaj lepiej orientujemy się też w niebezpieczeństwach, jakie wiążą się chociażby z zamieszczaniem zdjęć dziecka w internecie. Babcia, która od niedawna ma profil w mediach społecznościowych zazwyczaj nie widzi nic złego w tym, by publikować zdjęcia z wnukami. Jako mama masz jednak prawo wymagać, by decyzja o nieupublicznianiu wizerunku dziecka była respektowana.
"W ubiegłym roku pierwszy i chyba ostatni raz moje dzieci spędziły wakacje u moich rodziców. Mieszkają nad morzem, dlatego podrzuciliśmy pociechy na tydzień, by skorzystały z dobrej pogody. Babcia chyba nie robiła niczego poza naciskaniem migawki. Swoim koleżankom i kuzynkom wysłała mnóstwo zdjęć. Wśród nich takie, na których dziecko biega po plaży... bez majtek. To przelało czarę goryczy" - pisze Justyna.
Zerwanie kontaktów z dziadkami? To ostateczność
Niekiedy kwestia braku porozumienia między pokoleniami jest tak duża, że jedna ze stron decyduje się na mocne ograniczenie a nawet zerwanie kontaktów. Decydując się na tak drastyczny krok, trzeba zadać sobie jednak pytanie, czy faktycznie nie da się pogodzić odmiennych poglądów na kwestie związane z wychowaniem dziecka.
− Prawo do kontaktów z dziadkami jest przywilejem wnuków. Istnieją jednak sytuacje, w których ograniczenie relacji dziadków z wnukami lub ich zerwanie jest korzystne dla wnuków. Mam tu na myśli dziadków, którzy są osobami dopuszczającymi się przemocy wobec dzieci, jeśli kontakt z dziadkami naraża dzieci na jakieś zagrożenie – mówi psycholożka i psychoterapeutka Marta Majorczyk.
To jednak ostateczność. Pamiętajmy, że obecność dziadków jest nie do przecenienia. Pozwala maluchowi na obcowanie z historią, przekazanie zwyczajów, poznanie rodzinnych wartości. To rzeczy, które zwykle docenia się po latach, a o ich wadze nierzadko przekonujemy się dopiero wtedy, gdy dziadków w naszym życiu już nie ma. Ograniczanie spotkań wnuków z dziadkami we wczesnym dzieciństwie może sprawić, że później nie uda się już odbudować więzi, która bywa niezwykle cenna w okresie dojrzewania. Z pewnością wielu z nas pamięta, że kiedy będąc nastolatkami “starzy” nas nie rozumieli, babcia czy dziadek byli tymi, którzy wysłuchali bez krytykowania. Czy ktoś z nas źle wspomina słynną czekoladę z okienkiem, którą najpewniej wymyślono właśnie po to, by ukryć w niej banknot? Pomidorową, która u babci smakowała lepiej, choć przepis na zupę był ten sam? Decyzja o tym, by ograniczyć kontakty powinna być podyktowana dobrem dziecka (oczywiście pamiętajmy także o własnym komforcie psychicznym).
− Brak kontaktu z dziadkami może mieć znaczenie dla rozwijającego się poczucia tożsamości młodej osoby. Dziadkowie uczą dzieci systemu wartości, są głosem najstarszego w rodzinie pokolenia, mają czas dla dzieci, są bardziej uważni i mniej krytyczni niż rodzice. Nagłe zerwanie kontaktu z dziadkami będzie postrzegane przez dziecko jako strata. Wnuki mogą tęsknić za dziadkami, prosić o wyjaśnienie tej sytuacji – dodaje dr Marta Majorczyk.
Tymczasem zdarza się, że to zgrzyty w relacji synowa-teściowa są powodem, dla którego młoda mama przyjmuje pozycję: “skoro tak, to wnuka długo nie zobaczy”. Traktowanie dziecka jako karty przetargowej, by osiągnąć jakiś zamierzony cel, negatywnie odbija się przede wszystkim na dziecku, o którego dobrostan chcemy dbać.
Zobacz też: Te wartości przekaż dziecku. Seniorzy wzruszająco o tym, co w życiu jest najważniejsze