"Na klasowe mikołajki muszę wyłożyć 40 zł. Matki uradziły, żeby kupić jakiś badziew" [LIST]

2023-11-27 12:38

To już najwyższy czas, by kupić mikołajkowe prezenty. W ostatnich dniach listopada ruszyły klasowe składki, jednak nie wszystkim rodzicom podobają się pomysły na podarki dla uczniów. Nasza czytelniczka żali się, że choć płaci, nie ma nic do powiedzenia w kwestii wyboru prezentu.

Klasowe mikołajki - nie wszystkich cieszą składki na prezenty

i

Autor: Getty Images Klasowe mikołajki - nie wszystkich cieszą składki na prezenty

Mikołajki to jeden z tych dni w roku, których nie możemy się doczekać. To dotyczy nie tylko dzieci, bo w wielu domach również dorośli otrzymują drobne upominki. Prezenty wcale nie muszą być drogie by cieszyć obdarowanego, jednak zdarza się, że czasem niespecjalnie mamy wpływ na to, co znajdzie się w prezentowej torebce.

Nasza czytelniczka zwróciła uwagę na problem, który pojawił się w szkole, do której uczęszcza jej córka. Rodzice ustalili wysokość składki, a trójka klasowa wybrała, co kupić dzieciom. "Nadgorliwe matki nie dały innym dojść do głosu" - żali się pani Kasia.

Spis treści

  1. "Do tej pory wydałam już 700 zł"
  2. "Płacę, a nie mam nic do powiedzenia"
  3. "Połowa kasy poszła na słodycze"
Pomysły na kalendarz adwentowy dla dziecka – Królowe Matki odc. 3

"Do tej pory wydałam już 700 zł"

Córka pani Katarzyny chodzi do 2. klasy szkoły podstawowej. Niektóre atrakcje dla uczniów finansowane są z budżetu Rady Rodziców, co miesiąc pani Kasia przelewa na konto 35 złotych. W skali roku kwota wcale nie jest mała, bo pomnożona przez dziesięć miesięcy daje 350 zł. Dzieciom organizuje się teatrzyki szkolne, wyjścia do kina czy piknik na zakończenie roku szkolnego. Jednak za wycieczki, prezenty na Dzień Nauczyciela czy właśnie mikołajki klasowe rodzice uczniów płacą dodatkowo.

"W niespełna trzy miesiące od początku roku szkolnego na różne atrakcje składałam się już chyba z pięć razy. Najpierw wyprawka, na którą musiałam wysupłać 400 złotych, potem dwie wycieczki (łączny koszt 140 zł), składka na Dzień Nauczyciela, prezent na urodziny wychowawcy (!), warsztaty mozaiki. Lekką ręką wydałam jakieś 700 zł. W takim tempie możemy zapomnieć o wyjeździe na ferie" - pisze pani Kasia.

Pod koniec listopada na klasowej grupie rodziców rozgorzała dyskusja dotycząca mikołajek. W starszych klasach zwykle organizuje się losowanie i każdy (z pomocą rodziców) wybiera prezent w określonym budżecie. Jednak w młodszych klasach czy przedszkolach powszechne są składki, z których dla wszystkich dzieci kupuje się takie same prezenty. Ewentualnie dzieli się je na dwa rodzaje: dla chłopców i dla dziewczynek.

Czytaj też: Co kupić na mikołajki klasowe? Pomysły na prezenty dla dziewczyn i chłopców do 30 zł

W klasie córki pani Kasi zdecydowano się na składkę i zakup takich samych prezentów dla wszystkich dzieci.

"Płacę, a nie mam nic do powiedzenia"

Tym co oburza mamę drugoklasistki nie jest jednak sam fakt, że nie musi biegać po sklepach w poszukiwaniu podarku dla kolegi lub koleżanki swojej pociechy, ale to, w jaki sposób zostało to rozstrzygnięte. Okazuje się, że o wszystkim, łącznie z budżetem, zdecydowała trójka klasowa. Reszta rodziców musiała pokornie zaakceptować ich decyzję o tym, co dostaną dzieci.

"Mamy założoną grupę w internecie, która w teorii miała służyć dyskusjom rodziców a w praktyce jest wykorzystywana wyłącznie przez panią skarbnik do informowania o tym kto i za co jeszcze nie przelał pieniędzy. W połowie listopada pojawiła się lakoniczna prośba o przelanie 40 zł na klasowe mikołajki. Nie chciałam wyjść na skneruskę, przelałam wskazaną kwotę i myślałam, że zaczniemy głośno zastanawiać się nad tym, co kupić dzieciom. Po tygodniu milczenia ze strony trójki klasowej jedna z mam zapytała w końcu, jakie są plany dotyczące prezentów i że może już czas coś kupić. Wtedy wszyscy przeczytaliśmy, że prezenty są już kupione i jeśli chcemy, to może przesłać skan paragonu" - pisze w dalszej części listu pani Kasia.

Nasza czytelniczka była zdumiona tym, że o tym, co kupić uczniom zdecydowała trójka mam, nikogo nie pytając o zdanie. "Po prostu kupiły jakiś badziew i zadowolone".

Czytaj też: "Bezwstydna tupeciara". Pomysł wychowawcy na Dzień Nauczyciela oburzył rodziców

"Połowa kasy poszła na słodycze"

Paragon, który pokazała skarbniczka zdradził, co takiego kupiono za 40 zł. Pani Kasia nie kryje swojego oburzenia tym, że praktycznie połowa pieniędzy została przeznaczona na słodycze. Rodzice z trójki klasowej zakupili paczuszkę, w której znalazły się wyroby czekoladopodobne w kubku ze zdjęciem św. Mikołaja. Oprócz tego kupiono małą kulę śnieżną z bałwankiem (stojącą dekorację, jakich pełno w sklepach), brelok i torebkę prezentową.

"Wszystko byłoby lepsze od tego, co kupiła klasowa trójka. Dzieciaki dostają słodycze na każdą możliwą okazję i jedzą ich zdecydowanie za dużo. Więc co robimy? Wydajemy na nie dodatkowe pieniądze zamiast kupić coś, co ucieszy na dłużej. Coś, co nie jest też bezsensownym kurzołapem (jak figurka z kulą śnieżną), ale zabawką, która sprawi radość. Za 40 złotych można było kupić tyle fajnych książek, gier planszowych czy puzzli, ale nie, lepiej jest pozbierać jakieś przypadkowe duperele i niech się dzieci cieszą, że dostały tak dużo rzeczy" - pisze pani Kasia.

A jak u was wygląda kwestia klasowych mikołajek? Co dostaną wasze dzieci?

Czytaj też: „Rodzic to dziś sługus albo oschły nauczyciel. Nie dziwi mnie, że rodziny mają siebie dość” [LIST]

Czekamy na wasze listy
listy kwadrat

Autor: Getty images

Zachęcamy Was do podzielenia się z innymi mamami swoimi przeżyciami. Jeśli czujecie, że chciałybyście coś doradzić innym kobietom lub po prostu opowiedzieć o swoich doświadczeniach, piszcie.

Wysyłajcie listy wchodząc na stronę listydoredakcji.mjakmama24.pl/wspomnienia/

Co miesiąc nagrodzimy 3 najciekawsze listy i opublikujemy je w serwisie mjakmama24.pl.