Odrabianie lekcji: czy i jak dużo prac domowych nauczyciele powinni zadawać dzieciom?

2015-11-20 17:32

Prace domowe to często nielubiany przez dzieci obowiązek. Nierzadko długie godziny przy odrabianiu lekcji spędzają również rodzice, chcący pomóc swoim pociechom. Z drugiej strony, trudno sobie wyobrazić, by nawet najmłodsi uczniowie nie mieli zadanych żadnych lekcji do odrobienia. Jak to więc jest z tymi zadaniami domowymi: czy dzieci powinny mieć je zadawane, a jeśli tak, to jak dużo tygodniowo?

prace domowe

i

Autor: Thinkstock|thinkstockphotos.com Prace domowe to nierzadko kilkugodzinne wyzwanie i dla dzieci, i dla rodziców.

Spis treści

  1. Czy nauczyciele powinni zadawać prace domowe?
  2. Zadania domowe pomagają w rozwoju?

Według ankiety sporządzonej przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, polskie dzieci spędzają nad odrabianiem lekcji w domu 7 godzin tygodniowo. Rekordzistami są natomiast mali Chińczycy, którzy poświęcają na nie aż 14 godzin w tygodniu. Z drugiej strony jest natomiast Finlandia - fińskie dzieci na wykonanie prac domowych przeznaczają zaledwie 3 godziny tygodniowo. Co więcej, przez pierwsze 4 lat nauki dzieci nie dostają żadnych ocen, a przez 6 lat nie zdają egzaminów. Korzystanie z korepetycji jest zabronione, a mimo to od wielu lat powtarza się, że to właśnie Finlandia jest tym z krajów OWGiR, w którym notuje się najwyższy poziom edukacji. Powstaje więc pytanie: czy prace domowe są warunkiem wychowania wykształconych dzieci i jak dużo najmłodsi powinni mieć codziennie zadawane?

Przeczytaj również: Szkoła waldorfska: na czym polega jej działanie i czym się różni od tradycyjnych placówek?

Czy nauczyciele powinni zadawać prace domowe?

- Bardzo chciałabym, żeby moje dziecko miało czas na odpoczynek i rozwijanie swoich pasji, a i mnie marzy się odpoczynek, ale nie zawsze możemy sobie na to pozwolić - czasem po szkole poświęcamy jeszcze 2-3 godziny nie tylko na odrabianie prac domowych, ale przerabianie tego, czego córka nie zrozumiała, nie zdążyła zrobić w czasie lekcji. A ma dopiero 9 lat -zauważa w "Dzień dobry TVN" Agnieszka Wielgosz, aktorka i mama dwójki dzieci.

Brak czasu na odpoczynek to jeden z argumentów przeciwko takiej ilości lekcji, jakie zadaje się uczniom w polskich placówkach. Dzieci spędzają w szkole co najmniej kilka godzin dziennie, a później muszą jeszcze uzupełniać swoją wiedzę różnego rodzaju zadaniami domowymi. Lektury, zadania, ćwiczenia, ale również prezentacje, plakaty, referaty, wyklejanki i malowanki - te zajęcia zajmują dziennie wiele czasu. Dzieciom często w pracach domowych pomagają rodzice, którzy albo chcą im pomóc, albo robią to po prostu, by przyspieszyć proces i zdążyć odrobić lekcje. Tymczasem dzieci mogłyby spędzić ten teoretycznie wolny czas w gronie rodziny lub równieśników na spacerach, zajęciach sportowych, czytaniu czy po prostu odpoczywaniu po szkole. W końcu rodzic po wypełnieniu obowiązków zawodowych (najczęściej) nie przynosi ich do domu, a dziecko ma wypełniony przez szkołę cały dzień.

Przeczytaj również: Odrabianie lekcji - dlaczego warto to robić razem z dzieckiem?

Ważną kwestią jest również rodzaj zadawanych prac domowych i ich ilość. Dzieci najczęściej, oprócz książek i zeszytów, mają również ćwiczenia, które muszą w domu wypełniać. To właśnie na ten obowiązek poświęcają najwięcej czasu. Co więcej, czemu trudno się dziwić, każdy nauczyciel uważa, że jego przedmiot jest najważniejszy, więc nierzadko zadaje bardzo dużo zadań domowych, bez konsultacji ze swoimi kolegami nauczającymi czegoś innego. Wszystko po to, by zdążyć ze zrealizowaniem materiału przewidzianego do opanowania w danym czasie. Piętrzą się więc obowiązki, jakie ma do wykonania dziecko. Odrabianie lekcji w domu to również częściowe przerzucanie odpowiedzialności na rodzica, a ten nie zawsze musi być tak kompetentny, by, zwłaszcza jeśli ma dziecko w gimnazjum lub liceum, potrafić mu pomóc. Finowie, tłumacząc, dlaczego tak mało zadają, zaznaczają właśnie, że chcą, by ich szkoły były placówkami, gdzie każde dziecko ma takie same szanse na zdobycie wykształcenia. Wszyscy uczą się więc w szkole, zarówno dzieci profesorów, jak i tych z niższym wykształceniem. Kolejną ważną kwestią, jeśli chodzi o prace domowe, są warunki, w jakich najmłodsi je odrabiają. Jedyne dziecko dobrze sytuowanych rodziców ma lepsze warunki do uczenia się w domu niż dzieci z biedniejszych rodzin, dzielące swoje mieszkanie z wieloma innymi osobami. 

Przeczytaj również: Pomoc w nauce - jak jej dziecku udzielić?

Zadania domowe pomagają w rozwoju?

- Praca domowa jest rzeczą bardzo ważną i często stanowi niezbędny element lekcji. To jednak jedna z tych rzeczy, gdzie ilość nie przechodzi w jakość. Musi więc być bardzo dobrze przemyślana i zaplanowana, zrobiona w taki sposób, by dziecko, najlepiej z przyjemnością, do niej siadało. W naszej szkole wprowadziliśmy w czwartych klasach Google Classroom. Dziecku zadaje się prace domowe drogą elektroniczną, ma tam również kartę pracy, którą wykonuje i wysyła do nauczyciela. Dzieci są zachwycone tym rozwiązaniem -  wyjaśnia w programie "Dzień dobry TVN" Danuta Kozakiewicz, dyrektor szkoły podstawowej.

Odpowiednio przemyślana forma i ilość prac domowych to znakomity sposób na utrwalenie wiedzy, którą uczeń zdobył w szkole. Co więcej, niektórym dzieciom takie powtórki są bardzo potrzebne, ponieważ mają problemy z przyswojeniem danego działu czy nie lubią konkretnego przedmiotu. Przyswajanie wiedzy i odrabianie lekcji w domu może być dla nich łatwiejsze: nie znajdują się już w klasie pełnej rówieśników, a przede wszystkim nie mają przed sobą wymagającego nauczyciela, więc mogą pod mniejszą presją, bardziej spokojnie, poświęcić się nauce.

Przeczytaj również: Czy rodzice powinni pomagać dzieciom w odrabianiu lekcji?

Zwolennicy prac domowych zauważają również, że dzięki nim dziecko staje się bardziej odpowiedzialne, umie sobie lepiej zorganizować czas niż w przypadku, gdyby takiego pozaszkolnego obowiązku nie miało. Odrabiając lekcje, najmłodsi uczą się również samodzielnego przyswajania wiedzy. Częściej zaglądają do książek, szukają właściwej odpowiedzi, skupiają się przez dłuższy czas na konkretnym zadaniu. Ćwiczą swoją cierpliwość i przekonują się, że zdobywanie wykształcenia nie polega wyłącznie na tym, co dzieje się w szkole, ale że wiele zależy również od nich samych. Jednym z powodów, dla których w polskich szkołach wciąż zadaje się prace domowe, i jest ich niemało, są... rodzice. Młodzi dorośli Polacy sami przeszli przez system edukacji, który wymagał od nich wielogodzinnego skupienia nad książkami i zeszytami w domu, więc nieodrabianie zadań domowych lub ich mała ilość budzą w nich podejrzenia. "Jak to, dziecko nie ma się uczyć w domu? To co z niego wyrośnie? Pewnie nie będzie zbyt mądre".

- To, że dzieciom w naszym kraju zadaje się wiele prac domowych, wynika również z wielu przyczyn. Sama spotkałam się z przypadkami, kiedy szkoła, siłą wspólnej decyzji dyrekcji i nauczycieli, postanowiła niemal o likwidacji zadań domowych, poza tym oczywiście, że trzeba coś poczytać itp., co się okazało? Że rodzice zainterweniowali. Że dzieci się nic nie uczą, bo nie ma prac domowych. Zwracam więc uwagę na bardzo różne oczekiwania - zauważa w rozmowie z "Dzień dobry TVN" psycholog Aleksandra Piotrowska.

Najwłaściwsze rozwiązanie zdaje się, jak w przypadku wielu innych problemów, znajdować pośrodku. Prace domowe mają swoje niewątpliwe korzyści dla rozwoju dziecka, ale ich ilość, a przede wszystkim jakość, musi być dokładnie przemyślana.

Dzień Dobry TVN/x-news