- Kocham synka, to oczywiste, ale czasem mam go po prostu dość - opowiada Iga, prawie płącząc. - Nie puszcza mnie nawet na chwilę. Nie mogę wyjść do toalety, do sklepu, nie byłam sama poza domem odkąd się urodził. I nie chodzi o to, że mąż mi nie pomaga. Paweł nawet chciałby zostać z małym, ale on wpada w histerię, gdy drzwi się za mną zamykają. We wrześniu ma iść do przedszkola, nie wyobrażam sobie tego...
Takich mam jak Iga, mających wiecznie przy sobie słodkie „narośle” jest całe mnóstwo. I wszystkie wiedzą, że bycie dla kogoś całym światem jest równie piękne, co... męczące. Dlaczego dziecko nie opuszcza cię na krok i jak sobie z tym radzić?
Spis treści
- Dlaczego jestem niewolnicą swojego dziecka?
- Opieka na dzieckiem może być męcząca
- Czas na zmiany: ucz dziecko, że mama wraca
- Przedszkolne dylematy. Profesjonalna opieka nad dzieckiem
Dlaczego jestem niewolnicą swojego dziecka?
Wiele matek zadaje sobie pytanie, dlaczego ich dziecko zachowuje się tak, a nie inaczej. Liczą na moment, w którym w końcu smyk zacznie z chęcią zostawać na noc u babci i dziadka, bez problemów zostaną z ciocią albo nie będą protestowały, że to tata szykuje je do kąpieli. Zamiast tego – jest jeszcze gorzej. Jakie są tego przyczyny?
- Uświadomienie. Kiedy dziecko ma niewiele ponad rok, zaczyna zauważać pewną odrębność. Maluch, który do tej pory „sądził”, że on i mama są jednością, nagle odkrywa, że tak nie jest. I zaczyna obawiać się tego, że mama... zniknie. Nie jest jeszcze jasne dla niego, że skoro najważniejsza dla niego na świecie osoba wychodzi, to wróci – dla tak małego dziecka jest to po prostu „zniknięcie”. To zupełnie naturalny etap rozwoju, naturalny jest też protest malca. Od tego momentu zaczyna się także „przyklejenie” – ot, na wszelki wypadek, by nie stracić mamusi z oczu.
- Nauka. Co robi mama, która zauważa, że dziecko zareagowało na jej wyjście do kuchni płaczem? Oczywiście, szybko wraca i pociesza malucha, że przecież mama jest, spokojnie. To cenna lekcja dla młodego człowieka: protestuję – otrzymuję. Gdy mama ustępuje przez pierwsze pięćdziesiąt razy, reszta jest... do przewidzenia.
- Rzadki kontakt z innymi. Babcie mieszkają daleko, tata dużo pracuje, więc w ogromnej większości czasu dziecko spędza czas tylko z mamą. Gdy twój partner wraca – rzadko ma siły na zabawę, a zwykle chce chwilę odpocząć. A maluch, gdy jest zmęczony, nie ma już ochoty na „zgłębianie” więzi z tatą – chce, aby nakarmiła, przewinęła i położyła go oczywiście mama.
Czytaj również: Matczyna wściekłość: gdy kochasz, a mimo to wybuchasz. To znak od ciała, że czas zadbać o siebie
Jakub Tolak pyta, jak radzić sobie z mamozą. "Nasze dzieci to nie potwory ssące z nas energię"
Opieka na dzieckiem może być męcząca
Opieka nad dzieckiem jest absorbująca i trzeba nauczyć się dzielić nią z innymi, a wiele z nas tego nie robi. Najbardziej kochająca mama może w takiej sytuacji czuć poirytowanie i zmęczenie.
- Jak czasem słucham, że moje koleżanki umawiają się na spotkanie, bo w tym czasie ich dzieci są z ojcami, to krew mnie zalewa - opowiada Anka, mama 2-letniej Julii. - Tylko ja mogę wykąpać córkę, tylko ja ją mogę uśpić, bo inaczej jest drama na całe osiedle. Ale jak jestem obok, to bawi się z tatą, babcią. Ta mamoza mnie wykańcza.
- Ja nawet załatwiam się przy otwartych drzwiach, bo Konrad musi mi towarzyszyć w każdej sytuacji i w każdym czasie - skarży się Magda. - Za chwilę urodzę drugie dziecko, będę miała dużo nowych obowiązków. Chciałabym, żeby pomagała mi więcej moja mama, ale wiem, że synek z nią nie zostanie, nie pójdzie na spacer, nie pozwoli się nakarmić. Czuję się jak niewolnica własnego dziecka.
Dobra wiadomość jest taka, że nauczenie dziecka, że mama ma prawo do chwili w samotności, np. w czasie kąpieli, jest możliwe. Potrzeba jedynie dużo cierpliwości i kilku sprawdzonych sposobów.
Czas na zmiany: ucz dziecko, że mama wraca
Na początek warto nauczyć malucha, że z wychodzeniem mamy zawsze wiąże się powrót. Jak to zrobić?
- Jestem obok, chociaż mnie nie widzisz. Można spróbować już w zaciszu domowym. Zamiast na każde zawołanie dziecka zabierać je ze sobą (na przykład do łazienki, gdzie wstawiasz pranie), uspokajaj je swoim głosem. To pierwsza lekcja – mama, nawet, jeśli jej nie widać, nie zniknęła. Głośnym, ale spokojnym głosem mów do swojej pociechy: „Zaraz wracam, jestem obok”. Jeśli wpada w histerię – staraj się ją wytrzymać i kontynuuj mówienie. Uwierz – dziecko cię doskonale słyszy.
- Zabawa w wychodzenie. Niech twoja pociecha widzi także w inny sposób, że jeśli wychodzisz, to wkrótce wrócisz. Zostaw dziecko na przykład z ojcem w pokoju, a sama wychodź na coraz dłuższe chwile, powtarzając – „niedługo wracam” i „wróciłam”! Powtarzajcie to codziennie, w końcu wyjdź na dłużej, nie zapominając o stałym komunikacie.
- Zwiększenie ilości/jakości kontaktów. Jeśli zauważasz, że twoja pociecha ma zbyt mało kontaktu z tatą lub z innymi – zmień to. Zacznijcie wychodzić, na przykład do klubów malucha, korzystajcie z atrakcji dla mam i dzieci. Poproś też partnera, by spędzał więcej czasu z dzieckiem – bez takiego wsparcia całe przedsięwzięcie może być bardzo trudne.
- Nie jestem obok, ale mnie słychać. Kiedy odważysz się wyjść z domu „na dłużej” staraj się uspokoić dziecko nie nagłym powrotem, ale swoim głosem... przez telefon. Powtarzaj jak mantrę, że wrócisz, a kiedy tak się stanie – powtórz to znowu. Chodzi o to, by wyrobić w maluchu pewne przekonanie, że mama zawsze wraca. To już pierwszy krok do sukcesu.Pamiętaj także, że cokolwiek robisz i postanowisz, staraj się nie ulegać histerii swojego dziecka. Powtarzaj sobie: „Mój syn jest w rękach osoby, którą bardzo dobrze zna i którą lubi – nie wśród obcych. Nic go nie boli, nie dzieje mu się krzywda. Musi zrozumieć, że mama też musi wyjść”. Takie przedstawienie sprawy, zamiast myślenia „On się zapłacze” naprawdę pomaga!
Przedszkolne dylematy. Profesjonalna opieka nad dzieckiem
Na koniec warto poruszyć jeszcze jedną kwestię, a uściślając – sposób zostawiania dziecka w żłobku lub w przedszkolu. Wśród personelu placówek często pokutuje przekonanie, że najlepiej po prostu oddać płaczące dziecko i szybko wyjść. To nie jest dobry sposób na „poluzowanie więzi” – wręcz przeciwnie.
Zamiast więc postępować w taki sposób, korzystaj z wszelkich innych sposobów na przyzwyczajenie się malca – na przykład z dni adaptacyjnych umożliwiających twój początkowy pobyt i stopniowe wycofywanie się. Pamiętaj też, że upewnień „mama zawsze po ciebie wraca” nigdy nie jest... zbyt wiele.