Mogłoby się wydawać, że część rzeczy dotyczących pierwszej pomocy, o których do znudzenia przypominają ratownicy, jest oczywista. Niestety, w chwili wypadku, gdy w grę wchodzi panika, niekiedy zapominamy najprostszych sposobów, dlatego warto je powtarzać, by były jak przysłowiowy amen w pacierzu.
Tym razem, jedna ze znanych w mediach społecznościowych ratowniczek medycznych, Nikki Jurcutz prowadząca profil @tinyheartseducation na Instagramie, poruszyła problem oparzeń i ich łagodzenia w wodzie. Na co koniecznie trzeba zwrócić uwagę?
Przeczytaj: Niewinna zabawa wodą może zakończyć się poparzeniami - ostrzega ratowniczka. Na co uważać?
Dowiedz się: Niemowlę się krztusiło, a ten sprzęt je uratował. Ratownik: "najpierw nauczcie się pierwszej pomocy"
Pierwsza myśl rodzica, którego dziecko uległo oparzeniu, to - "pod wodę". I słusznie. Ratowniczka medyczna radzi jednak, by koniecznie trzymać oparzone miejsce pod bieżącą wodą, a nie np. w misce z chłodną wodą.
- Włożenie czegoś gorącego jak oparzenie do miski z wodą spowoduje podgrzanie wody w misce. A tego NIE chcemy, próbując zminimalizować szkody i blizny spowodowane oparzeniami - zaznacza ratowniczka.
Medyczka pokazała to na przykładzie zalanego wrzątkiem kawałka mięsa włożonego do miski z zimną wodą. Jej temperatura w przeciągu 5 minut wzrosła z 10 stopni Celsjusza do aż 28 stopni.
A co z sytuacjami, gdy znajdujemy się w miejscach pozbawionych bieżącej wody, jak np. biwaki, a dziecko oparzy się wrzątkiem? Tu z radą przychodzi jedna z użytkowniczek Instagrama, komentująca pod postem Nikki Jurcutz:
- Jeśli biwakujesz bez dostępu do bieżącej wody, zmieniaj wodę w misce co 3-5 minut, aby temperatura nie rosła - radzi internautka.