Spis treści
Przepracowanie w szkole, w domu, podczas zajęć pozalekcyjnych... Taki los zafundowaliśmy swoim dzieciom. Uczniowie nie mają w zasadzie wcale czasu wolnego dla siebie. Czy taki system kształcenia faktycznie wpłynie pozytywnie na ich edukację? Co z relacjami rodzinnymi, które bardzo często są zachwiane przez obładowanie obowiązkami dzieci, ale też samych rodziców.
Więcej zajęć niż przewiduje ustawa
Według polskiego prawa, uczniowie np. klasy 7 powini mieć 32 godzin lekcyjnych tygodniowo, w klasach dwujęzycznych 34. Tymczasem, realnie jest to np. 39 godzin. Nauczyciele i dyrektorzy tłumaczą to tym, że konieczne jest zwiększenie liczby godzin lekcyjnych, żeby móc wyrobić podstawę programową.
Dzieci nie mają czasu na dzieciństwo
Winni są nie tylko ustawodawcy czy nauczyciele, ale także sami rodzice. Oprócz obowiązków związanych ze szkołą, dzieci bardzo często uczestniczą także w zajęciach pozalekcyjnych, które też są bardzo absorbujące. Plan dnia naszych dzieci wypełniony jest od rana do wieczora. Czas na pracę domową wypada poźnym wieczorem, kiedy wszyscy są zmęczeni i myślą tylko o odpoczynku. Dodatkowo, ze względu na braki lokalowe, uczniowie bardzo często pracują na zmiany - jednego dnia kończą późnym popołudnem, innego zaczynają lekcje od rana. Nic dziwnego, że rodzą się wtedy frustracje, które skutecznie psują rodzinne relacje. Głos w tej sprawie zabrał także Rzecznik Praw Dziecka marek Michalak: "Dzieci mają prawo do wypoczynku i czasu wolnego, do uczestniczenia w zabawach i zajęciach rekreacyjnych, stosownych do wieku dziecka, oraz do nieskrępowanego uczestniczenia w życiu kulturalnym i artystycznym. Ilość zadawanych prac domowych niejednokrotnie powoduje, że dzieci i młodzież mają ograniczoną możliwość aktywnego uczestniczenia w życiu rodzinnym, w tym kultywowania tradycji wspólnego spędzania czasu z rodzicami i rodzeństwem, a także wywiązywania się z obowiązków domowych, które również odgrywają istotną funkcję wychowawczą".