Wadę u 7-letniego Piotrka odkryto przez przypadek. „Obawy były, ale trzeba było działać"

2023-06-20 13:26

Mama 7-letniego Piotrusia nie wiedziała, że syn ma wadę wzroku. Radził sobie i nigdy nie mówił, że źle widzi. Do okulisty trafił przypadkiem. Problem okazał się poważny. Liczył się czas, aby wada się nie pogłębiła. „Obawy były, ale trzeba było działać" - wspomina mama chłopca.

Krótkowzroczność

i

Autor: Getti Images To była ostatni moment, aby zahamować krótkowzroczność. „Obawy były, ale trzeba było działać”

Okulista zbadał wzrok 7-letniego Piotrusia przy okazji, w czasie wizyty jego starszego brata. Okazało się, że ma krótkowzroczność. Chłopiec miał wadę na poziomie -4 dioptrie. Rodzice nie dowierzali. Przecież uczył się dobrze, czytał, nigdy nie skarżył się, że źle widzi. Im więcej dowiadywali się o tej wadzie, tym strach był coraz większy.

Beata, mama chłopca zaczęła szukać ratunku. Metody, która mu pomoże i zahamuje rozwój krótkowzroczności. Dzięki znajomej dowiedziała się o ortokorekcji. Soczewkach, które zakłada się tylko na noc. Jak sama przyznała w rozmowie z naszym serwisem, „obawy były, ale trzeba było działać”.

Optometrystka mgr Katarzyna Semeniuk wymienia metody hamowania krótkowzroczności i podkreśla, że tylko jedna z nich umożliwia całkowite zrezygnowanie z korekcji okularowej. Wyjaśnia także, dlaczego zahamowanie krótkowzroczności jest tak ważne.

Zobacz także: Maluch nie wie, że źle widzi. Ekspertka terapii widzenia: te objawy powinny nas zaniepokoić

Spis treści

  1. Dlaczego zahamowanie krótkowzroczności jest takie ważne? 
  2. „Mój syn sobie radził”
  3. Tak wykryli wadę u syna
  4. „Nie wiedziałam, że ta odległość ma znaczenie”
  5. Ratunkiem okazała się ortokorekcja
  6. Soczewki tylko na noc
  7. To nie magia, to nauka
  8. Kiedy u 7-latka pojawiły się pierwsze efekty?
  9. Początki nie były najłatwiejsze
  10. Metody hamowania krótkowzroczności
  11. Metoda łączona
  12. „W tym roku kończy 15 lat i wciąż ma wadę -4”
Przesiewowe badania słuchu i wzroku u noworodków

Dlaczego zahamowanie krótkowzroczności jest takie ważne? 

Mgr Semeniuk tłumaczy, że krótkowzroczność to wada wzroku, która najczęściej wynika ze zbyt szybkiego wzrostu gałki ocznej w dzieciństwie. To właśnie dlatego wada ta nie wiąże się tylko z koniecznością noszeniem okularów lub soczewek.

- Osoby krótkowzroczne dużo bardziej narażone są na występowanie chorób, które upośledzają widzenie - odwarstwienie siatkówki, makulopatię krótkowzroczną, zaćmę – wymienia optometrystka.  

Mało tego, specjalistka zaznacza, że im większa wada wzorku tym prawdopodobieństwo wystąpienia wymienionych chorób staje się większe. To właśnie dlatego tak ważne jest utrzymanie krótkowzroczności u dzieci na jak najniższym poziomie.

„Mój syn sobie radził”

W rozmowie z mjakamama24.pl Beata opowiedziała, że nikt wcześniej nie zauważył, że jej młodszy syn źle widzi. Jak sama powtarzała, radził sobie.

- Mój syn od 4. roku życia czytał, pięknie pisał. Z tablicy nie musiał widzieć, bo słyszał. Kompletnie nikt nie zauważył, że dziecko nie widzi z daleka. Jakoś sobie radził. Potem jeszcze mi powiedział, że na matematyce trudniej mu było przepisywać przykłady ze słuchu, więc zerkał do zeszytu kolegi – wyjaśnia.

Tak wykryli wadę u syna

To nauczyciel szachów wysłał do okulisty starszego syna. Wcześniej Beata nawet nie pomyślała, że jej dzieci mają jakąkolwiek wadę wzroku. Ona i jej mąż nie mieli takiego problemu. Dobrze widzieli, a synowie nigdy nie zgłaszali, że jest jakikolwiek problem. Nauczyciel od zajęć dodatkowych starszego syna otworzył im oczy.

- Powiedział, że syn z tablicy z daleka nie widzi figur. Mylą mu się. Kazał nam iść do okulisty. Pan od szachów pracował w mniejszej grupce, nie 30 osób tylko po 7-5. Zauważył, że syn dobrze gra w szachy, ale z daleka to zawsze coś tam źle mówi.

Mama poszła z chłopcami do specjalisty, ale tylko starszy miał być przebadany. Okulistka powiedziała jednak, że skoro są obaj, to zbada także Piotrusia.

U starszego wada wyszła -1,5, a u młodszego -4. Wtedy jak wróciłam do domu, zaczęłam czytać, co tym moim dzieciom dolega, bo nigdy nie mieliśmy do czynienia z krótkowzrocznością. Mój mąż ma tylko astygmatyzm. Po prostu włosy mi dęba stanęły, że to może "rosnąć".

Beata była w szoku. Jej dzieci zawsze dobrze się uczyły i czytały książki. Jak się później okazało, zajęcia wykonywane z bliskiej odległości również przyczyniły się do rozwoju wady wzroku.

- U dzieci, które spędzają dużo czasu na zabawie/nauce z bliskich odległości (komputer, książka, telefon, tablet itp.) krótkowzroczność rozwija się szybciej w porównaniu z dziećmi, które częściej przebywają na otwartych przestrzeniach. Dlatego zalecane jest przybywanie na dworze minimum 2 godziny dziennie - wyjaśnia specjalistka. Podkreśla, że dla spowolnienia rozwoju krótkowzroczności ogromne znaczenie ma spędzanie czasu na świeżym powietrzu.

„Nie wiedziałam, że ta odległość ma znaczenie”

Jak później zauważyła mama Piotra, jej syn nie tylko czytał i się uczył, ale także uprawiał sport. Wybrali karate, ale to też był czas spędzony w hali, a nie na świeżym powietrzu.

- Dla ciała był to sport, ale dla oczu nie. Myślałam, że dbam o ruch dzieci, ale dla oczu to niekoniecznie było dobre – przyznaje z bólem.

Sama teraz dostrzega, że popełniła wiele błędów całkiem nieświadomie. Przykładowo, gdy jej syn poczytał książkę, a później pytał, czy może pograć w szachy, nie widziała żadnego problemu. Mało tego, cieszyła się, bo to były korzystne dla rozwoju mózgu i wiedzy aktywności.

- Nie wiedziałam, że ta odległość ma znaczenie. On powinien po tej książce wyjść chociaż na 15 minut na dwór i wtedy dopiero usiąść sobie do szachów. A nie z jednej czynności z bliska, przechodzić w drugą. Dla oczu to było złe. Teraz wiem, że to bardzo ważne, żeby oko odpoczęło chociaż na chwilę – wyznaje.

Po usłyszeniu diagnozy Beata postanowiła działać. Dowiedziała się wszystkiego, co możliwe o krótkowzroczności, zapisała syna na piłkę nożną i ustaliła najważniejsze zasady. Jak najmniej czasu przy telefonie komórkowym. Komputer stacjonarny ustawiony dalej, na większym biurku. Więcej czasu na dworze i patrzenie na zielone z daleka, co rozluźnia oko.

Idąc na kompromis wolała, aby syn przeglądał internet na telewizorze niż na telefonie. Nie mogła bowiem całkowicie pozbawić go tego źródła wiedzy i rozrywki.

- Jak dowiedziałam się, że ma wadę i trochę o tym poczytałam i poukładałam sobie w głowie, zamontowaliśmy telewizor u syna w pokoju. Podłączyliśmy internet i powiedziałam, że jeżeli chce coś obejrzeć, posprawdzać coś w sieci, to będzie to ogromna różnica dla oczu – wyjaśniła.

Oczywiście nie chodziło o to, aby patrzył w niego przez cały dzień. Zdawała sobie jednak sprawę, że syn jest dzieckiem i czasami chce coś obejrzeć, czegoś wysłuchać i telewizor był najlepszym rozwiązaniem, szczególnie w porównaniu z małym ekranem telefonu oglądanym z bliska.

Nie był to jedyny sposób walki z krótkowzrocznością.

Ratunkiem okazała się ortokorekcja

Beata po przestudiowaniu artykułów w internecie i wywiadów specjalistów, wiedziała, że musi działać. Miała już świadomość, że zatrzymanie krótkowzroczności jest bardzo ważne, a jej syn na start ma już bardzo dużą wadę wzroku.

Wtedy właśnie koleżanka poleciła jej specjalne soczewki, które stosowała u własnego dziecka.

U dziecka koleżanki krótkowzroczność prawie się zatrzymała, przyrosty były nieznaczne, ok. -0,25 D przez dwa lata. Dodatkowo już wyczytałam, że ortosoczewki hamują u większości dzieci narastanie krótkowzroczności, więc postanowiliśmy spróbować

- powiedziała.

Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę.

Soczewki tylko na noc

Wybór padł  na ortosoczewki nie tylko ze względu na skuteczność, ale także wygodę. Chłopiec nie musiał nosić okularów w ciągu dnia, a jedynie specjalne soczewki na noc. Mógł normalnie pływać i uprawiać sporty widząc wszystko bardzo wyraźnie.

W dzień syn funkcjonuje bez okularów, tak jakby nie miał wady. Zatem nie ma problemu na lekcjach wf, podczas gry w piłkę czy na basenie. Nie potrzebuje specjalnych korekcyjnych okularków. Soczewki wymieniamy co dwa lata

- mówi mama chłopca.

Dla Beaty to było niesamowite, że soczewki są potrzebne tylko na noc, a w dzień dziecko niczego nie potrzebuje, żeby dobrze widzieć.

To nie magia, to nauka

Warto jednak zaznaczyć, że metoda ortokorekcji jest przeznaczona dla krótkowidzów z wadą do -5,5 dioptrii i astygmatyzmem do 1,5 dioptrii. Efekty zależą od wielkości wady oraz podatności tkanki rogówki na działanie ortosoczewek. Jest to indywidualne dla każdego pacjenta.

Niesamowite jest jednak to, że po przespanej nocy soczewki zapewniają ostrość widzenia na 16, a nawet 18 godzin. W miarę upływu czasu rogówka dłużej utrzymuje nadany przez soczewkę kształt. Nie jest jednak tak, że po pewnym czasie pacjent może przestać je nosić. Proces korekcji jest bowiem odwracalny. Zaprzestanie noszenia ortosoczewek sprawia, że rogówka wraca do swojego pierwotnego kształtu, a wraz z nią wada wzroku.

Kiedy u 7-latka pojawiły się pierwsze efekty?

Pierwsze efekty było już widać u Piotrka po 10-14 dniach. Jego mama przyznała, że syn każdego dnia widział coraz lepiej, ale ten najbardziej ostry obraz uzyskał właśnie po około dwóch tygodniach.

- Wcześniej, gdy syn wstawał rano, nie widział wyraźnie plakatu na ścianie w swoim pokoju. Jak zaczął nosić soczewki, to powiedział: „Mamo, ja widzę wyraźnie ten plakat”. Wcześniej był dla niego po prostu niewyraźną plamą – wyznała z radością.

Optometrystka mgr Semeniuk wyjaśnia, że żeby uznać metodę za skuteczną, niezbędne są wizyty kontrolne. U dzieci bowiem wada może zmieniać się co 6-12 miesięcy.

- W przypadku wprowadzenia jakiegokolwiek sposobu kontroli krótkowzroczności, zalecane są wizyty kontrolne co minimum 6 miesięcy, które mają na celu sprawdzenie, czy metoda jest skuteczna. Zazwyczaj jeśli w ciągu roku wada wzroku zmienia się o mniej niż  -0,50 dptr, można uznać, wprowadzoną metodę za skuteczną – tłumaczy specjalistka.

Beata była przeszczęśliwa, gdy na wizytach kontrolnych słyszała, że wada nie rośnie. Wiedziała wówczas, że podjęła dobrą decyzję wybierając ortosoczewki.

Początki nie były najłatwiejsze

Mama chłopca przyznała jednak, że początki nie należały do najłatwiejszych. Syn nie zawsze współpracował, a wkładanie czegoś do oka nie było przyjemne. Choć, jak podkreśla Beata nie było to uczucie kłucia ani bólu,  bardziej przypominało uwieranie paprocha w oku.

- Wiedzieliśmy jednak, że musimy wytrwać. Po dwóch tygodniach zaakceptował i nauczył się je nosić. Przestał marudzić i po prostu je zakładał. Przez pierwsze tygodnie musiał się do nich po prostu przyzwyczaić – powiedziała.

Z początku to mama zakładała synowi soczewki ze względu na zachowanie pełnej higieny. Z czasem jej syn sam opanował tę sztukę.

Metody hamowania krótkowzroczności

Metod hamowania krótkowzroczności jest kilka. Wyróżniamy:

  • okulary korekcyjne z soczewkami progresywnymi, dwuogniskowymi lub specjalnymi soczewkami do kontroli krótkowzroczności, które tworzą peryferyjne rozogniskowanie. 
  • miękkie wieloogniskowe soczewki kontaktowe.
  • soczewki ortokorekcyjne.
  • atropinę w niskim stężeniu (0.01%, 0.05%).
  • metody łączone.

Optometrystka wyjaśnia, że jedna z nich pozwala uwolnić się od korekcji okularowej w ciągu dnia.

 - Tylko w przypadku soczewek można całkowicie zrezygnować z noszenia okularów – mówi mgr Semeniuk.

Podkreśla także, że metody zahamowania krótkowzroczności powinny być wprowadzane u wszystkich dzieci, u których występuje wada krótkowzroczna. Nie można tego zbagatelizować i jedynie obserwować. Trzeba działać od razu, gdy tylko u dziecka zdiagnozuje się tę wadę wzroku. Szczególnie, że nie ma minimalnego wieku, od którego możemy zdecydować się na wprowadzenie kontroli krótkowzroczności u dzieci.

O wyborze odpowiedniej metody hamowania krótkowzroczności decyduje specjalista i rodzice.

Metoda łączona

Mama Piotrka była poinformowana na początku przez profesora, do którego trafiła z synem, że metody hamowania krótkowzroczności można łączyć. Poza zleceniem soczewek, otrzymała również receptę na atropinę, ale nigdy z niej nie skorzystała. Widziała bowiem, że ortokorekcja przynosi efekty.

- Profesor wiedział, że to rośnie, więc dołożył jeszcze atropinę. Ja jednak zadziałałam całościowo, mniej komputera, więcej czasu na świeżym powietrzu, to już z atropiny zrezygnowaliśmy – tłumaczy.

Optometrystka wyjaśniła nam, że łączona metoda hamowania krótkowzroczności jest zazwyczaj wprowadzana, gdy wada wzroku przyrasta bardzo szybko lub gdy jedna metoda nie jest skuteczna.

- Używanie nocnych soczewek można połączyć z podawaniem atropiny. Podobnie jak używanie okularów do kontroli lub specjalnych soczewek miękkich można łączyć z atropiną – podkreśliła.

Dodała, że są bardzo rzadkie przypadki, że krótkowzroczność mimo stosowania którejś z metod, zwiększa się w bardzo szybkim tempie.

„W tym roku kończy 15 lat i wciąż ma wadę -4”

Od pierwszej diagnozy minęło 7 lat. Wada Piotrka nie rośnie. Wciąż utrzymuje się na poziomie -4 dioptrii i jest to niezwykle ważna i dobra wiadomość dla jego rodziców. Nie oznacza to jednak końca lub zaprzestania leczenia.

Jak podkreśla mama chłopca, na razie wada utrzymuje się na stałym poziomie. Jednak ryzyko, że wada wzrośnie wciąż istnieje. Oko jeszcze do końca się nie wykształciło.

 - W tym roku kończy 15 lat i wciąż ma wadę -4. Obecnie kontrole są co dwa lata, na badanie dokładne bez stosowania soczewek. Co pół roku kontrola w soczewkach, czy wada się nie zmienia i czy moc soczewek jest wystarczająca. Gdyby okazało się, że syn gorzej widzi, to znaczy, że wada się zmienia i trzeba działać inaczej. Jeżeli się nie zmienia to zakłada się, że wada nie rośnie – mówi mama Piotrka.

Ja przyznaje takie działanie będzie obowiązywać do czasu, aż jej syn skończy 21. rok życia, bo właśnie do tego czasu wada może się jeszcze zmienić.

Z perspektywy czasu Beata wie, że wprowadzenie ortokorekcji było doskonałym posunięciem. Soczewki w przypadku jej syna dobrze się sprawdziły. Noszenie ich tylko w nocy sprawiło, że chłopiec mógł na co dzień bez problemu nurkować, pływać, chodzić na zajęcia wf-u i uprawiać sport bez ryzyka, że połamie okulary.

Zwraca też uwagę na czas przed komputerem i na świeżym powietrzu. Działają całościowo, aby nie nadwyrężać przez cały czas oka, ale dać mu też odpocząć.

Podkreśla także, jak ważne są badania kontrolne nawet, jeżeli w rodzinie nie ma przypadków krótkowzroczności.

- Mam nadzieję, że ktoś z tego skorzysta i przebada swoje dziecko. Mi do głowy nie przyszło, że może mieć taką wadę.

Czytaj także: Krótkowzroczność i inne wady wzroku to plaga młodego pokolenia. Jak dbać o wzrok dzieci?