Koniec roku szkolnego jak zwykle pobudza na nowo dyskusje o świadectwach szkolnych. W momencie, gdy ministerstwo projektuje nowe wzory cenzurek, środowisko pedagogów najchętniej w ogóle by z nich zrezygnowało. zdaniem wielu, świadectwa nie są miarodajne, a fakt wyróżniania niektórych z nich czerwono-białym paskiem krzywdzi dzieci.
Spis treści
- Świadectwo nie jest najważniejsze
- Świadectwa krzywdzą dzieci?
- Paski na świadectwie to bezsensowna rywalizacja
- Krzywda krzywdą, a punkty się liczą
Świadectwo nie jest najważniejsze
Głos w dyskusji dotyczącej świadectw, która od kilkunastu dni toczy się w mediach społecznościowych i nie tylko, zabrał ostatnio prof. dr hab. Roman Leppert, pedagog i nauczyciel akademicki. Znany wykładowca odniósł się do opinii, według której świadectwa z biało-czerwonym paskiem są dowodem uznania dla osiągnięć ucznia w ciągu roku szkolnego. Są nagrodą dla ciężko pracującego dziecka i powodem do dumy dla jego rodziców. Roman Leppert nie zgadza się zupełnie z tym twierdzeniem. "To mechanizm rywalizacji" - pisze ekspert w swoich mediach społecznościowych.
A rywalizacja, jego zdaniem, w tym przypadku jest niesprawiedliwa, choć może i potrzebna. Na pewno niepotrzebne są świadectwa. Na uczelniach nikt nie rozdaje cenzurek, a ludzie i tak kończą studia. Może więc świadectwa to relikt, którego warto się pozbyć?
Czytaj również: Koniec roku szkolnego 2023 - kiedy jest koniec roku 2022/2023?
Co nauczyciele dostają od dzieci na koniec roku? Ten prezent wychowawczyni zapamięta na długo
Świadectwa krzywdzą dzieci?
Walka o jak najlepsze świadectwo dotyczy większości dzieci, a na pewno ich rodziców. Nawet ci, którzy się do tego nie przyznają, chętnie pokazują znajomym zdjęcia cenzurek ozdobionych paskiem albo przynajmniej listę przedmiotów z doskonałymi ocenami.
W końcu dobre świadectwo to powód do dumy. Ale czy na pewno? Kilka dni temu pisaliśmy o szkole w Śremie, która postanowiła uhonorować wszystkich swoich uczniów świadectwami z paskiem. Nieoficjalnie, bo ustawowo pasek - jako nagroda za dobre stopnie -może być tylko biało-czerwony, ale nauczyciele ze Śremu postanowili przyznać także błękitne, żółte czy zielone za bycie dobrym kolegą, chętnym do pomocy czy... lubiącym wypoczywać. Wszystko po to, aby pokazać, że dobre stopnie to nie wszystko, a liczy się także to, jakim jesteś człowiekiem.
Czy obietnica paska na świadectwie to zachęta do nauki? Niekoniecznie. Wiele dzieci wprawdzie dąży do jak najlepszych wyników w szkole, ale wiele wie, że i tak nie da rady, więc odpuszcza, a przy okazji - niszczy własne poczucie wartości.
Paski na świadectwie to bezsensowna rywalizacja
Świadectwa z czerwonym paskiem nie są miarodajne, bo szkoła to nie rozgrywki sportowe, twierdzi Roman Leppert i podkreśla, że o ile w sporcie ludzie rywalizują ze sobą w tej samej dyscyplinie, o tyle w szkole tak nie jest. Aby mieć świadectwo z paskiem, musimy być dobrzy ze wszystkiego. A przecież tak się nie da, pisze pedagog. On sam, jako dobry uczeń, miał pasek i piątkę z muzyki, która - przyznaje - była naciągana. Bo trudno jest być dobrym ze wszystkiego, a tego wymaga szkoła, aby przyznać uczniowi pasek.
"W porównywaniu uczniów ze względu na spełnienie szkolnych wymagań jest - moim zdaniem - mniej więcej tyle sensu, ile w porównywaniu wyników uzyskanych w biegu przez płotki z wynikami gry w siatkówkę" - pisze pedagog.
Krzywda krzywdą, a punkty się liczą
Chociaż wielu rodziców przyznaje, że nie pochwala wyścigu szczurów i walki o paski na cenzurce, to jednak przyznają, że system edukacyjny wymaga takiego właśnie postępowania.
- Mój syn zdaje do liceum, a w tym roku spotyka się półtora rocznika - dzieci, które zaczęły naukę jako 7-latki i część dzieci, które rodzice posłali w wieku 6 lat. Konkurencja jest duża, więc każdy punkt się liczy, także ten za pasek. Syn ma średnia 4,73, a pasek jest od 4,75. Zabrakło dwóch setnych, od których może zależeć, czy dostanie się do wybranej szkoły - mówi Ula, mama tegorocznego ósmoklasisty.