Plan lekcji ustala dyrektor danej placówki w porozumieniu z radą rodziców. Zwykle uczniowie otrzymują go po oficjalnym rozpoczęciu roku szkolnego, ale w niektórych placówkach dostają go wcześniej. Z informacji, które pojawiły się w internecie, wynika, że w tym roku uczniowie będą mierzyli się z niemałymi trudnościami.
W czwartek do 18, w piątek na 7
Uczniowie, którzy otrzymali swój plan lekcji przed 4 września, podzielili się nim w internecie. Większość jest załamana i oburzona tym, jak wygląda ich plan tygodnia. Lekcji jest dużo, nawet w piątki trwają one do godz. 15.
Problemem są również zmiany. Większość szkół w Polsce pracuje na dwie, czasem nawet na trzy zmiany. Nikogo nie dziwią już więc lekcje, które rozpoczynają się przed godziną 7 rano lub zajęcia, które kończą się o 18.30. "Zobaczyłem swój plan lekcji (...), w czwartek kończę 18:20, a w piątek przychodzę na 7:10" - napisał jeden z uczniów w internecie.
Przemęczeni uczniowie
Zajęć jest dużo, a plany tygodnia są bardzo intensywne. Jeśli do tego dołoży się zajęcia pozaszkolne, na które uczęszcza większość uczniów, harmonogram staje się napięty jak struna. Efektem jest nie tylko narastające zmęczenie dzieci, ale i rodziców. Przy wyborze zajęć dodatkowych warto kierować się rozsądkiem i nie obciążać nadmiernie dziecka i dać mu czas na odpoczynek oraz... zwykłą nudę.
Z czego to wynika?
Przesycone plany lekcji są skutkiem przepełnienia szkół. Dotyczy to zarówno podstawówek, jak i szkół ponadpodstawowych, gdzie skumulowały się dwa roczniki. Tegoroczny tłok w szkołach jest pokłosiem reformy edukacji i obniżenia wieku szkolnego z 7 do 6 lat, z której później się wycofano. Dodatkowo, od czasu reformy, którą przeprowadzono za rządów Platformy Obywatelskiej, zmienił się system nauczania. Nie ma już gimnazjów, a nauka w szkołach podstawowych trwa o dwa lata dłużej niż kilkanaście lat temu. Z tego powodu w szkołach jest więcej dzieci.
Czytaj: W jakiej sytuacji napisać dziecku zwolnienie z WF-u?