Stanie w kącie, klęczenie na grochu, bicie linijką po dłoniach, zapisywanie tablicy zdaniami, które miałyby wybić głupie zachowania z głowy… To tylko kilka przykładów kar, które dawniej były w szkołach codziennością. Dziś uważamy je za anegdotki, opowiadane przez starsze pokolenie. Jak się okazuje, wciąż są nauczyciele, którzy czują, że mają przewagę nad uczniem, a swoją władzę chcą za wszelką cenę wykorzystać.
Spis treści
Kara rodem ze średniowiecza
Mama ucznia z technikum poprosiła o pomoc na jednej ze szkolnych grup. Zapytała, co może zrobić w sytuacji, która spotkała jej dziecko. Chodziło o kartkówkę i… nie, "przewinieniem" nie był brak wiedzy, czy jakieś dopiski niezwiązane z tematem, ale niewłaściwy podpis. Uczeń jako podpis miał podać numer w dzienniku i klasę. Zamiast tego podał również swoje imię i nazwisko.
Nauczyciel uznał, że to wystarczający powód, aby go ukarać i to metodą, o której zdążyliśmy już dawno (na szczęście!) zapomnień.
Według nauczyciela, rozwiązanie adekwatne do tego "występku" to przepisanie 200 razy zdania, które miałoby sprawić, że na zawsze zapamięta swoją pomyłkę i zawsze będzie podpisywał się jak należy.
Z czym to się kojarzy? Z metodami zastraszania uczniów, które były stosowane dawno temu, albo z wywołującą negatywne emocje postacią z serii "Harry Potter" - Dolores Umbridge i jej piórem, które pisało nie po pergaminie, a po skórze głównego bohatera.
Przeczytaj także: Nauczyciel tak robi? Te sposoby karania uczniów są niezgodne z prawem
"Niewiarygodne, że takie rzeczy jeszcze funkcjonują"
Uczeń, zamiast przygotowywać się do kolejnego dnia szkoły, przepisywał zdania, aby nie otrzymać jedynki za niewykonanie "zadania". Jak zareagować w tej sytuacji? Komentujący są zgodni - ta sytuacja nie powinna mieć miejsca, a mama powinna poinformować o zachowaniu nauczyciela dyrekcję.
"Przemoc bezpośrednia"
"Parodia"
"Niewiarygodne, że takie rzeczy jeszcze funkcjonują"
- Trzeba to zgłosić dyrektorowi, a jeśli trzeba, to napisać skargę do kuratorium - czytamy w komentarzu napisanym przez Budzącą się szkołę. - Tak przerażających zachowań nie można tolerować. Trzeba przestać się bać, bo właśnie poczucie bezkarności rozzuchwala i prowadzi do tego, że niektórzy nauczyciele w ten sposób ulegają pokusie wykorzystania władzy i wymagają rzeczy absurdalnych. Brak słów! - podsumowano.
Przeczytaj także: Problemy w szkole: gdy nauczycielka nie lubi dziecka
Kary dla uczniów
Niewłaściwy podpis na kartkówce nie wydaje się wielkim przewinieniem. Być może nauczyciel chciał pokazać, że trzeba działać według klucza, stosować się do poleceń - jeśli tak, to wybrał najgorszą z możliwych opcji. Ale czy to znaczy, że nauczyciele mają związane ręce i nie mogą reagować, gdy uczniowie postępują nie tak, jak należy? Nie, mają różne możliwości, jednak ciężko uznać sytuację opisaną przez mamę za taką, która wymaga szczególnej interwencji (chyba że w kontekście decyzji nauczyciela).
Wróćmy do kar dla uczniów. Te powinny znaleźć się w statucie szkoły, jednak niedopuszczalne są te, które opierają się o jakąkolwiek przemoc - kojarzy ona się z karami cielesnymi, ale wyzwiska, ośmieszanie i inne tego typu zachowania również nią są. Karą za przewinienie może być np. upomnienie, obniżenie oceny z zachowania, przeniesienie do innej klasy itp.
Obowiązują również kary dyrektorskie, wymierzane są za cięższe przewinienia. Ale i w ich katalogu nie znajdziemy karnego przepisywania.